Microsoft

Microsoft prosi się o pozew za działania monopolistyczne. Przeszkadzają mu Chrome i Firefox

Jakub Szczęsny
Microsoft prosi się o pozew za działania monopolistyczne. Przeszkadzają mu Chrome i Firefox
Reklama

Microsoft już raz przez przeglądarkę internetową został postawiony w roli monopolisty. Urzędnicy doszukali się w jego działaniach praktyk niezgodnych z uczciwą konkurencją - głównie dlatego, że Internet Explorer miał być faworyzowanym programem służącym do przeglądania sieci. Kompromis osiągnięto m. in. dzięki... okienku wyboru alternatywnej aplikacji.

W tym okresie Microsoft zapłacił bardzo wysokie kary za swoje praktyki. Według urzędników, dostępny "od razu" Internet Explorer oraz niemożność jego usunięcia bez znacząco wpłynięcia na działanie systemu Windows wystarczyło, by oskarżyć giganta o praktyki monopolistyczne. Niektórzy, w tym Microsoft nie zgadzali się z tym orzecznictwem - co nie uchroniło giganta przed surowymi wyrokami oraz koniecznością wprowadzenia kompromisowego rozwiązania. Po latach sytuacja Microsoftu jest zupełnie inna - jego przeglądarki stanowią coraz częściej "ciekawostkę technologiczną" i trudno im nawiązać równą konkurencję z produktami Mozilli, czy Google.

Reklama

Testerzy w programie Windows Insider są zdziwieni. System ostrzega przed instalacją Firefoksa lub Chrome

Microsoft testuje według nas ryzykowne rozwiązanie polegające na ostrzeganiu użytkownika tuż przed instalacją alternatywnej przeglądarki. W komunikacje można wyczytać, że system Windows 10 jest już wyposażony w dobrą i wartą uwagi przeglądarkę - Edge, która jest szybsza i bezpieczniejsza niż produkty konkurencji. Nie znajdziecie tego mechanizmu w "produkcyjnych" wersjach Windows 10 - niemniej pomysł Microsoftu wywołał niemałą burzę w środowisku.

Media zdążyły już zapytać Microsoft o przyczyny, dla których zdecydował się na wprowadzenie takiego rozwiązania. Gigant tłumaczy, że to jedynie test na niewielkiej grupie użytkowników uczestniczących w programie "Windows Insider". Dodatkowo, obecność tych komunikatów nie wpływa w żaden sposób na działanie Google Chrome, czy Mozilla Firefox. Tym samym, gigant nie robi nic złego - zwyczajnie informuje użytkowników o tym, że istnieje lepsza, bezpieczniejsza alternatywa. Konsumenci natomiast w dalszym ciągu mają wybór - mogą korzystać z Chrome, Firefoksa lub pozostać przy Microsoft Edge.

Microsoft nie powinien podkładać się w taki sposób. Google otrzymał karę za o wiele bardziej absurdalne "przewinienie"

Google otrzymał karę za to, że Android jest popularny i siłą rzeczy - w ramach stworzonego ekosystemu centralnym repozytorium aplikacji jest sklep Google Play. Tak samo jest przecież z iOS i Apple nikt z tego powodu do odpowiedzialności nie pociąga. Urzędnicy ukarali m. in. za to giganta sporą karą, z którą Google rzecz jasna się nie zgadza.

Microsoft natomiast dużo jawniej próbuje dokopać swojej konkurencji. Sytuacja Microsoft Edge jest słaba - przeglądarkę zepsuto już w trakcie jej premiery, głównie przez jej niedopracowanie i "niedowiezienie obietnic". Użytkownicy poczuli się odrobinę oszukani i nie znaleźli powodu, dla którego nowy produkt giganta miałby zastąpić dobrze okopane na rynku produkty Google oraz Mozilli.

Spore wątpliwości wzbudzają również określenia "bezpieczniejsza" i "szybsza" w kontekście tej przeglądarki. Trudno jest stwierdzić, czy rzeczywiście tak jest: najpewniej jest to jedynie marketingowa papka, która ma zadziałać na świadomość konsumentów i ostatecznie skłonić ich do pozostania przy Edge. W tym właśnie należy upatrywać powodów, dla których urzędnicy mogą raz jeszcze przyjrzeć się Redmond i po raz kolejny stwierdzić, że gigant stosuje praktyki monopolistyczne.

Więcej o Microsoft Edge na Antyweb:

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama