Motorola (Mobility) w ostatnich latach miała dość burzliwą historię. Najpierw oddzielenie od oddziału Solutions, potem przejęcie przez Google, w ubieg...
Motorola (Mobility) w ostatnich latach miała dość burzliwą historię. Najpierw oddzielenie od oddziału Solutions, potem przejęcie przez Google, w ubiegłym roku trafienie pod skrzydła Lenovo. Po drodze były zwolnienia, dzielenie majątku, zamykanie biur, opuszczanie państw. Niektórzy pewnie postawili już krzyżyk na tej marce. Tymczasem z Chin docierają wieści, z których wynika, że nie jest źle. A powinno być jeszcze lepiej.
Lenovo opublikowało raport kwartalny i pewnie będę się jeszcze przyglądał wynikom tej korporacji, lecz oddzielnie chciałbym zwrócić uwagę na kilka wątków związanych z ich zeszłorocznym nabytkiem, czyli przywołaną już Motorolą. Pod rządami Google firma skupiała się przede wszystkim na cięciu kosztów, co nie dziwi ludzi, którzy od początku patrzyli na ten zakup przez pryzmat nabywanych patentów. Google sprzedało część majątku, pozamykało sporo biur firmy, zredukowało liczbę pracowników i... nadal dokładało do biznesu.
Promykiem nadziei okazała się linia Moto, która została naprawdę dobrze przyjęta przez media, ekspertów i klientów. Motorola poważnie namieszała tą serią w biznesie mobilnym, choć sprzedaż nie była porażająca. I gdy wydawało się, że sprawy zaczynają zmierzać we właściwym kierunku... Google sprzedało Motorolę Lenovo. Pisałem już niejednokrotnie, iż wybór nabywcy nie był przypadkowy i transakcja powinna się w dłuższej perspektywie opłacić zarówno Google, jak i Lenovo.
Ci pierwsi stratni raczej nie są, bo odzyskali sporą część z ponad 12 mld dolarów wydanych kilka lat temu na przejęcie. Do tego położyli rękę na bogatym portfolio patentowym. Ci drudzy muszą teraz włożyć zdecydowanie więcej wysiłku, by odzyskać wydane pieniądze. Widać jednak pierwsze efekty i pojawiają się zapowiedzi dalszych działań. Sensownych działań. Co do efektów, to Motorola sprzedała w poprzednim kwartale 10 mln smartfonów. Niedużo, gdy porównamy to z wynikiem Samsunga czy Apple. Wystarczy jednak przywołać rezultaty HTC czy Sony i już robi się lepiej. Motorola poprawiła wyniki (znacząco) z ostatniego kwartału 2013 roku i dołożyła sporą cegiełkę do ogólnego wyniku finansowego Lenovo.
Wedle zapowiedzi przedstawiciela firmy, Motorola za kilkanaście miesięcy powinna się stać rentownym biznesem. I taki scenariusz wydaje się prawdopodobny w realizacji, bo Lenovo to nie Google, nie mają na kontach dziesiątek miliardów dolarów i nie zarabiają kilka miliardów w każdym kwartale. To duża firma, ale o znacznie mniejszych środkach - oni po prostu nie mogą sobie pozwolić na pompowanie kasy w nierentowny biznes. Dużej kasy i przez dłuższy czas. Na przykładzie oddziału PC kupionego od IBM pokazali już, że potrafią szybko i sprawnie restrukturyzować biznes.
Spieszyć będzie im się także dlatego, że konkurencja nie śpi - potrzebna im zdrowa i silna Motorola, by rywalizować z Samsungiem, Apple, ale też, a może przede wszystkim, z rodzimymi przeciwnikami. Zarówno tymi starszymi, wśród których znajdziemy Huawei, jak i młodszymi z Xiaomi na czele. Co ciekawe, firma zamierza im stawić czoła w Państwie Środka - Motorola po dwóch latach nieobecności wraca do Chin. Ktoś może stwierdzić, że to bez sensu, bo Lenovo robi sobie wewnętrzną konkurencję, ale tak nie jest - oni zwiększają swoje szanse w starciu z innymi: może klient nie kupi smartfonu Lenovo, bo bardziej interesuje go sprzęt Xiaomi, ale istnieje przy tym szansa, że urządzenia Xiaomi przegra z najnowszym produktem z linii Moto. Ostatecznie zwycięzcą będzie zatem Lenovo.
Motorola będzie rozwijana w Chinach, nadal pewnie dużą uwagę poświęci się jej poczynaniom na równie ważnym, indyjskim rynku. No i Zachód, do którego Motorola miała być przecież kluczem, kuchennymi drzwiami. W pakiecie wygląda to naprawdę ciekawie i podejrzewam, że za rok faktycznie przeczytamy, iż Motorola zarabia, a inwestycja zaczyna się zwracać Lenovo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu