Recenzja

Microsoft Flight Simulator - recenzja. Najlepszy symulator lotu, jaki możesz mieć w swoim domu

Tomasz Popielarczyk
Microsoft Flight Simulator - recenzja. Najlepszy symulator lotu, jaki możesz mieć w swoim domu
8

Nie ma drugiej takiej gry jak Microsoft Flight Simulator. Po kilkunastu godzinach spędzonych w powietrzu muszę przyznać, że jest to gra zaskakująco przystępna dla takiego żółtodzioba jak ja. Jednocześnie doświadczyłem, jak bezlitosna i wymagająca może być po wyłączeniu wszystkich asyst i wsparcia AI.

Microsoft Flight Simulator to, jak sama nazwa wskazuje, symulator w pełnym tego słowa znaczeniu. Twórcy maksymalnie postawili na realizm, oddając nam do dyspozycji praktycznie cały glob i wykorzystując zdjęcia satelitarne do jego zapełnienia. W połączeniu z odzwierciedleniem wszelkich procedur i fizyki lotu daje to grę, którą niezwykle ciężko ocenić komuś, kto z lotnictwem ma wspólnego tylko tyle, że często zasiada w klasie ekonomicznej.

I dlatego właśnie trochę się czuję niekompetentny, pisząc o tej grze. Mam wrażenie, że najlepszymi testerami byliby tutaj ludzie, którzy mają na swoim koncie wiele godzin za prawdziwymi sterami, a może nawet zawodowo zajmują się tematem. Jeżeli zaliczacie się do tego grona – prawdopodobnie nie powiem wam, czy Microsoft Flight Simulator to dobra dla Was gra.

Jeżeli jesteście jednak jak ja – szukacie czasem w grach czegoś więcej niż beztroskiej łupaniny i jesteście otwarci na zupełnie nowe doświadczenia oraz gatunki, Flight Simulator może Wam bardzo mocno przypaść do gustu.

Gra jest bowiem zaskakująco przystępna. Nie mówię tutaj właściwie nawet o samouczku – choć oczywiście warto go przejść i świetnie wprowadza do świata asów przestworzy. Chcę tutaj zwrócić uwagę na elastyczność tej produkcji. Każdy aspekt sterowania maszyną da się tutaj właściwie zautomatyzować. Nie lubimy startu z lotniska? Nie ma sprawy – zaczniemy lot od razu w powietrzu. Nie chcemy się przejmować kontaktem z wieżą? Żaden problem – zadzieje się automatycznie. I tak mógłbym wymieniać dalej.

W Microsoft Flight Simulator gra jest tak trudna i wymagająca, jak tego oczekujesz. Wręcz idealnie możesz ją do siebie dostosować, zaczynając od maksymalnej automatyzacji i stopniowo opanowując kolejne aspekty sterowania maszyną. I nie, nie będziesz za to dostawać punktów doświadczenia, monet ani nowych samolotów. Będziesz po prostu lepszym pilotem – a to, mam wrażenie, o niebo bardziej satysfakcjonujące.

Cały świat pod nami. W Microsoft Flight Simulator polatamy nad własnym domem

Nie ma drugiej gry, która oddawałaby nam do dyspozycji cały świat. W dodatku jest on prawie doskonałym odzwierciedleniem rzeczywistego świata, za sprawą wspomnianych zdjęć satelitarnych. Oczywiście nie jest tak idealnie, bo gdy przyjrzymy się im bliżej, okazuje się, że nie są zbyt szczegółowe (i często po prostu brzydkie). Brakuje też wielu charakterystycznych konstrukcji, które są mniej znane. Te najbardziej kluczowe, jak wieża Eiffla, Statua Wolności, Piramidy zaprojektowano „ręcznie”, co stanowi dodatkowy smaczek. Ale jeżeli np. chcielibyście polatać nad katowickim spodkiem, rozczaruje was prosta walcowata konstrukcja, która znajduje się na mapie w jego miejscu. To z czasem pewnie będzie się trochę poprawiać, bo gra ma być bardzo długo rozwijania i wspierana. Niemniej raczej nie spodziewam się, żeby twórcy poświęcili zbyt wiele uwagi architekturze naszego kraju – zapewne priorytety znajdują się daleko od Wisły. Pozostaje liczyć na fanów i niezależnie powstające modyfikacje. Szkoda, że, póki co, nie widać żadnego wsparcia i zachęty od Microsoftu w tym aspekcie.

Widać natomiast duże ciśnienie na płatne dodatki. Już teraz gra w najbardziej rozbudowanej wersji z wszystkimi dostępnymi samolotami i lotniskami kosztuje ponad 500 zł. A tych ma ciągle przybywać. Jeżeli zatem zapragniemy wylądować na naszym ulubionym lotnisku w pobliżu miejsca zamieszkania, prawdopodobnie będziemy musieli je sobie „dokupić”.

Twórcy oddali nam bardzo dużą swobodę w kwestii tego, w jakich warunkach pogodowych będziemy latać. Możemy dostosowywać porę dnia, zachmurzenie i opady. Oczywiście wszystko zmienia się też dynamicznie, co ma szczególne znaczenie podczas kilku(nasto)godzinnych lotów międzykontynentalnych. I co najważniejsze – nie są to jedynie ozdobniki, bo pogoda znacząco wpływa na zachowywanie się maszyny w powietrzu. Inaczej lata się w trakcie burzy, a inaczej zimą wśród opasów śniegu.

Gra pod tym względem zaskakuje, bo twórcy zaimplementowali tutaj mechanizm synchronizujący warunki pogodowe z rzeczywistymi. Zresztą nie tylko to Flight Simulator może pobierać z sieci, ale również informacje o bieżącym ruchu lotniczym. Dodaje to całości zdecydowanie smaczku i stanowi dodatkowy element, o którym musimy pamiętać podczas lotu.

Nie łudźcie się jednak, że zobaczycie tutaj efektowne kraksy i eksplozje. W sytuacji, gdy maszyna zbliży się niebezpiecznie do ziemi ekran staje się po prostu czarny i otrzymujemy informację o tym, że zrobiliśmy coś źle. Z jednej strony to zrozumiałe. Z drugiej, chętnie zobaczyłbym tutaj pewne urozmaicenia - nie tylko w postaci pojawiających się losowo awarii, które akurat są obecne w grze. Sytuacja, w której nagle musimy lądować awaryjnie na jednym z okolicznych lotnisk uczyniłaby całą produkcję nieco barwniejszą.

Innym brakiem, jak dla mnie, jest jakiś system zadań i wyzwań, które gracz mógłby realizować w trakcie swoich lotów. Pod tym względem gra jest póki co uboga. Dodano jedynie drobne aktywności, jak konkurs lądowań.

No i ostatni mój zarzut dotyczy potężnych wymagań systemowych – szczególnie w sytuacjach, kiedy lecimy nad wiatrakami, w trakcie burzy czy w innych dynamicznych sceneriach. Przy czym trudno to nazwać zarzutem – gra jest, nie bójmy się tego słowa, rewolucyjna. Wymaga zatem od graczy i ich komputerów więcej. Trudno się na to obrażać.

Mimo wszystko Flight Simulator nie dla wszystkich

Z jednego strony Microsoft Flight Simulator to gra, a z drugiej czasem trudno mi tę produkcję w ten sposób nazywać. Wychodzi ona bowiem poza pewne ramy. Oferuje niespotykany do tej pory poziom realizmu i swobody. Jest ogromna, elastyczna i na wielu poziomach rewolucyjna.

Trudno tym samym ją jednoznacznie ocenić, bo nie ma bezpośredniego konkurenta, z którym można by ją porównać. To najlepszy symulator lotu na rynku, bo jedyny – sam dla siebie jest konkurencją i sam tworzy ten gatunek.

I to wszystko też sprawia, że nie jest to gra dla każdego. Jeżeli nie fascynuje was wizja kilku godzin za sterami maszyny, która po prostu leci przed siebie i nic więcej się w trakcie nie dzieje, to szybko poczujecie się znużeni. Z drugiej strony, jak to ująłem w swoich pierwszych wrażeniach, ta gra jest niczym sesja medytacyjna – odprężająca, relaksująca i uspokajająca. I to w niej uwielbiam.

Na szczęście nie trzeba wydawać kilkuset złotych, żeby się o tym przekonać samodzielnie, bo Microsoft Flight Simulator jest dostępny w ramach abonamentu Game Pass. Przekonajcie się zatem sami, czy to gra dla was.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu