Podczas drugiego dnia tegorocznej imprezy Generation Mobile, szczególnie wbił mi się do głowy jeden wykład. O tym, jak nasze rodzime telewizje podchod...

Podczas drugiego dnia tegorocznej imprezy Generation Mobile, szczególnie wbił mi się do głowy jeden wykład. O tym, jak nasze rodzime telewizje podchodzą do kwestii wideo w sieci. I przede wszystkim - dlaczego obrały taką strategię.
Prowadzący prezentację Piotr Szostak (szef i założyciel 4Screens) to gość, który od 11 lat obraca się wokół naszych rodzimych telewizji. Widział jak zmienia się ten rynek i jak próbuje dostosować do nowych trendów. Również tych związanych z internetem. Co chwila słyszę "nie mam telewizora", "YouTube zabije telewizję" - ile w tym prawdy? Telewizor to po prostu duże urządzenie do odtwarzania obrazu, więc chodzi raczej o telewizję jako taką. Nie chcę uogólniać, ale mam wrażenie, że większość deklarujących nieoglądanie telewizji robi to trochę pod publiczkę, nie wierzę bowiem, że w TV nie ma nic ciekawego - szczególnie, że w podstawowych pakietach kablówkowych jest masa kanałów. No ale ok, ja też nie oglądam zbyt dużo telewizji. Głównie z braku czasu. Poza tym zawsze wolałem sam wybierać programy, dlatego też nie słucham radia. Ale telewizję oglądam, jeśli akurat w moim okienku z napisem "czas wolny" leci w niej coś ciekawego.
Dlaczego telewizje nie biegną jak głupie na YouTube, skoro programy tam wrzucane cieszą się tak dużą popularnością, a osoby je tworzące są już sieciowymi celebrytami? Ktoś powiedział "bo nie ma tam pieniędzy"? Brawo, właśnie dlatego.
Nikt tak naprawdę nie wie ile zarabiają YouTuberzy. Przewidywane zarobki nawet największych sieciowych gwiazd podawane są w takich przedziałach, że prowadzący albo ledwo wiąże koniec z końcem, albo opływa w pieniądzach. Mowa oczywiście o kasie z youtubowych reklam, pomijam to na czym można na YT zarobić - współpracy, akcjach sponsoroanych, lokowaniu produktów. To już jednak indywidualne ustalenia i raczej ciężko ocenić zarobki z nich płynące. A w telewizji? Grubie miliony za reklamy w trakcie najpopularniejszych seriali lub programów rozrywkowych. Myślicie, że telewizja pójdzie tam, gdzie zarabia się grosze? Nie pójdzie. A ma szansę wrzucić kilku swoich prowadzących do YouTube'a i zebrać taką liczbę subskrybentów i obejrzeń jak najpopularniejszy. Nie ma. Czyli dwa razy nie - wszystko jasne.
Podczas gdy u nas YouTuberów zaprasza się do telewizji śniadaniowych, zagraniczne stacje podchodzą do tematu trochę ciekawiej. Zapraszają sieciowych twórców do telewizji i dając im własne programy będące czymś z pogranicza telewizji i internetu. Czy to się sprawdzi? Ciężko prorokować. Zwykli widzowie mogą nie być zainteresowani takimi prowadzącymi, subksrybenciimogą nie chcieć oglądać swoich idoli w programach stacji telewizyjnych.
Oczywiście to, że telewizja nie pójdzie tam, gdzie nie ma pieniędzy nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Podczas jednak gdy duża część z nas narzeka na kiepską kondycję polskiego VOD (faktycznie, w porównaniu z Netflixem itp. wypada blado), właściciele mają inny obraz sytuacji. Zarabiają i to jest dla nich najważniejsze. I dopóki nie znajdą nowych sposobów na konkretne pieniądze, rewolucji raczej nie uświadczymy.
I na koniec. Podobno klasyczna telewizja ma się bardzo dobrze.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu