Świat

Jedziesz na wakacje do Hiszpanii? Możesz nie mieć gdzie mieszkać

Krzysztof Rojek
Jedziesz na wakacje do Hiszpanii? Możesz nie mieć gdzie mieszkać
Reklama

Lubicie Airbnb? Kolejne miasto żegna się z wynajmem krótkoterminowym. Barcelona chce odzyskać 10 tysięcy mieszkań.

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że technologia wpływa na nasze życie. W wielu wypadkach zauważamy jej bezpośredni wpływ, jak chociażby w przypadku smartfonów, których coraz to nowe możliwości sprawiają, że rzeczy, które normalnie wymagały komputera stacjonarnego, dziś możemy wykonać z każdego miejsca na ziemi.

Reklama

Polecamy na Geekweek: To pokochaliśmy w pandemii. Nie chcemy powrotu do starego

Jednocześnie jednak, technologia wpływa też na nasze życie w dużo mniej zauważalny sposób, przekształcając przestrzeń wokół nas. Dziś sam koncept budki telefonicznej wydaje się archaiczny, kiosk jest rzadkością, a sklep bez pracowników przestał już kogokolwiek dziwić.

Jednak chyba największą branżą, która została pośrednio dotknięta przez technologię, jest branża mieszkaniowa. Wielokrotnie pisałem już o tym, że obok Ubera i WeWork, Airbnb jest marką która zrewolucjonizowała myślenie o mieście. Z jednej strony wprowadziła ona sporo dobrych zmian, ale z drugiej - brak regulacji prawnych przez długi czas sprawił, że w wielu miejscach wynajem krótkoterminowy stał się głównym powodem pełnoskalowego kryzysu mieszkaniowego.

Nic więc dziwnego, że największe światowe metropolie zaczęły po prostu zabraniać takiego sposobu zarabiania, eliminując Airbnb i podobne aplikacje ze swojego rynku. Najgłośniejszym przykładem takiego działania jest Nowy Jork czy Wiedeń. Teraz do tego grona dołączają kolejne miasta.

Barcelona bez Airbnb. Na stole nawet 10 tys. mieszkań

Jak donosi Business Insider, popularne hiszpańskie miasto planuje zakazać wynajmu krótkoterminowego ze względu na to, że, według urzędników, zbyt dużo mieszkań oferowanych jest pod wynajem dla turystów w czasach, kiedy trwa poważny kryzys mieszkaniowy. Obecnie w Barcelonie ponad 10 tys. mieszkań oferowanych jest pod Airbnb, i, podobnie jak w przypadku innych metropolii, jest to liczba przewyższająca m.in. liczbę mieszkań na normalny wynajem, co automatycznie winduje ich cenę. Ta miała pójść w górę o aż 36 proc. w ciągu 5 lat.

Ban ma wejść w życie w 2028 roku i oczywiście już spotkał się z elementami krytyki. Przede wszystkim chodzi o opinie, że nie wszystkie z 10 tys. lokali trafią z powrotem na rynek mieszkaniowy pod sprzedaż czy wynajem. Dodatkowo, jeżeli chodzi o wszystkie mieszkania i domy w Barcelonie, te przeznaczone na Airbnb mają stanowić zaledwie 0, 77 proc. wolumenu lokali, więc długoterminowy wpływ na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego ma być znikomy.

Dla krytyków pomysłu, taki ban spowoduje jedynie wzrost rynku nielegalnego wynajmu. Z drugiej jednak strony - coraz więcej miejsc decyduje się na zbanowanie Airbnb, a w tych, w których taki zakaz obowiązuje, widać zmianę m.in. w wysokości kwot za wynajem, które po latach wzrostów nie tylko przestały rosnąć tak szybko, ale wręcz - zaczęły spadać. Tak było między innymi w stanie Kalifornia.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Na liście miast z zakazem wynajmu krótkoterminowego, oprócz wspomnianego Nowego Yorku, jest wiele atrakcyjnych turystycznie miejscowości, jak Tokio, Londyn, Amsterdam czy Paryż. Nie ma więc wątpliwości, że niedługo do tego grona dołączą kolejne miasta, mające problemy z rynkiem mieszkaniowym. Nie wiadomo czy jest to faktycznie rozwiązanie, które pomoże na dłuższą metę, ale na pewno wpłynie ono bardzo mocno na to, jak wygląda turystyka, efektywnie cofając zmiany, które w tym aspekcie zaszły w ciągu ostatnich 10 latach.

Źródło: Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama