Dzisiejsze smartfony coraz bardziej mnie nudzą. Serio - przychodzi kolejny sprzęt do testów, biorę go w dłoń i widzę znowu to samo... Dlatego z tak og...
Dzisiejsze smartfony coraz bardziej mnie nudzą. Serio - przychodzi kolejny sprzęt do testów, biorę go w dłoń i widzę znowu to samo... Dlatego z tak ogromną niecierpliwością i napięciem wyczekiwałem LG V10. Nie rozczarowałem się.
Dwa wyświetlacze, trzy aparaty, konstrukcja ze stali i silikonu termoplastycznego, ręczny tryb rejestrowania wideo - LG V10 to tak mocno oczekiwany przeze mnie powiew świeżości. Smartfon wydaje się zajmować w ofercie LG miejsce modelu G Flex, którego na tegorocznym CES wyjątkowo nie zobaczyliśmy. Koreański producent poszedł w innym kierunku i postawił na jakość wykonania, odporność na uszkodzenia mechaniczne oraz masywną, nieco wręcz toporną konstrukcję. Wszystko to dopełniły błyskotliwe rozwiązania, jak wbudowanie czytnika linii papilarnych w przycisk na tylnej klapce czy też zastosowanie analogowo-cyfrowego 32-bitowego przetwornika dźwięku. Rezultat? Zobaczcie sami.
Mnie LG V10 oczarował i trudno się dziwić, bo gustuję w tego typu konstrukcjach i dużych ekranach (wielkie dłonie zobowiązują). Wydaję się zatem idealnym targetem sprzedażowym. Czy jednak faktycznie LG V10 bym kupił? O tym dowiecie się z recenzji, która niebawem będzie dostępna na łamach Antyweba.
A żeby nie przegapić kolejnych odcinków i smartfonów - dajcie suba.
P.S. Tradycyjnie nagrywaliśmy sprzętem Sony
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu