Netflix traci klientów w zatrważającym tempie. Platforma przygotowała antidotum, które raczej wam się nie spodoba
Klienci mają dość Netfliksa? Widzowie masowo rezygnują z usługi – pierwszy raz od dekady
Kto jeszcze parę lat temu mógłby przypuszczać, że niekwestionowany król domowej rozrywki będzie chwytał się brzytwy, aby utrzymać widzów przed ekranami. Netflix leniwie rozsiadł się na tronie, za nic mając konkurencję, która po cichu rosła w siłę za jego plecami. I tak oto dotarliśmy do momentu, w którym czerwona platforma po raz pierwszy od dekady traci subskrybentów. Użytkownicy masowo migrują do innych serwisów, rezygnując z opłacania usługi. Czy to wina beznadziejnych treści dla mas, które od lat zalewają platformę? Otóż nie! Netflix uważa, że to głównie nasza wina.
Setki tysięcy subskrybentów odwracają się od Netfliksa
Polska płynnie przeszła od „Czym jest Nerflix?” do „Jak to? Nie masz Netfliksa?” w przeciągu kilku ostatnich lat. Charakterystyczne „ta-dum” stało się w zasadzie standardem, skutecznie przyczyniając się do wypierania klasycznej telewizji. Sytuacja, którą obserwujemy w tym momencie, to historyczny moment, mogący zwiastować zmierzch Netfliksa.
Platforma skarży się, że przez ostatni rok jej rozwój był mocno utrudniony. Pośród czynników, które miały wpływ na uszczuplenie korporacyjnego portfela wymieniają przeciągającą się pandemię COVID (choć akurat sam wirus skutecznie zagnieździł użytkowników przed telewizorami) i rosyjską agresję na Ukrainę, w której rezultacie ponad 700 tysięcy subskrybentów zostało odcięte od usługi. Jednak to nie wojna i koronawirus są według Netfliska głównymi odpowiedzialnymi za kryzys w firmie, a użytkownicy, którzy ośmielili się współdzielić konta.
Liczby mówią same za siebie. W pierwszym kwartale 2022 roku z subskrypcji zrezygnowało 200 tysięcy klientów na całym świecie. Według szacunków tempo ucieczki z tonącego statku jest tak duże, że do końca drugiego kwartału liczba ta może wzrosnąć nawet do 2 milionów użytkowników. Netfliksowi chyba bardzo ciężko jest połączyć kropki i przyznać, że problem na poważnie zaczął się od styczniowej podwyżki cen abonamentów i zapowiedzi walki ze współdzieleniem kont. Całkiem przypadkowo od momentu podniesienia cen liczba subskrybentów w Stanach Zjednoczonych uszczupliła się od 600 tysięcy.
Gdyby tylko w parze ze nową polityką cenową szła większa jakość produkcji. Jest jednak zupełnie odwrotnie. Ciężko znaleźć mi film czy serial, który przez ostatnie pół roku otrzymałby w mojej ocenie coś więcej niż tylko „poprawny”. Tymczasem konkurencja nie śpi. Netflix mógłby uczyć się od Apple TV+ czy Prime Video, dostarczających naprawdę porządnych i oryginalnych produkcji. Nawet HBO Max – pomimo delikatnego falstartu – próbuje się rozwijać o nowe treści i dostarczać kinowe hity niedługo po premierze. A co ma do zaoferowania Netflix? Kolejną wydmuszkę dla nastolatek, w której trzydziestolatkowie grają licealistów? Firma nie ma sobie niestety pod tym kątem nic do zarzucenia i zapowiada plan na rozwiązanie problemu. Trzeba dokręcić śrubę użytkownikom.
Co złego to nie Netflix
Netflix masowo traci klientów więc czas zmaksymalizować przychody od tych, którzy jeszcze pozostali. Według szacunków korporacji aż 100 milionów gospodarstw domowych korzysta ze wspólnych kont. Jakiś czas temu Netflix wyłączył możliwość skorzystania z okresu próbnego, ale nie zatrzymało to potoku pieniędzy prześlizgującego się firmie przez palce. W liście do akcjonariuszy włodarze platformy ubolewają, nad „ogromną ilością osób, które nie płacą bezpośrednio Netfliksowi”. Z tego powodu zostały wprowadzone pierwsze kroki programu pilotażowego. W Chile, Kostaryce i Peru Netflix wprowadził opcję dodania do głównego konta kont podrzędnych, które będą opłacały własną, odrobinę niższą subskrypcję. W przyszłości program ten ma rozszerzyć się na rynek globalny, jednak najpierw firma przez rok będzie testować go w mniejszych sektorach.
Problem polega na tym, że współdzielenie kont dotyczy wszystkich platform streamingowych, które pomimo występowania tego zjawiska, potrafią prosperować. Dla przykładu Disney+ chce wprowadzić jeszcze tańsze plany, ale z możliwością wyświetlania reklam. Może zamiast szukać wrogów we własnych klientach Netflix powinien spojrzeć w lustro i przyznać, że konkurencja oferuje bardziej jakościowe treści. Jeśli Netflix dalej będzie kombinował, w jaki sposób rzucić subskrybentom kolejną kłodę pod nogi, zamiast skupić się na dostarczaniu porządnych filmów i seriali to nim się zorientuje, trafi na równię pochyłą do śmietnika cyfrowej historii. A z tej drogi bardzo ciężko będzie wrócić.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu