Prawie 70 miliardów dolarów. Tyle Microsoft chce zapłacić za przejęcie Activision Blizzard. Okazuje się jednak, że sprawa ta nie jest wcale taka prosta i do transakcji może nie dojść.
Sprawa przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft wciąż budzi emocje. Nie tylko ze względu na zawrotna sumę 70 miliardów dolarów, które amerykański gigant technologiczny chce wydać na studio znane z takich marek jak Diablo czy Call of Duty. Szum w okół transakcji to także liczne komentarze i obawy ze strony konkurencyjnych firm, które starają się powstrzymać przejęcie. Swoje obawy związane z transakcją wyraża Sony stojące na stanowisku, że ruch ten skutecznie ograniczy konkurencję. Firma nie wierzy w zapewnienia ze strony przedstawicieli Microsoftu, że przejmując popularne marki znane z multiplatformowości nie będzie ograniczała dostępu wydając je jedynie na swoich systemach - w szczególności na konsolach Xbox.
Microsoft i Activision bardzo entuzjastycznie podchodzą do procesu przejęcia zapewniając, że nic się nie zmieni - firmy chętnie rozszerzą współpracę z innymi, np. z Nintendo. W ten sposób starają się przekonać kolejnych międzynarodowych regulatorów, że to słuszne i dobre rozwiązanie dla wszystkich - także dla graczy.
Jednak cała sprawa nie jest wcale taka łatwa. Kilka tygodni temu głos w sprawie zajęła amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC), której nie podoba się pomysł przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft. Stoi ona na stanowisku, że w momencie podpisania umów, MS uzyska pełną kontrolę nad najważniejszymi franczyzami na rynku gier wideo. A to, zdaniem Komisji, zaszkodzi konkurencji na rynku konsol i usług abonamentowych. Powód? Przede wszystkim uniemożliwienie lub pogorszenie dostępu pozostałych firm do popularnych tytułów. FTC złożyła odpowiednie pozwy w sądzie, który ma rozstrzygnąć o przyszłości umowy. Oczywiście Microsoft nie zgadza się z zarzutami FTC. Firma jest przekonana, że jej intencje są słuszne i pozytywnie wpłyną na rozwór branży gier.
Przejęcie Activision przez Microsoft. Co dalej z umowami?
O tym, jak jest w rzeczywistości, rozstrzygnie sąd. Jak informuje serwis Engadget, do pierwszego przesłuchania przedprocesowego ma dojść jeszcze w tym tygodniu - konkretnie 3 stycznia. Choć nie ma co oczekiwać rozstrzygnięcia sporu już jutro, obie strony będą mogły przedstawić swoje argumenty, a sąd będzie mógł się nad nimi pochylić i zadecydować, co zrobić dalej. Przed nami więc wiele tygodni, jeśli nie miesięcy, sporu.
W całym tym zamieszaniu jest jednak ciekawy wątek. Firmy Microsoft i Activision Blizzard zakładały, że sprawa przejęcia zostanie zakończona do czerwca 2023 r. - i tak też stanowią podpisane umowy. Fakt, że w całą procedurę został zamieszany wymiar sprawiedliwości może sprawić, że tych terminów nie uda się dotrzymać. Oznaczać to będzie konieczność renegocjacji lub, w ostateczności, do wstrzymania transakcji. A to z pewnością byłoby wielkim wydarzeniem na skalę światową. Sprawie nie pomaga też fakt, że brytyjski Urzęds ds. Konkurencji i Rynków (Competition & Markets Authority) zapowiedział dogłębne przyjrzenie się przejęciu. A to oznacza wielomiesięczne postępowanie, które nie ułatwi sytuacji Microsoft i Activision Blizzard.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu