Świat

Nowy plan Spotify. Firma liczy, że klienci się nie zorientują?

Krzysztof Rojek
Nowy plan Spotify. Firma liczy, że klienci się nie zorientują?
Reklama

Spotify najpierw podniosło ceny abonamentu, tylko po to, by za chwilę dać wszystkim tańszą opcję. Na co liczy marka?

Streaming rządzi w 2024 r. Zarówno filmy, seriale, jak i muzykę mamy dziś właśnie w formie stale płaconego abonamentu. Jest to wygodniejsze, ponieważ wszystkie treści otrzymujemy od razu na premierę, a miesięczny abonament to zazwyczaj znacznie mniejsza kwota do zapłacenia, niż gdybyśmy mieli kupować wszystkie nowe media na wyłączność.

Reklama

Ma to jednak także swoje wady, ponieważ w takim wypadku pozostajemy na łasce (bądź niełasce) danej marki. Jeżeli firma zdecyduje się wycofać jakiś film bądź serial z oferty - nie możemy nic z tym zrobić. Jeżeli poszczególnych albumów nie ma w biliotece - również musimy po prostu zaakceptować taki stan rzeczy. Finalnie, jeżeli zdecyduje się na podniesienie cen, to w tym wypadku również jedyną alternatywą jest... przeniesienie się na inną usługę.

Niestety, w kwestii cen w tym wypadku marki uwielbiają kombinować, a jedną z tych, która w ostatnim czasie robi to najczęściej, jest Spotify.

Nowy plan Spotify. Ruch firmy ciężko zrozumieć

Spotify kilkakrotnie w ostatnim czasie podnosiło ceny, a ostatnia zmiana miała miejsce w tym miesiącu, gdzie abonament dla pojedynczego użytkownika został podniesiony w Stanach Zjednoczonych z 10.99 dolarów do 11.99 dolarów. W tym wypadku podniesienie opłaty miało być uzasadnione tym, że w aplikacji będzie teraz można słuchać audiobooków (co też wyjaśnia, dlaczego ta podwyżka nie dotyczyła rynku polskiego).

Jednak teraz firma wprowadza nowy poziom abonamentu, który nazywa się "Basic" i za który trzeba zapłacić... 10.99 dolarów. Oferuje on wszystko to, co normalny plan premium, za wyjątkiem, zgadliście, obsługi audiobooków. To oznacza, że najpierw firma podniosła automatycznie abonament wszystkich użytkowników, tylko po to, by niecały miesiąc później wprowadzić "stary" plan ponownie do oferty. Ciężko w tym wypadku nie odnieść wrażenia, że motyw Spotify był jasny.

Firma mogła przewidywać, że nową ofertą z audiobookami nie zainteresuje się wiele osób. Dlatego siłą przenieśli swoich użytkowników na droższą opcję, tylko po to, by kilka tygodni później, gdy już wszyscy przyjmą informację o podwyżce zaprezentować tańszą opcję (a właściwie - taką, jaką wszyscy mieli do tej pory), która jednak wymaga od użytkowników manualnej zmiany na niższy tier. Ci, którzy do Spotify mają podpiętą kartę płatniczą z której ściągany jest abonament, a którzy nie interesują się newsami technologicznymi na co dzień, najpewniej nawet nie zauważą zmiany i nie będą wiedzieli, że mogą płacić mniej.

I owszem, w tym wypadku jest to różnica jednego dolara. Jeżeli jednak przemnożymy to przez liczbę 62 milionów subskrybentów Spotify w Ameryce Północnej, zobaczymy, że w takim wypadku jest to dla firmy czysty comiesięczny zysk. Trochę tylko szkoda, że tak uznana marka musi uciekać się do takich metod, żeby zarabiać. Zwłaszcza, że już teraz jej użytkownicy są bardzo wokalni, jeżeli chodzi o ceny, jakie Spotify żąda za swoje usługi oraz to, co oferuje w zamian.

Zdjęcie: Konrad Kozłowski

Nawet w Polsce Spotify Premium jest droższe m.in. od Apple Music, które przecież w ramach swojego abonamentu oferuje jakość Lossless, a Tidal za tę samą cenę daje nam HiRes FLAC i Dolby Atmos. Spotify chce nadgodnić, od dłuższego czasu obiecując pakiet HiFi, ale ten po pierwsze jest już spóźniony względem obietnic o lata, a po drugie - prawdopodobnie będzie dużo, dużo droższy niż podobna oferta konkurencji.

Reklama

Źródło: Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama