Microsoft Edge miał być powiewem świeżości w dziedzinie przeglądarek internetowych i ukoronowaniem starań Microsoftu w stworzeniu flagowego narzędzia do surfowania po sieci w Windows 10? Jak wyszło? Cóż, biorąc pod uwagę udziały rynkowe tego produktu, dobrze nie jest. Nie oznacza to jednak, że Edge należy spisać na straty, należy zauważyć fakt, iż mamy do czynienia z całkiem dobrze zoptymalizowanym i wygodnym programem.
Microsoft Edge od premiery Windows 10 trapiony był przez przeróżne problemy. Sam próbowałem przestawić się na przeglądarkę od Microsoftu i niestety, nie było łatwo. Po pierwsze, wczesne produkcyjne wersje produktu były... zwyczajnie niestabilne. Na porządku dziennym było "ubijanie" kart nawet przy dosyć słabym obciążeniu komputera, program potrafił się zawiesić bez wyraźnego powodu, a i brakowało zapowiadanych wcześniej rozszerzeń. Dla osób, które przesiadały się z Internet Explorera (który według mnie został potraktowany po macoszemu bez wyraźnego powodu...), czy z Chrome lub Firefoksa, nie było dobrych powodów ku temu, aby się przesiąść na Edge'a.
Mamy rok 2018, od premiery Windows 10 minęło sporo czasu. Czy teraz Microsoft Edge jest dobrą i wartą uwagi przeglądarką?
Microsoft Edge doczekał się nie tylko zapowiadanych jeszcze przed premierą funkcji, ale i został nieco zoptymalizowany pod kątem wyższej wydajności, nawet na nieco słabszych komputerach. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż jest to zasadniczo najlepsza możliwa przeglądarka, jeżeli zależy Wam na długim czasie pracy komputera na jednym cyklu ładowania. Microsoft wielokrotnie chwalił się zestawieniami dotyczącymi osiągów Edge w kwestii zasilania. Chrome znalazł się na odległym miejscu w stawce, a produkt z Redmond za każdym razem deklasował rywali.
Mało tego, w Microsoft Edge wreszcie znalazły się rozszerzenia. To oczywiście dobra wiadomość dla fanów tego produktu, ale jednocześnie należy wskazać na to, że jest ich... zwyczajnie mało. Chrome w swoim sklepie oferuje multum dostępnych dodatków. Firefox, choć jest pod tym względem nieco uboższy, również nie ma się czego wstydzić. Natomiast Microsoft Edge jest zwyczajnie biedny jak mysz kościelna. Niestety, ale w Redmond nie udało się zachęcić deweloperów do masowego tworzenia rozszerzeń dla jego produktu - na tym cierpi głównie atrakcyjność narzędzia.
Edge za to jest naprawdę dobrym wyborem, jeżeli jesteście fanami dotykowej obsługi komputera. Mechanizmy pozwalające na tworzenie notatek bezpośrednio na wycinkach stron, całkiem dobra optymalizacja pod kątem bardziej bezpośredniej formy wprowadzania komend. W mojej opinii jednak, osób, które korzystają aktywnie z funkcji dotykowych w Windows 10 jest stanowczo za mało, by można było mówić o masowym zachwycie Edge'em.
Warto jednak zwrócić uwagę na Edge'a na Androidzie oraz iOS
Microsoft wreszcie dokonał tego, co powinno stać się już w trakcie premiery Windows 10. Edge trafił na Androida oraz iOS, gdzie stał się kolejną alternatywą dla flagowych Safari oraz Chrome. Mimo, że obydwa warianty bazują na obcych silnikach, to mimo wszystko sporo charakterystycznych akcentów pozostało. Zarówno na iOS jak i Androidzie produkt wykazuje się bardzo dobrą szybkością oraz przystępnym interfejsem użytkownika. Najważniejsze jest jednak to, że z pomocą Edge'a na obcych dla Microsoftu platformach, możliwe jest kontynuowanie pracy wstrzymanej np. na komputerze z Windows 10. Przenikalność platform jest w tym względzie sporą zaletą.
Zsynchronizujemy zatem hasła, karty, historię oraz niektóre ustawienia. Jeżeli dodatkowo korzystacie z Microsoft Launchera, możecie połączyć Wasz komputer z Windows 10 z telefonem z systemem Android, co pozwoli na jeszcze bardziej wszechstronną pracę między platformami. To spora i pożądana od dłuższego czasu zmiana, aczkolwiek... jest z tym wszystkim jeden, zasadniczy problem.
Dlaczego nie korzystam z Microsoft Edge?
Przecież powinienem. Jestem "fanbojem" Microsoftu, kilka lat temu polecałem Wam kupować Lumie i najchętniej modliłbym się do Surface'ów. Cóż, nie do końca. Microsoft Edge wcale nie musiał pojawić się na rynku - to po pierwsze. Internet Explorer był już wystarczająco dobry i nie było wymagane jego koncertowe ubicie.
Po drugie - Microsoft Edge został wydany jako produkt niegotowy. Brak rozszerzeń i dyskusyjna stabilność spowodowały, że użytkownicy, początkowo zainteresowani nowym narzędziem, porzucili je na rzecz bezpieczniejszych alternatyw.
I po trzecie - Microsoft ma problem z angażowaniem deweloperów w projekty, które wymagają ich zainteresowania. Mała ilość rozszerzeń i zasadniczo słaba oferta w porównaniu do konkurentów powodują, że Edge służy głównie do... pobierania innych przeglądarek.
Nie oznacza to, że jest to produkt jednoznacznie zły
Sporo problemów wieku dziecięcego poddano likwidacji. Sytuacja w rozszerzeniach poprawia się, a i sam uważam, że mógłbym warunkowo przenieść się z Firefoksa / Chrome na Edge. Niemniej, zwyczajnie tego nie potrzebuję i Wy prawdopodobnie będziecie uważać tak samo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu