Są takie sprzęty w świecie technologii mobilnych, których nieco nie rozumiem. Trudno mi jest znaleźć konkretne argumenty, które przemawiałyby za istnieniem kilku smartfonów na rynku i mimo ogromnej sympatii do LG - również w portfolio tego producenta jestem w stanie znaleźć urządzenie, które według mnie nie powinno się w nim znaleźć.
Przede wszystkim, wprawny obserwator zauważy, że w linii produktowej LG "coś nie działa tak, jak powinno". Przecież poprzedni smartfon prezentujący ideę połączenia rysika (w dodatku ograniczonego) z urządzeniem mobilnym nazywał się LG G Stylo (LG G4 Stylus poza USA i Koreą Południową). LG Stylus 2 (o którym Tomasz wspominał w porannej prasówce) zatem wprowadza element zaskoczenia i nie chodzi tu niestety o konkretne parametry sprzętowe, czy szczególnie ulepszone funkcje rysika. Niestety. Miałem styczność z LG G4 Stylus i orzekłem, iż nazywanie go niemal tak samo, jak flagowca to ogromny błąd. Konsument na rynku miał prawo pomyśleć sobie, że jest to pełnoprawny, bezkompromisowy sprzęt od LG różniący się od wspomnianego wyżej G4 jedynie obsługą rysika. A tymczasem parametry zdradzały prawdziwe przeznaczenie rynkowe Stylusa - a była nim co najwyżej średnia półka. Chwilami miałem wrażenie, że i ten pułap to odrobinę "za wysoko".
LG Stylus 2 "naprawia" ten błąd i nie zamierza nikogo oszukiwać - to zupełnie inna linia smartfonów i konsument nie powinien w teorii oczekiwać, że tam pod maską znajdzie cokolwiek więcej, niż we flagowym urządzeniu. Mimo zastosowania dużego ekranu, znajdziemy tam rozdzielczość jedynie HD 720p, co przełoży się na niską szczegółowość obrazu (podobnie jak w pierwszym Stylusie). Im dalej w las, tym więcej drzew - za wydajność odpowiada tam czterordzeniowy procesor Qualcomma o taktowaniu 1,2 GHz pracujący wespół z 1,5 GB pamięci RAM. Pamiętam również, że pierwszy Stylus niezbyt odbiegał na papierze od sequela i przy okazji potrafił czasem "chrupnąć". Okrzyków radości nie wywoła 16 GB pamięci na dane użytkownika, czy 13 MP kamera tylna w akompaniamencie z przednią o matrycy 8 MP. Bateria o pojemności 3000 mAh powinna wystarczyć na cały dzień zabawy, ale na nic więcej. Wszystkim zawiadywać będzie oczywiście Android Marshmallow.
LG Stylus 2 to nie tylko kontrowersyjny średniak - to również nie mniej dziwny rysik
Bawiąc się poprzednikiem miałem wrażenie, że ktoś, kto zaimplementował tam rzeczony rysik nieco po macoszemu podszedł do sprawy. Na co komu rysik, który jest tam tylko dlatego, że... jest? Wyglądało to trochę tak, jakby tęga koreańska głowa zapatrzyła się w pewien bardzo stary i niekoniecznie projekt - LG Cookie. Jeden z pierwszych dotykowych telefonów LG wyposażano właśnie w rysik. Telefon swego czasu w Polsce sprzedawał się na pniu w ofertach zetafonowych, po czym zwykł swoich użytkowników przyprawiać o mdłości - sprzęt uwielbiał się zawieszać, ekran opornościowy zaś mógłby robić za symulator rzutu monetą (zadziała, albo nie zadziała).
LG wpadło na pomysł, że od teraz rysik wysunięty z urządzenia aktywuje menu podobne do tego, co widziałem chociażby w Samsungach z serii Note. S-Pen wyciągnięty ze słuchawki z marszu wywoływał dosłownie wachlarzyk funkcji specjalnie dla rysika. Urządzenie ma obsługiwać również powiadomienie o "zbyt dużym" oddaleniu się od rysika. Mimo wszystko nie jest to jeszcze funkcjonalność Note'a - ale mawiają, że w tej cenie nic lepszego z rysikiem się nie znajdzie.
A skoro o cenie mowa - telefon ma nie być (dużo?) droższy od swojego poprzednika. Cena na poziomie 199 dolarów wydaje się być całkiem uczciwa jak na taki sprzęt. Ja jednak mimo wszystko nie rozumiem sensu istnienia Stylusa - przynajmniej w takiej formie. Jeżeli bawimy się już w Note'y, to bawmy się na całego. LG ma przecież świetnych inżynierów, niegłupie pomysły, genialne smartfony i... nieco chimeryczny marketing. Otwarta konfrontacja z Note'em mogłaby być trudna, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. A takiego konkurenta przynajmniej mi na rynku brakuje - Samsung porwał mnie funkcjonalnością Note'ów ale po drodze dobił zepsuciem oprogramowania. Drogie LG - jeżeli Stylusowi ma być bliżej do konkurencji, niż do niesławnego Cookie... zrób coś z tym. Proszę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu