Recenzja

Jeżeli porzucić iPhone'a, to tylko dla tego telefonu. Recenzja Samsunga Galaxy S25 Edge

Bartosz Gabiś
Jeżeli porzucić iPhone'a, to tylko dla tego telefonu. Recenzja Samsunga Galaxy S25 Edge
Reklama

Telefon cieńszy niemal o połowę od konkurencji? Spoko, ale co mnie to obchodzi? – tak reagowałem na zapowiedzi nowego Samsunga oraz domniemanego iPhone'a 17 Air. Jednakże po tygodniach z tym cienkim flagowcem, czuję się trochę jak błazen oraz z niecierpliwością wyglądam co pokaże Apple w odpowiedzi.

Naprawdę, nie przesadzam ani trochę. Cały czas testowania tego dodatku do flagowej linii Galaxy S Samsunga, spotykały mnie rzeczy, które wcześniej kojarzyłem jedynie z iPhonem 13 mini. To jest czy mam telefon w kieszeni? Mam, tylko mi się wydawało, że go tam nie ma. Przetrzepuję plecak w poszukiwaniu telefonu, ale nigdzie go nie ma, aż go w końcu znajduję, ale myliłem go z czymś innym. No i to uczucie gdy się go bierze do ręki i zadziwia raz za razem. Brzmi jak tani chwyt reklamowy i przesada – wiem to lepiej, niż można sądzić. Przed recenzją byłem sceptykiem, ale teraz? Stałem się fanem.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Dania zrywa z Microsoftem. Koniec dominacji giganta w Europie?

Samsung Galaxy S25 Edge – specyfikacja

Wyświetlacz

  • 6,7 cala, Dynamic AMOLED 2X
  • Rozdzielczość: 2400 x 1080 px
  • Odświeżanie: 120 Hz

Procesor

  • Qualcomm Snapdragon 8 Elite (3 nm)
  • Ośmiordzeniowy

Pamięć

  • RAM: 12 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 256 GB lub 512 GB

Aparaty

  • Tylny aparat główny: 200 MP (szerokokątny, wspierany przez Galaxy AI)
  • Tylny aparat ultraszerokokątny: 12 MP
  • Przedni aparat: 12 MP
  • 2-krotny zoom optyczny
  • Zaawansowane funkcje AI, ProVisual Engine, tryb portretowy, AI Zoom

Bateria

  • Pojemność: 3900 mAh
  • Szybkie ładowanie (USB PD, brak ładowarki w zestawie)

Obudowa i wytrzymałość

Reklama
  • Grubość: 5,8 mm (ultrasmukła konstrukcja)
  • Materiał: tytanowa ramka, szkło Corning Gorilla Glass Ceramic 2 (przód), Gorilla Glass Victus 2 (tył)
  • Wodoszczelność: IP68

System operacyjny

  • Android 15 (z nakładką Samsung One UI 7)

Łączność i inne funkcje

Reklama
  • 5G, Wi-Fi, NFC, Bluetooth 5.4, USB typu C
  • Dual SIM (eSIM + nano SIM)
  • Galaxy AI: funkcje AI do zdjęć, dźwięku, edycji wideo, asystent Gemini Live

I to, co może zaciekawić wszystkich najbardziej, czyli:

Parametry fizyczne:

  • Wymiary (WxSxG): 158.2 x 75.6 x 5.8mm,
  • Waga: 163g

Cena: 5399 złotych

Wsparcie oprogramowania do 31. maja 2032.

Pierwsze wrażenia po otwarciu pudełka z nowym Edgem

Pudełko – nihil novi

Nic specjalnego tutaj, czego nie wadzilibyśmy przy okazji otwierania innych smartfonów, a już w ogóle Samsunga. Jeżeli ktoś miał do czynienia z Samsungiem Galaxy S24 FE albo Flipem lub dowolnym innym, wtedy wie jak to działa. Pudełko z "igłą" do karty sim, kabelek, krótka instrukcja i telefon na płasko, a i pudełko też jakieś takie coraz bardziej "na płasko". Nie ma fanfar ani fajerwerków. Jednakże matowa powierzchnia jeszcze leżącego smartfona, miło zachęca do sięgnięcia.

Reklama

Oto Samsung Galaxy S25 Edge

Wstyd jest mnie to napisać, gdyż jest to najbardziej oklepane hasło, którego szczerze nie znoszę i nie lubię gdy ktokolwiek od niego zaczyna. Z pokorą muszę przyznać, że się co do niego myliłem i najwyraźniej są takie sytuacje kiedy po prostu trzeba to powiedzieć. Samsung Galaxy S25 Edge, to telefon, którego uroku nikt nie zrozumie, jeżeli nie weźmie go do ręki. Różnica w wadze między nim, a moim prywatnym telefonem (iPhone 15 Pro) to zaledwie 24 gramy, a w grubości urządzeń jest jeszcze zabawniej, bowiem 2,5mm. Na papierze można to wyśmiać, lecz w ręce... Okazuje się, że telefony muszą być naprawdę niezłym obciążeniem dla rąk, gdyż tych 20 gramów czuć natychmiast.

Nowy Edge dostał wielkość ekranu niemal na równi z wersją Plus najświeższego flagowca i na własnej skórze miałem okazję się przekonać o niewygodzie niemal 7. calowego ekrany dla kogoś o stosunkowo krótkich palcach. Na domiar modne obecnie kanciaste krawędzie, również nie są szczytem ergonomicznego kunsztu. Jednak wystarczyło zabrać trochę wagi i lekko zmniejszyć grubość narzędzia, aby otworem stanął komfort, którego wcześniej nie znałem w przypadku telefonów o powiększonych ekranach. Ten telefon chce się po prostu brać dla frajdy do rąk.

Konstrukcja to połączenie tytanowej ramki, szkła Gorilla Glass Ceramic 2 z przodu i Victus 2 z tyłu. Całość jest niezwykle solidna, nie ugina się w dłoni, nie trzeszczy, a IP68 pozwala na odrobinę spokoju przy przypadkowym kontakcie z wodą. Samsung nie poszedł tu na łatwiznę – Edge nie jest tylko cienki, jest też wytrzymały.

Trzy kolory (czarny, srebrny, niebieski), brak udziwnień, płaskie plecki, delikatnie zaokrąglone krawędzie ukazują zachowawcze podejście do designu. To telefon, który ma wyglądać premium, ale nie krzyczeć o tym na każdym kroku. Całość jednak zakłóca projekt wysepki aparatów, która chociaż odchudzona jest o oczko w stosunku do pozostałych modeli Galaxy S to wydaje się większa, a i tak jest pozbawiona aparatu telephoto. W skrócie, nie psuje wyglądu, wręcz przeciwnie, lecz zdecydowanie przeczy lekkości całej konstrukcji.

Wyświetlacz to OLED bez kompromisów

Ogólnie niemalże każdy punkt tego telefonu poza jego wagą i grubością jest powtórką rozrywki z tego co już poznaliśmy w Galaxy S25 Plusie. Dlatego ekran to tylko, ale i nie tylko kolejny punkt, w którym Edge nie idzie na kompromisy. 6,7 cala, Dynamic AMOLED 2X, rozdzielczość 3120 x 1440 pikseli, adaptacyjne odświeżanie 120 Hz i jasność, która w trybie automatycznym potrafi przekroczyć 1400 nitów, to w praktyce jeden z najlepszych wyświetlaczy na rynku – czytelny nawet w pełnym słońcu, z głęboką czernią i żywymi kolorami. Na minus wychodzi jednak konstrukcja telefonu w tym sensie, że szybko się w takich jasnych warunkach nagrzewa. Zatem wszystko widziałem ładnie i pięknie, lecz ciepło.

Nie ma tu Dolby Vision, jest za to HDR10+, a 8-bitowa głębia kolorów w codziennym użytkowaniu nie przeszkadza. Ramki są cudownie minimalne, a płaski panel sprawia, że obsługa gestami jest wygodniejsza niż na zakrzywionych ekranach (wiadomo). Kłopot sprawiał zaś ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który raz mnie zmuszał do poprawek, zaś innym razem działał błyskawicznie i bezbłędnie. Cóż, takie uroki technologii.

Android 15, Snapdragon 8 Elite i kupę frajdy z gier

Pod maską znajdziemy Snapdragona 8 Elite (3 nm), 12 GB RAM i (dość mizerne w tej klasie) 256 lub 512 GB pamięci UFS 4.0. To zestaw, który nie daje się zagiąć – niezależnie czy przeglądamy sieć, edytujemy zdjęcia, czy gramy w najbardziej wymagające tytuły. One UI 7 na Androidzie 15 działa płynnie, animacje są szybkie, a przełączanie się między aplikacjami – natychmiastowe. Co tutaj dużo mówić, to jest flagowiec nie tylko z nazwy i musi spełniać standardy, których w tej cenie ma się prawo oczekiwać.

Ultracienka konstrukcji Edge'a ma jednak swoje konsekwencje. Telefon nie ma problemów z przegrzewaniem się podczas codziennej pracy, ale czuć ciepło szybciej niż w przypadku "standardowej" grubości telefonów – chociaż może to tylko kwestia przyzwyczajenia. Przy dłuższych sesjach z Genshin Impact czy Infinity Nikki obudowa robi się ciepła, ale nie na tyle, by stwierdzić, że inaczej niż w przypadku innych smartfonów (iPhone 15 Pro i Minecraft to szaslona mieszanka). Testowałem też S25 Edge’a z Razer Kishi V3 Pro, które miałem okazję recenzować i miło mi było odkryć, że nawet nowa technologia jest gotowa na cienkie telefony, nie trzeba się obawiać, że nagle wszystkie uchwyty przestaną być kompatybilne.

W codziennym użytkowaniu Edge sprawia wrażenie telefonu, który zawsze jest gotowy do działania. Nie zauważyłem żadnych przycięć, zwolnień czy problemów z optymalizacją. Samsung obiecuje wsparcie aktualizacji do 2032 roku, co w tej klasie urządzeń jest już standardem, ale nadal zasługuje na pochwałę. Jednakże skoro już o gotowosci do działania mowa...

Kompromis, który czuć. Bateria musiała paść ofiarą

No właśnie – gdzieś musiał pojawić się kompromis. 3900 mAh to pojemność, która w 2025 roku wygląda blado, zwłaszcza przy tak dużym ekranie i topowym procesorze. W praktyce Edge wytrzymuje dzień pracy, ale nic więcej. Jeśli korzystasz z telefonu intensywnie (gry, zdjęcia, nawigacja, streaming), wieczorem i tak będziesz szukał ładowarki, a możliwe, że i w ciągu dnia. Moje wyjście na około 3 godziny na testowanie aparatu, oddanie kliszy, przejazd pociągiem i szybkie zakupy w połączeniu z graniem w Marvel Snap, zdoiło baterię ze 100% do 63%, a to wszystko ze stabilną siecią, a z doświadczenia wiem, jak kłopoty z przełączaniem pomiędzy 3G – LTE – 5G potrafi narobić problemów.

Za ołówkiem kryje się telefon

Ładowanie to 25W przewodowo i 15W bezprzewodowo. Szybko? Nie bardzo – konkurencja potrafi więcej, ale Samsung stawia raczej na bezpieczeństwo ogniwa niż na rekordy ładowania. W zestawie tradycyjnie brak ładowarki, więc testowana z 30W MacBooka najczęściej musiałem czekać około godziny na pełne naładowanie. W codziennych warunkach jest to wynik jak najbardziej do przeżycia. Oznacza to, że Edge ładuje się od zera do pełna w nieco ponad godzinę, a 30 minut przy ładowarce to około 50% baterii. Na tle konkurencji to przeciętna wartość, ale jeśli nie grasz godzinami i nie katujesz telefonu non stop, może być wystarczająca.

Aparaty: dużo megapikseli, mniej uniwersalności

Samsung postawił na dwa aparaty z tyłu: 200 MP główny sensor (ten sam co w S25 Ultra) i 12 MP szeroki kąt. Z przodu – 12 MP do selfie. Miło, przyjemnie, zgodnie z oczeiwaniami fanów, różnie jeżeli kogoś nie interesują tak soczyste kolory.

Zdjęcia z głównego aparatu są ostre, szczegółowe, z szeroką rozpiętością tonalną i mocnymi kolorami. Tryb nocny radzi sobie okej – jak zawsze, zaskakuje jak długie mogą być 3s potrzebne na naświetlenie – a AI ProVisual Engine pomaga wyciągnąć maksimum z każdego kadru z różnym skutkiem. Zdjęcia ogółu zachwycają, ale... Szkoda, że zabrakło teleobiektywu – Edge korzysta z cyfrowego zoomu x2, który daje niezłe efekty, ale nie zastąpi dedykowanego obiektywu. W parze ze wspomnianym AI potrafi stworzyć wyostrzone dziwactwa, które nie przypominają niczego rzeczywistego. Szeroki kąt to solidny poziom, z autofocusem i dobrą jakością nawet przy słabszym świetle. Fani makro będą zachwyceni Edge błyskawicznie i precyzjnie ostrzy z bardzo bliska, naprawdę może zatkać z podziwu.

Selfie są szczegółowe, z delikatnym upiększaniem, ale bez przesady. Tryb portretowy działa poprawnie, choć czasem potrafi zgubić kontur przy trudniejszym tle. Zaś wideo to 8K z głównego sensora, bardzo dobra stabilizacja i świetna jakość dźwięku (AI Audio Eraser robi robotę).

Edge robi świetne zdjęcia, ale nie jest to najbardziej wszechstronny aparat w tej klasie cenowej. Jeśli zależy Ci na teleobiektywie, musisz szukać gdzie indziej. Jednak jeżeli chcesz czegoś na ładną pogodę, nawet w ostrym słońcu, żaden problem. Nawet wieczorem z wbudowanym fleszem czeka dużo frajdy.

Co poza cienkością czy taki telefon ma w ogóle sens?

Galaxy S25 Edge to urządzenie, które trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony – genialna smukłość, lekkość, topowa wydajność, świetny ekran i bardzo dobre aparaty. Z drugiej – kompromisy w baterii, brak teleobiektywu i cena, która plasuje Edge’a między S25+ a S25 Ultra.

Samsung Galaxy S25 Edge
plusy
  • Flagowiec z krwi i kości
  • Ogromny ekran bez kompromisów i...
  • ...bez wpływu na wagę telefonu. Ultralekki i zaskakująco praktyczny
  • Spełnia swoją obietnicę: jest cieniutki aż miło
  • Wiele opcji blokady telefonu
  • Matowe wykończenie
minusy
  • Bateria za mała dla tak dużego urządzenia
  • Więc i cena może przez to odstraszyć
  • Tylko cyfrowy zoom to we flagowcu zdecydowanie za mało
  • Duże wyspy = płasko leży tylko na ekranie
  • W zależności od gustu: tylko cienki, nic więcej

Czy warto? Jeśli masz dość ciężkich, grubych smartfonów i szukasz czegoś, co naprawdę wyróżnia się na rynku – Edge jest dla Ciebie. To telefon, który daje radość z użytkowania i pokazuje, że smartfony mają jeszcze miejsce na kompromisy, które nie odbiorą za wiele frajdy. Ale jeśli priorytetem jest bateria i wszechstronność aparatu – lepiej rozejrzeć się za czymś innym. Tym bardziej, że martwi mnie jeszcze jedna kwestia, czy tak drogi telefon o tak nie trafi po prostu do etui?

 

 

Urządzenie do recenzji udostępnił producent

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama