Granie w chmurze ma szansę zrewolucjonizować mobilną rozrywkę. Walczy o to Google (Stadia) oraz Microsoft (xCloud). W tej rozgrywce nie chce brać udziału Apple, ale dlaczego usilnie stara się ją blokować? Jeśli macie iPhone’a lub iPada, to o rozgrywce w chmurze możecie zapomnieć — przynajmniej na ten czas.
Kilka dni temu Microsoft poinformował o rozszerzeniu swojej usługi mobilnego grania xCloud na kolejne kraje. Już 15 września posiadacze urządzeń z Androidem w Polsce będą mieli okazję sprawdzić ponad setkę gier dostępnych w ramach abonamentu Xbox Game Pass Ultimate, które będzie można uruchomić także na smartfonie z przystosowanym sterowaniem dotykowym lub z dedykowanym kontrolerem. I to bez konieczności kupowania konsoli Xbox One. Z xCloud mieli skorzystać także użytkownicy iPhone’ów oraz iPadów — wygląda jednak na to, że Microsoft i Apple się nie dogadali, co oczywiście odbije się na wszystkich zainteresowanych graczach korzystających z urzadzeń Apple.
xCloud nie trafi na iPhone’y. Microsoft kończy fazę testów i skupiać się będzie na Androidzie
Microsoft poinformował oficjalnie, że kończy testy usługi xCloud na iOS, ale nie oznacza to wcale, że szykuje się do pełnej premiery. Wręcz przeciwnie. Wstrzymuje wszelkie prace, a cała uwaga zespołu skupiać się będzie na urządzeniach z Androidem. Z dniem 5 sierpnia przestała działać aplikacja w TestFlight, w której 10 tys. testerów miało szansę sprawdzenia, jak działa Halo: The Master Chief Collection bez dostępu do konsoli. Cóż, już nie mają takiej możliwości i nie zapowiada się, by miało się to zmienić w najbliższej przyszłości.
Zobacz też: Apple się panoszy wszędzie. Nawet sprzedawcy e-booków mają dość
Cała wina leżeć ma po stronie Apple i restrykcyjnych regulaminów App Store, które od lat dają się we znaki twórcom aplikacji przygotowywanym na systemy iOS/iPadOS. Przedstawiciele Microsoftu nie wskazali konkretnych punktów, choć na pierwszy plan wysuwają się obostrzenia związane z „klientami zdalnego pulpitu”. Tego typu aplikacje mogą się łączyć jedynie z urządzeniami będącymi w posiadaniu użytkownika i połączonymi tą samą siecią. A w przypadku xCloud mowa jest o chmurze, bez obecności fizycznej konsoli Xbox One. Z tego samego powodu Stadia nie jest dostępna na iOS/iPadOS. Dodatkowym problemem jest też brak możliwości ominięcia regulacji App Store związanych z zakupami w aplikacji, co może utrudnić np. kupowanie dodatków czy przedmiotów w grach oferowanych w abonamencie Xbox Game Pass Ultimate.
xCloud na iPhonie? Microsoft odpuszcza i skupia się wyłącznie na Androidzie
Ciekawe, czy Microsoft i Apple się dogadają w tej sprawie. Firma z Cupertino nie jest skłonna do ustępowania. Wystarczy przypomnieć problemy związane z pocztą elektroniczną Hey.com. Apple nie chciało się zgodzić na udostępnienie aplikacji w App Store, gdyż ta chciała uniknąć płatności in-app wewnątrz ekosystemu umożliwiając użytkownikom opłacanie subskrypcji bez pośrednictwa Apple. To się firmie nie spodobało, przedstawiciele obu firm wymieniali się uszczypliwościami, a i tak skończyło się, jak zwykle — twórcy się ugięli i dostosowali swój produkt do wytycznych App Store, co może dziwić, gdyż jeszcze kilkanaście dni przyrównywali politykę firmy do działań mafii.
Microsoft na ten czas odpuścił i szuka innych partnerów. Zainteresowany xCloud jest Samsung. Obie firmy postanowiły współpracować i już wkrótce posiadacze Galaxy Note 20 i Galaxy Tab S7 będą mieli okazję pobrać z Galaxy Store specjalną wersję aplikacji Xbox Game Pass pozwalającą na realizacje specjalnych tokenów i kupowanie dodatków, skórek, czy innego typu DLC. Nie dziwią też zestawy składające się z nowego telefonu, 3-miesięcznego abonamentu Xbox Game Pass Ultimate i kontrolera, które pozwolą cieszyć się rozgrywką w chmurze, bez konsoli.
Aktualizacja 7.08. Apple odnosi się do sytuacji z xCloud
W sprawie xCloud głos zabiera Apple. W dość dziwny dla mnie sposób przedstawiciele firmy tłumaczą się ze swojego podejścia do usług „grania w chmurze”. Twórcy łamią regulamin App Store — to dla firmy z Cupertino nie ma żadnej wątpliwości. Powody są nieco inne. W sklepie nie ma dla nich miejsca nie dlatego, że mamy do czynienia z aplikacjami „ekranów zdalnych”, czy starają się unikać polityki cenowej narzucanej przez Apple i 30% prowizji, którą trzeba oddać. W całej sprawie chodzi o to, że Apple nie będzie miało możliwości sprawdzenia i ocenienia gier, które są dostępne w ramach xCloud, czy Stadia — gdyż udostępniane są one poza App Store. A regulamin stanowi jasno, że tego typu treści muszą podlegać ocenie, by zagwarantować bezpieczne środowisko dla twórców, jak i samych użytkowników.
Apple z chęcią i otwartymi ramionami przyjmie tego typu aplikacje i usługi, o ile ich twórcy udostępnią poszczególne gry do sprawdzenia i sprawią, że pojawią się w wynikach wyszukiwania w sklepie i na listach. Przyznam szczerze, że to tłumaczenie kompletnie do mnie nie trafia, tym bardziej, że wszystkie produkcje dostępne na konsolach Xbox, w tym w usłudze xCloud podlegają wewnętrznym regulacjom Microsoftu i w większości przypadków poddawane są ocenie przez systemy oceniania gier (jak np. PEGI, czy ESRB). Obostrzenia nakładane przez Apple nie dotyczą np. filmów, seriali, czy muzyki — głównie ze względu na brak „interaktywności”, która jest słowem kluczowym w przypadku gier.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu