Weszliśmy w trzeci kwartał, firmy niebawem zaczną prezentować raporty za ostatnie trzy miesiące. W tym gronie będzie i Facebook, który rozwija się naprawdę dobrze - wrażenie robią zarówno dane dotyczące przychodów i zysków, jak i doniesienia na temat wzrostu liczby użytkowników: serwis ciągle się rozwija. Najciekawszy jest w tym fakt, iż obecnie nie dzieje się to za sprawą świata zachodniego, tutaj skoki są raczej niewielkie. Ale od czego są Azja, Ameryka Południowa i Afryka? Niebieski serwis może tam wykręcać wyniki o jakich nie mógł marzyć w USA czy Europie nawet w okresie dynamicznego wzrostu...
Afryka będzie się liczyć w świecie nowych technologii, w gospodarce - już to komunikowałem. Nie musi to od razu oznaczać, że świat zdominują startupy z Czarnego Lądu: do tego droga raczej daleka. Ale firmy będą spoglądać w tamtym kierunku w poszukiwaniu użytkowników, klientów oraz specjalistów. Niedawno pisałem o tych ostatnich, rozwija się inicjatywa, dzięki której w krajach afrykańskich będzie przybywać programistów (warto podkreślić, że w ten projekt inwestuje Zuckerberg). Z zapewnionym zatrudnieniem: ręce po nich wyciągają korporacje z Zachodu. Pracodawcy mogą oczywiście skorzystać z tych pracowników, by realizować projekty w innych częściach świata, ale może się okazać, że ci ludzie będą potrzebni na miejscu - Afryka stanie się na tyle wymagającym i atrakcyjnym rynkiem, że szybko wchłonie tysiące osób z branży.
Miliony nowych użytkowników Facebooka
Trafiłem na dane dotyczące rozwoju Facebooka w trzech afrykańskich krajach: RPA, Kenii oraz Nigerii. W ciągu kilku kwartałów zaliczono tam wzrost liczby użytkowników sięgający kilkunastu procent. To dużo, jeśli spojrzymy na zmianę liczby użytkowników na Zachodzie - sprawdziłem to w tabelkach z drugiego kwartału 2016 roku. Wynika z nich, że od pierwszego kwartału 2015 roku do pierwszego kwartału 2016 roku Facebookowi w Kanadzie i USA przybyło 12 mln użytkowników. W przypadku Europy było to 26 mln. Azja i Pacyfik? 95 mln. Na koniec reszta świata: 80 mln. Dwie ostatnie liczby robią wrażenie.
Facebook ma mizerne szanse na to, że rozwinie się w Chinach - największy rynek świata musi uznać za stracony. Ale za górami leży przecież kolejny gigant: Indie. A do tego dochodzi szereg państw o wielkiej liczbie ludności, którą też można włączyć do niebieskiego imperium. Zuckerberg i spółka doskonale zdają sobie z tego sprawę i działają. Ale Azja nie dominuje ich starań, nie staje się jedynym celem - równie atrakcyjna wydaje się Afryka, która dzisiaj ma setki milionów mieszkańców niepodłączonych do Sieci. Za kilka dekad populacja tego kontynentu będzie znacznie (!) większa, sięgnie kilku miliardów. Zakorzenienie się na Czarnym Lądzie teraz może się okazać kwestia kluczową.
Afryka, czyi Facebook w wersji mobile
Od jakiegoś czasu siłą, motorem napędowym Facebooka jest mobile - większość użytkowników przegląda dzisiaj serwis z poziomu sprzętu mobilnego. Tak dzieje się na Zachodzie, ale te statystyki podkręcają właśnie kraje wschodzące, gdzie pecetów zwyczajnie nie ma lub jest ich niewiele. Dla przykładu 90% użytkowników z RPA to ludzie przeglądający serwis z komórki. I to się nie zmieni - klienci w tych krajach raczej nie zaczną masowo kupować komputerów, wystarczy im inteligentny telefon. Facebook ma zatem szansę jeszcze mocniej odbić swoje piętno na tym segmencie biznesu nowych technologii. Z pewnością jest to nie w smak Google, któremu wyrasta coraz poważniejszy konkurent.
How the global population will change https://t.co/dJ7vypusfY pic.twitter.com/d5ofAHs1Ks
— Vala Afshar (@ValaAfshar) 9 listopada 2015
O tym, że Afryka to niezwykle łakomy kąsek, niech świadczy fakt, że w Nigerii, najludniejszym kraju kontynentu, z Facebooka korzysta obecnie 16 mln osób. Tymczasem populacja kraju jest ponad dziesięć razy większa. W Europie żadne państwo nie może się taką pochwalić. A przecież mówimy tu o ludziach, których nadal można podłączyć, dzięki którym uda się podbić statystyki i za parę lat przebić kolejną magiczną granicę: 2 mld aktywnych użytkowników Facebooka. Aby to osiągnąć, firma musi oczywiście stymulować rozwój - nie tylko swój, ale i regionu. Już teraz można jednak przeczytać, że za kilka miesięcy ma się pojawić satelita telekomunikacyjny obsługujący region Afryki subsaharyjskiej i jest to inicjatywa, za którą stoi Facebook.
Nie będzie też wielkim zaskoczeniem, jeśli w krajach Czarnego Lądu zaczną się pojawić bardzo tanie smartfony, coś na kształt słuchawki za cztery dolary, która trafi do klientów w Indiach. Pomoc w ich zakupie może zapewnić... Bill Gates, który chce rozwinąć i wzbogacić miejscową ludność dając jej kurczaki. Może i brzmi to śmiesznie, ale Facebook pewnie trzyma kciuki, by ta inicjatywa wypaliła: ludzi będzie nie tylko stać na to, by kupić smartfon - zyskają środki, które będą mogli wydać w cyfrowej rzeczywistości. A imperium Zuckerberga już się postara, by ta rzeczywistość miała kolor niebieski...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu