Felietony

Lubicie czy nie lubicie Microsoft Edge? Zdania są podzielone

Krzysztof Rojek
Lubicie czy nie lubicie Microsoft Edge? Zdania są podzielone
27

Edge na rynku przeglądarek coraz mocniej zaznacza swoją obecność. Nie znaczy to jednak, że wszyscy go lubią.

Microsoft Edge odgrywa dziś ważną rolę na rynku przeglądarek. Jak kiedyś Internet Explorer, jest dziś dołączany do systemu Windows i choć wciąż znacząca większość użytkowników korzysta z Chrome, do Edge'owi udaje się podkradać coraz to większą i większą grupę userów zarówno od Google, jak i od innych przeglądarek z Firefoxem na czele. Jednocześnie jednak jest to temat budzący spore emocję i można powiedzieć, że to właśnie Edge dziś jest tą marką, która pomimo wciąż relatywnie niskiego (w stosunku do Chrome) udziału rynkowego jest na ustach użytkowników, bez względu na to, czy go używają czy nie.

O tym, za co można Edge'a lubić pisaliśmy wielokrotnie, pokazując wam funkcje, jakie Microsoft non stop dorzuca do przeglądarki, a jest ich naprawdę sporo. Jednak jest też druga strona barykady - ludzie, którzy Edge'a nie lubią. Mają do tego prawo, a przede wszystkim, także kilka powodów by nie kibicować temu programowi.

Za co hejtujecie Edge'a? Trochę powodów się znajdzie

Jeżeli miałbym wymieniać powód numer 1, który przewija się przez komentarze w kontekście Edge'a, byłoby to zdecydowanie podejście do promocji aplikacji przez sam Microsoft. Mając do dyspozycji najpopularniejszy system operacyjny na świecie pokusa, by za jego pomocą podpromować własne aplikacje jest bardzo duża. I oczywiście tak też się dzieje. Gdzie tylko nie zajrzymy, mamy delikatne sugestie, by korzystać z Edge'a. Jeżeli korzystałeś z Windowsa przez dłuższy czas, to w ostatnich latach Microsoft nie tylko zainstalował ci Edge'a na Chromium w sumie bez Twojej wiedzy (zamiast starego Edge'a), ale także - nie pozwoli ci go odinstalować.

Dodatkowo co jakiś czas mamy monity o tym, że aby mieć "optymalne" doświadczenia z korzystania z sieci warto ustawić Edge'a jako domyślną przeglądarkę, a jeżeli tylko będziemy chcieli coś wyszukać w sieci przez Menu Start, zamiast naszej domyślnej przeglądarki otworzy się Edge z ulubioną przez wszystkich wyszukiwarką Bing. I cóż, jak najbardziej rozumiem, że takie podejście jest dla wielu irytujące, ponieważ ciężko lubić, kiedy jesteśmy wręcz "zmuszani" do korzystania z jakiejś aplikacji, której nie da się odinstalować. Jest to dokładnie ta sama sytuacja, co z "przyciskiem od Bixby", który prześladował użytkowników Samsunga.

Kolejną kwestią widoczną w komentarzach wydaje się być sam fakt przejścia na Chromium. Tutaj opinie są podzielone, zależnie od tego, jakie kwestie są dla nas ważne. Z jednej strony, Edge jest teraz kompatybilny ze wszystkimi nowoczesnymi standardami w sieci Web, a do tego - jest bardzo szybki. Natomiast pożegnanie własnego silnika sprawiło, że wielu nazywa teraz Edge'a "Chrome w innej skórce" i wytyka, że standardy w sieci Web działają teraz jeszcze bardziej pod dytkando Google. Było to bardzo dobrze widać w przypadku Manifest V3, który znacznie ogranicza możliwość działania chociażby Adblockerów i przeglądarki takie jak Edge będą musiały go zastosować ze względu na silnik, z którego korzystają.

Nie bez znaczenia pozostają także kwestie prywatności. Microsoft, podobnie jak inne olbrzymie firmy, zbiera kolosalne ilości danych użytkowników. Dziś już mało kto pamięta jak olbrzymi szok spowodowała rozbudowana telemetria Windowsa 10, która dziś jest po prostu niechlubnym standardem. Edge ma wiele funkcji prywatności, ale to nie chroni nas przed zbieraniem naszych danych przez sam Microsoft, więc dla wielu nie jest to alternatywa dla Chrome, a jedynie zmiana nazwy firmy, która nas szpieguje.

Jednocześnie widać, że Edge jest na fali wznoszącej. Na rynku, na którym do tej pory nikt nie dał rady Chrome jest to jedyna przeglądarka, której udział wyraźnie w ostatnich latach rośnie. Pytanie więc, czy te rzeczy faktycznie obchodzą coraz większą grupę użytkowników przeglądarki?

 

 

 

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu