Microsoft

Zależy Ci na dużej liczbie wtyczek w przeglądarce? Nie wybieraj Microsoft Edge

Jakub Szczęsny
Zależy Ci na dużej liczbie wtyczek w przeglądarce? Nie wybieraj Microsoft Edge
Reklama

Po grubo ponad roku od wprowadzenia wtyczek w przeglądarce Microsoft Edge można by było się spodziewać sporej ilości dodatków, które pozwolą użytkownikom personalizować ten produkt. Okazuje się jednak, że błędy giganta na samym początku wdrażania programu odbijają się nie tylko na jego popularności wśród klientów, ale również zainteresowaniu deweloperów. Tak, wtyczek w Microsoft Edge jest jak na lekarstwo.

W tym momencie Microsoft Edge liczy sobie około 70 takich dodatków, co przy repozytorium dla przeglądarki Google wygląda niesamowicie biednie. Już w 2011 roku Google Chrome mógł się pochwalić ok. 17 000 możliwych do zainstalowania dodatków. Teraz ta liczba jest o wiele, wiele większa. Nic więc dziwnego, że Microsoft mimo wyprodukowania całkiem przyzwoitej przeglądarki w dalszym ciągu ma problem z tym, aby przyciągnąć do niej użytkowników.

Reklama

Początki Microsoft Edge były trudne

Oficjalna premiera Microsoft Edge odbyła się wraz z wypuszczeniem na rynek systemu Windows 10. Edge zastąpił Internet Explorera w roli domyślnego programu służącego do surfowania w internecie i miał stanowić element nowego podejścia do przeglądarek internetowych. Gigant postanowił zabić poprzedni projekt z powodu jego bardzo osłabionego wizerunku - nie bezzasadnie, bowiem Internet Explorer w zamierzchłych dla nas czasach funkcjonował jako symbol wadliwej tandety i służył rzeszy internautów tylko do tego, by za jego pośrednictwem zainstalować alternatywny program. Jednak już od wersji dziewiątej owej przeglądarki sporo zaczęło się zmieniać - Internet Explorer był już wtedy naprawdę szybki i co ważne - stabilny. Bezpieczeństwo oprogramowania również było zadowalające.


Microsoft Edge obiecywał wszystko to, a nawet więcej. Miały być pełnoprawne rozszerzenia, jednak premiera nowego przeglądarki, ku zaskoczeniu ekspertów odbyła się bez zapowiadanej funkcji. To zaś spowodowało, że automatycznie posypały się gromy na Microsoft, głównie za kontynuację polityki "soon". Dołóżmy do tego jeszcze fakt, iż pierwsze wersje Edge były po prostu słabe - otrzymujemy tym samym pełen obraz działań giganta, które doprowadziły do porażki produktu.

Mała ilość wtyczek dla Microsoft Edge to bardzo, bardzo zły prognostyk

Wydanie Microsoft Edge bez wtyczek było niesamowicie złym pomysłem, który przyczynił się (obok innych czynników) to obecnej, słabej kondycji produktu. Użytkownicy przeglądarek internetowych potrzebują sporego wyboru dodatków - oprócz stabilności, bezpieczeństwa oraz szybkości działania. Te trzy ostatnie cechy Microsoft Edge bezsprzecznie posiada, ale nie zawsze tak było. Premiera produktu mogła być świetnym okresem na przekonanie niezdecydowanych konsumentów. Z powodu licznych błędów i ostatecznie, niespełnionych obietnic, użytkownicy uznali, że Microsoft Edge wcale nie jest dobrą alternatywą m. in. dla Google Chrome. Niezwykle ważne są również przyzwyczajenia, wedle których internauci raczej niechętnie przenoszą się na inne produkty.


W tym momencie, Microsoft Edge (za NetMarketShare) dzierży ok. 5% rynku komputerowych przeglądarek na świecie. Jest to wynik znacznie gorszy od kondycji... porzuconego już właściwie Internet Explorera, który przekracza pułap 10 procent. Połowę rynku kontroluje natomiast niekwestionowany lider, Google Chrome, którego detronizacja będzie niezwykle trudna, jeśli nie niemożliwa.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama