Decentraland miało być sukcesem, sprzedając powierzchnie w Metaverse. Jednak dane pokazują zupełnie co innego.
Sprzedają domy w VR, mają 1,2 mld dol. wartości rynkowej i... 38 użytkowników dziennie?
Kiedy firma wypuszcza jakiś produkt na rynek, wiadomo, że oczekuje się od niego wyników, które pozwoliłyby na kontynuacje działalności. Oczywiście, inwestycje nie musza być rentowne od razu, wielokrotnie firma musi przez jakiś czas operować na stracie, zanim nowy trend się przyjmie i zacznie przynosić zyski, które zrekompensują długi czas niepowodzeń. Czasami okres ten przeciąga się wręcz komicznie długo - dziś wątpliwe jest, by Twitter czy Uber dały radę kiedykolwiek zarobić taką ilość pieniędzy, jaką do tej pory przepaliły. Strata jest bowiem olbrzymia. Niestety (albo stety) widać, że historia lubi zataczać koło i nowe projekty z dziedziny IT uzyskują niesamowitą wręcz kapitalizację rynkową, jednocześnie nie mogąc się pochwalić wynikami mogącymi ją podeprzeć.
Tak jest z Decentraland, które walczy o każdego użytkownika
Jak donosi Futurism.com, bazując na danych z agregatora danych DappRadar, który bazuje na liczbie transakcji przeprowadzonych w kryptowalucie Ethereum w Decentraland, handel wirtualnymi nieruchomościami nie idzie za dobrze, ponieważ platforma może pochwalić się zaledwie... 38 użytkownikami dziennie. To, w zestawieniu z 1,2 mld dolarów kapitalizacji rynkowej daje olbrzymi kontrast. Oczywiście, firma szybko zareagowała mówiąc, że dane w DappRadar to tylko liczba użytkowników którzy wchodzą z interakcję z kontraktami i według ich danych liczba aktywnych użytkowników na co dzień wynosi około 8 tys. osób. Firma podzieliła się także informacjami na temat innych statystyk.
Jeżeli więc weźmiemy ich dane, pokazuje to, że niecałe 60 tys. aktywnych użytkowników miesięcznie przekłada się na niecałe 2 tys./dzień. A przypominam - mówimy tu o przedsiębiorstwie w które został wpompowany wagon gotówki i którego watość rynkowa to 1,2 mld dolarów. Dla przykładu, Orlen jest wyceniany na 33 mld złotych, czyli 6 mld dolarów. Nie jestem ekspertem finansowym, ale taki scenariusz był już wcześniej widziany - mowa tu o boomie na dotcomy i późniejszych perturbacjach ze zbyt wysoką wyceną takich spółek. Oczywiście, entuzjaści metaverse powiedzą, że w tym wypadku trzeba po prostu poczekać aż wszyscy "przekonają" się do nowej rewolucji.
Ja jednak jestem zdania, że dane nie kłamią i jeżeli jakaś firma ma mniej aktywnych użytkowników niż średniej wielkości kanał na YouTube, to jest to dobry papierek lakmusowy, pokazujący, gdzie obecnie jest projekt pt. "Metaverse". Tak jak wspomniałem we wpisie jakiś czas temu - Metaverse taki, jaki został przedstawiony przez Zuckerberga nie tyle nie istnieje, co po prostu - ludzie bardzo dobrze widzą, że projekt ten niesie ze sobą więcej zagrożeń niż korzyści. Już wtedy nie wróżyłem mu świetlanej przyszłości, a dane, które spływają, zdają się tylko tę tezę potwierdzać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu