Startups

Jak w prosty sposób zamienić odpadki ze stołu w paliwo? Startup z Izraela ma odpowiedź

Maciej Sikorski
Jak w prosty sposób zamienić odpadki ze stołu w paliwo? Startup z Izraela ma odpowiedź
Reklama

Ostatnio coraz bardziej wątpię w sens akcji crowdfundingowych - przybywa projektów, które można uznać za zwykłe naciąganie ludzi, spora część startupó...

Ostatnio coraz bardziej wątpię w sens akcji crowdfundingowych - przybywa projektów, które można uznać za zwykłe naciąganie ludzi, spora część startupów nie tylko nie realizuje swojego planu, ale na dobrą sprawę nawet nie próbuje tego robić. I gdy stawiam już krzyżyk na systemie finansowania społecznościowego (przynajmniej na poletku rozwiązań technologicznych), pojawia się "światełko w tunelu". Tym razem jest nim HomeBiogas, czyli domowa biogazownia.

Reklama

Nie wiem jak Wy, ale ja produkuję w domu całkiem sporo "zielonych" odpadów. Przy gotowaniu/jedzeniu, przy produkcji przeróżnych trunków, obrabianiu warzyw czy owoców. I często ubolewam nad tym, że te odpadki trafiają do kosza, w którym znajduje się wszystko (mam na myśli zbiorczy kontener). Porównuję to z sytuacją w gospodarstwie domowym rodziców: mają dom, mają kompostownik, odpadki przerabiane się na ziemię. To ma sens, resztki są wykorzystywane, jest z nich pożytek. Pod moim blokiem stoi co prawda kosz na odpady bio, ale ludzie i tak wrzucają do niego wszystkie śmieci. Ręce czasem opadają.


Zastanawiałem się nad ta kwestią, gdy przeglądałem stronę firmy HomeBiogas. To startup z Izraela, przez kilka lat tworzyli swój produkt, w końcu wyszli z nim na rynek. Poprosili o wsparcie w serwisie Indiegogo i szybko je otrzymali. W kilka dni zebrali wnioskowane sto tysięcy dolarów, teraz licznik wskazuje już 130 tysięcy. Ludzie mogą wesprzeć firmę mniejszymi sumami, ale w cenie poniżej tysiąca dolarów mogą też kupić wczesną wersję produktu. To okazja - gdy instalacja trafi na rynek (podobno maj 2016) będzie kosztować 1500 dolarów.

Czym właściwie jest produkt? To przydomowa, niewielka biogazowania. Pomyślana tak, by zaspokoić potrzeby rodziny. Prosta w użyciu, przystępna cenowo, kompaktowa. Jak to działa? Użytkownik wrzuca odpadki do zbiornika, a tam odpowiednia temperatura i bakterie robią swoje: powstaje gaz (metan+CO2) i ciekły nawóz. Ten pierwszy rurami odprowadzany jest do kuchenki, ten drugi zasila rośliny rosnące w ogrodzie. Gospodarstwo wykorzystuje zatem resztki organiczne. Instalację mogą zasilać także odchody zwierząt. Nic się nie marnuje.

Dziennie taka instalacja jest w stanie zutylizować kilka litrów resztek i wytworzy gaz, który zapewni trzy godziny gotowania. Wystarczająco dużo. Zielona energia, którą można uznać za alternatywę dla stawiania wiatraka w ogrodzie czy instalowania paneli słonecznych na dachu. Alternatywę albo uzupełnienie tamtych instalacji. Producent zapewnia, że to dobre rozwiązanie nie tylko dla rodzin mieszkających w domach - w jego wizji takie instalacje trafiają np. na dachy budynków w miastach. Stawiane są też przy barach, restauracjach czy stołówkach, a zatem w miejscach, gdzie produkuje się dużo resztek, a potrzeby energetyczne są spore.

Same plusy? Niekoniecznie. Firma informuje, że ich biogazownia została stworzona z myślą o ciepłych krajach, w Polsce efekty byłyby znacznie słabsze. Skoro już o naszym kraju mowa, to zastanawiam się, jak wyglądałoby to w kwestii pozwoleń - pewnie nie jest tak prosto postawić przy domu biogazownię. Nawet gdyby była to mała instalacja. O dachu domu wielorodzinnego nawet nie wspominam... Intryguje mnie żywotność konstrukcji oraz kwestia usuwania szlamu - nie wierzę, że powstaje jedynie nawóz, którym można podlewać krzewy - ten sprzęt pewnie trzeba czyścić.


Reklama

Najważniejsze jest oczywiście to, czy rozwiązanie jest opłacalne. Z wyliczeń startupu wynika, że inwestycja zwraca się dość szybko. Ale trzeba mieć na uwadze, że główną korzyścią w tych wyliczeniach jest nawóz, a nie gaz. Jeśli ktoś ma tylko trawnik i nie interesuje go podlewanie drzewek, to na gazie szybko nie odbije sobie wydanych pieniędzy. Oczywiście zawsze może porozumieć się np. z sąsiadami i wspólnie wykorzystywać przydomową biogazownię - to naprawdę miałoby sens. Trzeba przy tym podkreślić, że instalacja wpisuje się w rozwój tzw. zielonej energii, a w tym przypadku nie można na sprawę patrzeć wyłącznie przez pryzmat prostego rachunku ekonomicznego.

Reklama

Powyżej zamieszczam mapę Europy, na której widoczna jest skala zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju i na naszym kontynencie. To problem, o którym trzeba głośno rozmawiać, potrzebne są nam nowoczesne, zielone rozwiązania, by uniknąć masowych zachorowań i zgonów, które są obciążeniem dla gospodarki. To trzeba brać pod uwagę w wyliczeniach. Sprawa nie dotyczy jedynie HomeBiogas, temat jest znacznie szerszy. W projekty tego typu trzeba inwestować, by zwiększała się ich skala i stopień zaawansowania - wtedy staną się opłacalne. Przykładem baterie Tesli montowane w domach czy firmach. Na razie to średni interes, ale potencjał w tym spory. I szansa na poprawę jakości życia duża.



Te czynniki sprawiają, że mimo kilku wątpliwości kibicuję projektowi. Nie ukrywam przy tym, że chętnie pomieszkałbym przez miesiąc w domu, przy którym funkcjonuje taka biogazownia. Nic tylko czekać na wersje dla państw położonych w chłodniejszym klimacie...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama