Samsung

Mój pierwszy kontakt z aparatem hybrydowym łączącym zalety kompaktu i lustrzanki – Samsung NX300

Jan Rybczyński
Mój pierwszy kontakt z aparatem hybrydowym łączącym zalety kompaktu i lustrzanki – Samsung NX300
37

Do niedawna aparaty dzieliły się na dwie kategorie, niewielkie i zwykle prostsze w obsłudze aparaty kompaktowe z niewymienną optyką oraz tak zwane lustrzanki, czyli znacznie większe, cięższe, ale oferujące znacznie lepsza jakość zdjęć i większą kontrolę nad parametrami aparaty z wymienną optyką. Tak...

Do niedawna aparaty dzieliły się na dwie kategorie, niewielkie i zwykle prostsze w obsłudze aparaty kompaktowe z niewymienną optyką oraz tak zwane lustrzanki, czyli znacznie większe, cięższe, ale oferujące znacznie lepsza jakość zdjęć i większą kontrolę nad parametrami aparaty z wymienną optyką. Taki podział istniał jeszcze w czasach analogowych. Od stosunkowo niedawna - znacznie krócej niż istnienie aparatów cyfrowych, istnieje nowa kategoria - aparaty hybrydowe, zwane inaczej bezlusterkowcami bądź EVIL (Electronic Viewfinder Interchangeable Lens). Pod koniec kwietnia ruszyła sprzedaż aparatu Samsunga z tej właśnie kategorii - NX300. Wczoraj na spotkaniu i warsztatach zorganizowanych przez Samsunga miałem okazję robić zdjęcia tym właśnie aparatem.

Aparaty hybrydowe starają się łączyć zalety kompaktów i lustrzanek, to znaczy starają się być mniejsze, lżejsze i bardziej dyskretne od lustrzanek, ale oferują wiele zaawansowanych funkcji fotograficznych, pełną manualna kontrolę obok wielu programów automatycznych i przede wszystkim system wymiennej optyki. Na zmniejszenie wymiarów wpływa między innymi zrezygnowanie z optycznego wizjera, a zatem i z podnoszonego lustra (stąd nazwa bezlusterkowiec) na rzecz wyświetlania obrazu na ekranie, jak w kompaktach.

Krótko o specyfikacji

Czy charakteryzuje się NX300? Samsung do kampanii reklamowej zatrudnił Usaina Bolta - mistrza biegu na 100 i 200 metrów. Chce w ten sposób przekazać, że aparat jest bardzo szybki i faktycznie ma się w tej materii czym pochwalić. Minimalny czas rejestracji obrazu to 1/6000 sekundy i jest w stanie wykonać nawet 8,6 zdjęć na sekundę. Całość wspiera hybrydowy autofocus, który łączy sposób ustawiana ostrości faza plus kontrast, co powinno zapewnić odpowiednią elastyczność np. podczas kręcenia filmów i szybkość podczas robienia zdjęć. Obraz rejestruje matryca o rozmiarze 20,3 megapiksela która ma wymiar standardowego APS-C, czyli jest identyczna jak w lustrzankach niepełnoklatkowych. Warto jeszcze wspomnieć o czułości ISO rozciągającej się od 100 do 25600 oraz o nagrywaniu filmów 1080p z prędkością 60 klatek na sekundę.

Jeżeli chodzi o obsługę aparatu ciekawe rozwiązanie stanowi klawisz i-Function wraz z dodatkowym pierścieniem umieszczonym na większości obiektywów serii NX. Wciskanie tego klawisza pozwala przełączać się pomiędzy regulacjami dostępnymi w danym trybie czyli np. pomiędzy korekta ekspozycji a przysłoną w trybie A i ustawianie ich właśnie za pomocą pierścienia na obiektywie, co jest jednocześnie szybkie i precyzyjne.

Oprócz tego aparat można w całości obsługiwać albo fizycznymi przyciskami, do których jesteśmy już przyzwyczajeni, albo na dotykowym wyświetlaczu AMOLED o przekątnej 3,3 cala, który dodatkowo można odchylać w celu zmiany perspektywy i łatwego kadrowania zdjęć przy ziemi czy nad głową. Dotyk szczególnie przydaje się, gdy chcemy ustawić ostrość w innym miejscu niż centralnie i podobnie jak na smartfonie możemy po prostu w tym miejscu dotknąć ekranu. Nie zauważyłem sytuacji, w której funkcja dostępna z ekranu dotykowego nie byłaby dostępna na klawiszach chyba, że mówmy o systemie menu, który wymaga ekranu do wyświetlenia. Po menu można się jednak poruszać klawiszami.

Fotografia 3D, która nie przeszkadza robieniu zwykłych zdjęć

Skoro przy obiektywach jesteśmy, Samsung ma w swojej ofercie bardzo ciekawe rozwiązanie obiektywu 3D. Do tej pory wszystkie znane mi rozwiązania robienia zdjęć 3D, wymagały do tego celu dwóch obiektywów, a więc albo specjalnych kamer i aparatów, albo łączenia dwóch urządzeń w tandem i poddawanie takich materiałów późniejszej obróbce. Nie zdecydowałbym się na zakup kamery czy aparatu 3D, ponieważ taki obraz można wyświetlać tylko na specjalnych telewizorach i monitorach, zazwyczaj przy wykorzystaniu specjalnych okularów. Inaczej jest w przypadku rozwiązania Samsunga, który oferuje pojedynczy obiektyw, potrafiący robić zdjęcia zarówno zwykłe - 2D, jak i fotografie i filmy trójwymiarowe.

W trybie standardowym jest to zwykły obiektyw 45mm o dużej jasności F/1,8 i nic nie stoi na przeszkodzie, aby robić nim normalne zdjęcia na co dzień. Po przejściu w tryb 3D wewnątrz obiektywu wysuwa się specjalna przesłona, która zakrywa raz jedną, raz druga połowę obiektywu, rejestrując obraz dla jednego i drugiego oka, generując w ten sposób obrazy trójwymiarowe. Oczywiście wpływa to na pogorszenie parametrów jasności obiektywu i nie jest to już F/1,8, ale ponieważ nikt inny nie oferuje takiego obiektywu i nie ma standardu podawania jasności dla zdjęć 3D, Samsung nie podaje takiego parametru do wiadomości.

To co najbardziej mi się w tym rozwiązaniu podoba to, że mogę robić normalne zdjęcia, jedynie okazyjnie robiąc ujęcia trójwymiarowe, co nie wymaga ode mnie zmiany obiektywu, czy kupna osobnego sprzętu, który do innych niż 3D zdjęć się nie nadaje. Oglądałem kilkanaście zdjęć wykonanych w tej technologii na telewizorze 3D Samsunga i prezentowały się naprawdę ciekawie. Nie chciałbym aby większość mojej galerii składała się tylko z takich ujęć, ale do posiadaczy telewizorów 3D może to być miłe urozmaicenie na szczególne okazje, nowoczesny odpowiednik dawnych slajdów.

WiFi plus NFC to będzie kiedyś standard

Ostatnio zastanawiałem się nad tym, jak połączyć korzyść zwykłego aparatu, który robi zdjęcia wysokiej jakości i posiada zoom optyczny, z obrabianiem obrazów na smartfonie bądź tablecie i udostępnianiem ich w serwisach internetowych jeszcze będąc w terenie. Specyficzna próba pogodzenia spontaniczności udostępniania z lepszą jakością. Oczywistą propozycją jest tutaj inne rozwiązanie Samsunga - Galaxy Camera. Łączność 3G i pełny system Android daje identyczne możliwości jak telefon, ale jestem niemal pewien, że tego typu rozwiązanie pozostanie charakterystyczne raczej dla konsumenckich kompaktów. Powodem jest chociażby krótszy czas pracy na baterii oraz fakt, że zwykle i tak mamy telefon w kieszeni czy tablet w torbie. Wszystko więc sprowadza się do jak najłatwiejszego transferu pliku z aparatu do telefonu i w ten sposób pogodziliśmy jakość i bezkompromisowość aparatu z wygodą podglądu, obróbki i udostępniania na smartfonie.

Rozwiązaniem jest tutaj WiFi służące do transferu i NFC przyspieszające proces parowania. Jeśli mamy zainstalowaną na telefonie aplikację Samsung SMART CAMERA App, wystarczy, że zbliżmy aparat do telefonu i zdjęcia natychmiast zaczną pojawiać się na naszym mobilnym urządzeniu z prędkością około jednego zdjęcia na sekundę - półtorej (zależnie od rozdzielczości, może trwać to trochę dłużej). Nie trzeba niczego konfigurować, przełączać trybów czy nawet wciskać przycisków uruchamiających WiFi w aparacie. NFC załatwia sprawę. Jeśli nie mam zainstalowanej odpowiedniej aplikacji, to zostaniemy automatycznie przekierowani do sklepu Play, aby ją pobrać. Jeśli telefon nie ma wbudowanego NFC, jak mój leciwy Samsung Galaxy S2, to nic straconego. Co prawda wygoda będzie mniejsza, bo trzeba ręcznie włączyć WiFi w aparacie, a następnie ręcznie podłączyć się do udostępnionej sieci na telefonie i zaakceptować połączenie na aparacie, ale po wykonaniu tych czynności za pierwszym razem, telefon łączy się automatycznie z siecią aparatu za każdym razem, gdy taj est dostępna.

Jednak WiFi to nie tylko przesyłanie zdjęć z aparatu do telefonu, możliwości jest znacznie więcej. Można np. udostępnić wybrane obrazy uczestnikom imprezy, na której robiliśmy zdjęcia i wszyscy chętni będą je mogli od razu pobrać. Jest opcja automatycznej kopii zapasowej czy odtwarzania zdjęć na telewizorze bezpośrednio przez Wi-Fi Direct, których nie testowałem. Testowałem natomiast inną funkcję, która obok przesyłania zdjęć do telefonu wydaje mi się najciekawsza - zdalny wizjer. W tym trybie widzimy na ekranie urządzenia mobilnego to samo, co na ekranie aparatu. Możemy również zdalnie wyzwolić migawkę, bez potrzeby kupowania dodatkowego pilota bezprzewodowego.

Sytuacji w których zdalny wizjer może się przydać jest wiele. Od zdjęć grupowych, na których jest również fotograf - już nie trzeba biec do grupy przed upływem odliczania czasu do wyzwolenia migawki, można zdjęcie wykonać w dowolnym momencie i dowolną ilość razy, mając jednocześnie podgląd, czy wszyscy mieszczą się w kadrze. Inna opcja to pozostawienie aparatu na statywie w sąsiedztwie karmnika bądź budki dla ptaków i oddalenie się na bezpieczną odległość. Kiedy zwierzę pojawi się w kadrze można wykonać zdjęcie zdalnie. Zasięg działania WiFi na wolnym powietrzu jest naprawdę spory, co najmniej kilkadziesiąt metrów, widać to na poniższym przykładzie. Nie udało mi się wyjść poza zasięg WiFi, bo nie chciałem stracić aparatu z oczu.

To czego mi trochę brakowało, to większej ilości opcji dostępnych z poziomu aplikacji na telefonie. Mogłem co prawda zmienić rozdzielczość zdjęcia, ale na tym w zasadzie koniec. Dobrze byłoby mieć możliwość ustawienia punktu ostrości, regulacji przesłony czy czasu otwarcia migawki czy korekcji ekspozycji, tym bardziej, że te funkcje i tak są realizowane cyfrowo. Z rozumiałych względów dostępu do zoomu nie będzie, wymaga on bowiem fizycznego pokręcenia pierścienia na obiektywie. Niezależnie od tych braków, zdalny wizjer jest godną uwagi funkcją.

Podsumowanie

Godzina czy dwie to zdecydowanie za mało, żeby sprawdzić wszystkie funkcje dzisiejszych zaawansowanych aparatów. Kompleksowy test zająłby pewnie minimum dwa tygodnie intensywnego fotografowania. Przydałby się również porównanie do możliwości sprzętu konkurencji. Niezależnie od tego widać, że zaawansowane bezlusterkowce są ciekawą propozycją dla ambitnych amatorów i profesjonalistów poszukujących niewielkiego i dyskretnego aparatu. Kontrola nad manualnymi parametrami jest mniej więcej taka jak w lustrzance, wymienna optyka daje duże możliwości, w artykule można znaleźć zdjęcia z obiektywu kitowego, czyli znajdującego w zestawie z aparatem, o najpopularniejszych ogniskowych 18 - 55 mm, jak i szerokokątnego od 12 - 18 mm (dla filmu 35mm będzie to odpowiednio ogniskowa ok. 27 - 84 mm oraz 18 - 36 mm). W stajni NX można znaleźć jeszcze obiektyw makro, wspomniany obiektyw 3D, zoom 55 - 200 mm, lampy błyskowe i wiele więcej. Jednocześnie automatyka da przyjemne dla oka efekty osobom mniej zaawansowanym, nie chcącym się wgłębiać w tajniki fotografii.

Ilość nowoczesnych funkcji jest poważnym argumentem dla wszystkich miłośników technologii, z WiFi i NFC na czele. Możliwość filmowania w rozdzielczości 1080p i sprawnie działającym autofocusem przy jednoczesnym manualnym operowaniu zoomem również jest zachęcająca. Nie bez znaczenia jest fakt, że Samsung do aparatu dodaje pełną wersję Adobe Lightroom, co pokazuje, że traktuje poważnie wszystkich, którzy cenią jakość zdjęć i możliwości jakie dają pliki RAW. Ja co prawda cenię sobie połączenie dużej, klasycznej lustrzanki i małego aparatu kompaktowego, ale gdybym dzisiaj miał kupować tylko jeden aparat, mający zaspokoić wszystkie moje potrzeby, uważnie przyjrzałbym się wszystkim bezlusterkowcom na rynku.

Oprócz NX300 Samsung zaprezentował również prototypowy model NX2000, który posiada jeszcze większy 3,7 calowy wyświetlacz, który jednak nie jest odchylany, również posiada WiFi + NFC. Aparat jest jeszcze mniejszy, chociaż posiada identyczną matrycę i podobne parametry. Ponieważ był to dopiero prototyp i jakość zdjęć nie odzwierciedlała finalnego produktu, Samsung prosił aby nie oceniać pod tym kątem aparatu ani nie publikować ujęć. Ja przekonałem się natomiast o jednym - wraz z obiektywem typu pancake o ogniskowej 30mm i jasności F/2.0 jest to naprawdę niewielki aparat dający bardzo małą głębię ostrości z pięknym rozmyciem tła, którego nie da żaden aparat kompaktowy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu