Korzystasz z Portfela Google? Aplikacja niedługo przestanie działać na starszych Androidach.
Telefony, jak każda elektronika użytkowa, mają swój "termin przydatności", po którym niestety ich wymiana na nowy model jest konieczna. Termin ten dla każdego będzie nieco inny. Jedni wymieniają urządzenia co rok albo dwa, ponieważ po prostu chcą mieć nowy gadżet, dla innych granicą będzie koniec wsparcia przez producenta, ale jeszcze inni będą używali telefonu tak długo, aż ten po prostu nie dozna jakiejś krytycznej usterki.
Polecamy na Geekweek: Rewolucja w menu Start z Windows 11. Microsoft stworzył ciekawą funkcję
I o ile w przypadku Androida starsze urządzenia zazwyczaj nie mają problemu z poprawnym działaniem (niektóre naprawdę stare API są wciąż wspierane), o tyle, jeżeli w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa, niektóre ważne usługi mogą przestać działać całkiem szybko. Tak jest właśnie w tym przypadku, a posiadacze starszych smartfonów mogą się niedługo nieco zdziwić.
Koniec z portfelem Google. Firma wyłącza usługę dla starych Androidów
Google Wallet to bardzo przydatna aplikacja, pozwalająca w jednym miejscu gromadzić nasze karty płatnicze, karty lojalnościowe oraz bilety. Dzięki temu, że usługa działa na smartfonach i zegarkach z WearOS oraz rozwija się, pozwalając m.in. przechowywać w niej cyfrowe kluczyki do samochodu. To jednak sprawia, że system wymaga bardzo dobrych zabezpieczeń, żeby nie narażać użytkowników na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
Dlatego właśnie na swojej stronie Google ogłosiło, że najnowsza aktualizacja do Google Wallet bedzie do działania wymagała systemu operacyjnego Android w wersji 9 bądź wyższej oraz Wear OS 2 bądź nowszego. Zmiana nastąpi 10 czerwca i od tamtego momentu użytkownicy starszych wersji Androida nie będą mogli korzystać z wirtualnego portfela i Google Pay.
Jeżeli wierzyć danym ze Statcoutnera, w tym momencie wciąż jest całkiem sporo urządzeń, działających na Androidzie 8 bądź starszym. Tych ma być od 5 do nawet 8 proc., co oznacza, że nowych funkcjonalności zostanie pozbawiony więcej niż co dwudziesty smartfon. Jest to oczywiście wypadkowa wielu czynników, ale przede wszystkim - bardzo nierównego wsparcia aktualizacjami w przypadku producentów smartfonów. Chociaż dziś ta sytuacja już się nieco poprawiła (choć wciąż najdziemy producentów, którzy dają minimalne wsparcie dla wypuszczonych urządzeń), to te 5-6 lat temu sytuacja wyglądała zgoła odmiennie.
W 2019 roku nietrudno było kupić telefon, który... nie miał wsparcia w ogóle i wersja Androida z którą trafił na rynek była jedyną, którą kiedykolwiek zobaczył. Notoryczne też było (i wciąż jest) wypuszczanie na rynek urządzeń ze "starym" systemem Android, co sprawia, że od podawanej przez producenta liczby aktualizacji trzeba odjąć jedną. Jeżeli połączymy to z faktem, że urządzenia sprzed 6 lat, (jak Samsung Galaxy S9, Google Pixel 3 czy Huawei Mate 20, chociaż te oczywiście dostały przynajmniej jedną aktualizację) to wciąż jak najbardziej używalne i sprawne smartfony, otrzymamy odpowiedź, dlaczego ucinanie funkcji dla teoretycznie dawno niewspieranych konstrukcji wycina z rynku coraz większą i większą pulę urządzeń.
A "problem" będzie narastał, ponieważ rozwój hardware'u wyprzedził dziś już potrzeby na tyle mocno, że nawet średniopółkowce czy budżetowce nie mają problemu ze sprawnym działaniem, a ich procesory są na tyle mocne, że przez długi czas nic nie będzie. O ile więc jak najbardziej trzeba zrozumieć, że względy bezpieczeństwa są tu istotne, tak w przyszłości może się okazać, że podobne działania będą wycinać z użytku coraz większy i większy procent urządzeń. Dobrze więc, że coraz dłuższe wsparcie staje się przedmiotem marketingu i szkoda tylko, że nie wszystkie firmy podchodzą do tego z równym entuzjazmem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu