Felietony

Nothing nie potrafi naprawić własnego telefonu, a sklep świeci oczami. Historia naszego czytelnika

Kacper Cembrowski
Nothing nie potrafi naprawić własnego telefonu, a sklep świeci oczami. Historia naszego czytelnika
Reklama

Wygląda na to, że nie wszyscy potrafią naprawić swój własny sprzęt — szkoda tylko, że inni zbierają za to bęcki.

Producent umie naprawić swój sprzęt? Cóż… niekoniecznie

Kilka dni temu zgłosił się do nas jeden z czytelników w celu przedstawienia swojej sytuacji z niedawno zakupionym Nothing Phone (1). Tego dość ekscentrycznego smartfona raczej nie trzeba nikomu przedstawiać — chociaż nie jest to żadna rewolucja, to bez dwóch zdań jest to dobry wybór w tych widełkach cenowych, a przy okazji wyróżnia się designem i nakładką na Androida. Całość jest nie tylko intrygująca, ale również zwyczajnie wydajna… lecz nie zawsze.

Reklama
Źródło: Nothing

Egzemplarz zakupiony przez czytelnika miał pewne wady wrodzone, a najbardziej irytującą z nich był problem opisywany w sieci jako green tint. Jest to zjawisko charakterystyczne dla wyświetlaczy OLED — przy mocno przyciemnionym wyświetlaczu pojawiały się zielone paski oraz czarne plamy w losowych miejscach. Jak poetycko opisał czytelnik, jego Nothing Phone (1) był jak królewna Fiona: za dnia piękność, nocą zaś szkarada. To nie był jednak jedyny kłopot — problem pojawił się również na tylnej klapce, gdyż nienaturalnie się ona palcowała, zostawiając podłużny dziwny odcisk. Wygląda to tak, jakby brakowało tam powłoki oleofobowej.

Wszystkie obserwacje zostały zgłoszone w ramach gwarancji do sprzedawcy urządzenia, którym jest sieć x-kom. Czytelnik relacjonuje, że dość szybko dostał potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia gwarancyjnego — telefon 2 stycznia został przez niego dostarczony do salonu sprzedawcy, gdzie następnie został sfotografowany i zabrany w celu naprawy. Po dziewięciu dniach, bo dopiero 11 stycznia, telefon został przyjęty do naprawy. Chwilę później tego samego dnia czytelnik otrzymał wiadomość, że telefon został przekazany do autoryzowanego serwisu. Odpowiedź pojawiła się 27 stycznia, gdzie rezultatem zlecenia była „naprawa”, a 30 stycznia telefon trafił znów do właściciela.

Źródło: Materiały nadesłane przez czytelnika

Gwarancja Nothing Phone’a nie ma większego sensu — a przynajmniej tak to wygląda

Na początku warto zaznaczyć, że ani w kopercie, ani w skrzynce pocztowej nie pojawiła się żadna dokumentacja z naprawy. Do czytelnika trafił telefon zapakowany w oryginalne pudełko, które zostało wrzucone w kopertę. Na pierwszy rzut oka — wyświetlacz został wymieniony, co plus, jednak problem z klapką i powłoką oleofobową… został całkowicie pominięty, chociaż również został zgłoszony.

Niestety, im dalej, tym gorzej. Drugi rzut oka był boleśniejszy. Okazało się, że ramka obiektywu została zarysowana, a w okolicach loga Nothing pod klapką widoczna jest kropka kleju. Na chropowatym panelu pomiędzy obiektywami a czerwoną kropką pojawiła się jakaś poświata, a nad czerwoną kropką, wewnątrz telefonu, również widać przetarcie. Jakość samych śrubek po przyjrzeniu się także pozostawia nieco do życzenia.

Źródło: Materiały nadesłane przez czytelnika

Środek telefonu po prostu został zbrukany. Oczywiście, plecki są szklane i naprawa tego telefonu w taki sposób, aby nie pozostawić po sobie śladu, jest bardzo trudna — ale kto ma to zrobić, jak nie autoryzowany serwis producenta? Niemniej, jak na ślady kleju i lekkie paprochy pod szkłem można przymknąć oko (chociaż nie powinno się), tak uszkodzenie ramki obiektywu może irytować. Tym bardziej, że po naprawie gwarancyjnej przez autoryzowany serwis, telefon czytelnika zwyczajnie stracił na wartości. Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających naprawę przez Nothing, a wykonane czynności i stan telefonu tym bardziej nie wskazują na to, żeby robił to autoryzowany serwis — jeśli czytelnik chciałby ten telefon odsprzedać, to każdy zainteresowany zwróci na to uwagę i nie uwierzy w naprawę przez producenta. I ciężko się dziwić.

Źródło: Materiały nadesłane przez czytelnika

Nothing wykazuje się brakiem kompetencji, a x-kom świeci oczami

Po zapoznaniu się z tą historią skontaktowaliśmy się z x-komem w tej sprawie. Sytuacja faktycznie miała miejsce — i dostaliśmy potwierdzenie, że smartfon trafił do serwisu Nothinga. Warto zaznaczyć, że z jakością przeprowadzonej naprawy sklep nie ma niczego wspólnego. x-kom w tej sytuacji to tak naprawdę pośrednik, który musiał tłumaczyć się klientowi za błędy popełnione producenta smartfonów. Otrzymaliśmy od x-komu następujący komentarz:

Zajęliśmy się sprawą i skontaktowaliśmy się już z klientem. Przedstawiliśmy mu naszą propozycję rozwiązania i czekamy na jego decyzję. Musimy jednak pamiętać, że formalnie – stroną w procesie reklamacyjnym jest gwarant. My – jako sprzedawca – jesteśmy jedynie pośrednikiem. Mimo to, zależy nam oczywiście na tym, żeby każdą taką sprawę wyjaśnić i rozwiązać możliwie korzystnie dla klienta.

Reklama
Źródło: Nothing

Czytelnik potwierdził, że otrzymał telefon od x-komu z korzystną dla niego ofertą. Na koniec dnia może więc być zadowolony — jednak cała sytuacja nadal jest iście absurdalna. Zgłoszenia reklamacyjne, miesiąc bez smartfona i później wszystkie perypetie związane z efektami naprawy… nie znam innych przypadków naprawy przez Nothing, lecz po tej historii, nie wygląda to dobrze.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama