Motoryzacja

Jak będziemy poruszać się po mieście przyszłości?

Tomasz Popielarczyk
Jak będziemy poruszać się po mieście przyszłości?
4

Jak wyglądają samochody przyszłości? To proste – są samodzielne, jeździ się nimi wygodnie i bezpiecznie, docelowo funkcjonują one bez udziału kierowcy. Co jednak może oznaczać to w praktyce i jakie warunki muszą zostać spełnione, aby nasze ulice wypełniły takie autonomiczne auta? Wizja ta jest bardziej złożona, niż nam się wydaje.

Kilka tygodni temu w Berlinie odbyła się pierwsza edycja konferencji Vizions organizowana przez Zalando. Motywem przewodnim imprezy były platformy i to właśnie wokół nich kręciła się większość wystąpień oraz dyskusji. Rozmówcy mocno wybiegali w przyszłość, komentowali obecne i przewidywali nadchodzące trendy w branży technologicznej. Tutaj nie obyło się bez poruszenia kluczowych dziś technologii i rozwiązań jak AI, wirtualna rzeczywistość czy inteligentne miasta. I to właśnie te ostatnie wydają się na chwilę obecną szczególnie atrakcyjną perspektywą.

Samochód będzie rozszerzeniem naszego domu – to ogólny wydźwięk, jaki towarzyszył niemal każdej prelekcji związanej z inteligentnym miastem oraz autonomicznymi autami. Do takich wniosków dochodził nawet Christoph Weigler, General Manager Ubera w Niemczech. Co to oznacza w praktyce?

W przyszłości ważne spotkania możemy umawiać w samochodzie. Będą się one odbywały w podróży z punktu A do punktu B, co pozwoli zaoszczędzić czas. Samochód może być też miejscem, gdzie będziemy spożywali posiłki, a nawet spali. Komputer pokładowy zadba o to, żebyśmy po dotarciu na miejsce zostali obudzeni.

Tutaj oczywiście trzeba przede wszystkim zatrzymać się przy warunkach, które muszą zostać spełnione, aby autonomiczne samochody stały się standardem w metropolii 2.0. Mocno zaangażowany w temat Intel wyróżnia cztery podstawowe filary rozwoju tej technologii: moc obliczeniową komputerów pokładowych, centra przetwarzania danych, przejście na komunikację 5G oraz deski rozdzielcze nowej generacji, pozwalające na korzystanie z wszystkich zaawansowanych funkcji. Aby wyjść naprzeciw istniejącym problemom i wykorzystać pojawiające się możliwości musimy jednak zastosować nowe rozwiązania. Z szacunków Intela wynika, że dzisiejsze sieci nie będą w stanie poradzić sobie z obciążeniem generowanym przez autonomiczne samochody.

Wizja inteligentnego miasta zakłada, że nie każdy jego mieszkaniec będzie posiadał samochód. Większość ludzi będzie opierać swoje funkcjonowanie na carsharingu. Pozwoli to zminimalizować liczbę samochodów w miastach. Optymistyczny scenariusz zakłada, że korki w miastach zostaną wyeliminowane – między innymi dlatego, że autonomiczne samochody mają gwarantować płynniejszy ruch na drogach. Zero opóźnień, błędów ludzkich, nierównej jazdy – komputer doskonale będzie wiedział, jak dostosować prędkość, aby znaleźć złoty środek między bezpieczeństwem, a czasem podróży.

Taki scenariusz pozwoli również na dokonanie pewnych zmian w strukturze inteligentnego miasta. Wszyscy wiemy, jak to wygląda dziś – brak korków gwarantują właściwie jedynie (i to nie zawsze) wielopasmowe ulice mierzące nawet kilkadziesiąt metrów szerokości. A tymczasem pojazdom autonomicznym wystarczą dwa pasy - resztę można wykorzystać na rowery, deptaki, pasy zieleni i wiele innych. W końcu miasto przyszłości to nie betonowa dżungla, a miejsce, gdzie człowiek ma również możliwość obcowania z przyrodą.

Carlo Ratti, dyrektor MIT Senseable City Lab zwraca tutaj uwagę, że autonomiczne samochody i transport publiczny muszą koegzystować - musi zostać utworzona na tym polu pewna symbioza. Nie możemy bowiem dopuścić do sytuacji, że jedna forma poruszania zdominuje drugą. Tak jest dziś, kiedy ulice są pełne samochodów, w których często zasiada jedna osoba – kierowca. Ta forma jest szalenie nieefektywna i nieekonomiczna. To marnotrawstwo zasobów (paliwo, zanieczyszczenie środowiska) oraz przestrzeni.

Wszystko to ma uczynić miasta bardziej atrakcyjnymi i przystępnymi do życia. Kluczem do wysokiej efektywności takiego rozwiązania ma być analiza ruchu ulicznego. To wymaga ciągłego gromadzenia danych, osadzenia w przestrzeni miejskiej odpowiedniej liczby czujników i kamer. Miasto przyszłości to miasto, w którym prywatność na ulicy nie istnieje. Coś za coś.

Miasta nie zmieniły się tak bardzo przez kilka tysięcy lat. Ich struktura prezentuje się dość podobnie od czasów rzymskich. Na przestrzeni najbliższych 10 lat może się to jednak zmienić diametralnie. Jeżeli porównamy miasto do komputera, Intel może dostarczyć podzespoły (zbudować centra danych, zadbać o instalację odpowiednich chipów komunikacji bezprzewodowej w autach) i wizję. Otwartym pytaniem, jest, kto zapewni system operacyjny. Czy będzie nim Uber? A może Airbnb? A może Google?

-

Materiał powstał we współpracy z firmą Intel

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu