Apple iPhone Xr zadebiutował w sklepach jako ostatni i według planu Amerykanów miał stać się hitem sprzedaży. Jak jednak poradził sobie w praktyce i czy przypadkiem ktoś nie miał wobec niego zbyt dużych nadziei?
Rekord za rekordem
Samo Apple doskonale pokazuje wszystkim, jak się powinno zarabiać na elektronice użytkowej. W kwestii zysków pozostają niedoścignieni i na pewno żaden rywal w ciągu najbliższych kilku lat nawet się do nich nie zbliży. Po prostu są wzorem. Warto w tym wszystkim wspomnieć jeszcze o tym, że od teraz nie będą się już chwalić liczbą dostarczonych urządzeń w swoich sprawozdaniach finansowych, co stanowi delikatny zawód, ale na dobrą sprawę w tych raportach najważniejsze są zarobki. W dodatku to dokumenty stricte zrobione pod akcjonariuszy i resztę, a nie przeciętnych użytkowników.
Przy okazji premiery najnowszych iPhone'ów wiele mówiło się o tym, że producent testuje cierpliwość klientów, podnosząc ceny do jeszcze wyższego poziomu. Trudno się z tym nie zgodzić. Najdroższy wariant Xs Max z 512 GB to wydatek ponad siedmiu tysięcy złotych i nie da się go do końca uzasadnić, tym bardziej, że nadal mówimy o masowo produkowanym sprzęcie.
Pewnego rodzaju umiarkowanie miał zachować iPhone Xr. Moim zdaniem jednak 3729 złotych wciąż nie stanowi oferty życia, ale niektórzy uważają to za niezłą propozycją. Tu najważniejsze pozostaje nastawienie do samej marki oraz przywiązania do ekosystemu Apple.
iPhone Xr - miał być najpopularniejszy
Jako że już trochę minęło od rozpoczęcia przedsprzedaży i właściwej sprzedaży, możemy zapoznać się z pierwszymi wiadomościami o popularności tego modelu. Świetnie podsumowują je wieści prosto z fabryk Foxconnu. Podobno obecnie używanych jest 45 linii produkcyjnych, podczas gdy przygotowano aż 60, z kolei podwykonawca, Pegatron, musi na razie wstrzymać się z realizacją kolejnych zamówień. Również Wistron jest w podobnej sytuacji i nie spodziewa się jej nagłej zmiany.
Zarówno analitycy rynkowi, jak i samo Apple przecenili potencjał sprzedażowy najtańszego jabłuszka z 2018 roku. Miał być niewiarygodny hit, a finalnie wychodzi na to, że nie interesuje rzeszy użytkowników, aczkolwiek w przypadku tej firmy nadal oznacza to bardzo popularny sprzęt, który powinien pojawić się w dziesiątce najpopularniejszych smartfonów na świecie.
Okazuje się, że najchętniej wybierany jest iPhone Xs Max. Najdroższy, ale równocześnie najlepszy i jestem w stanie zrozumieć osoby, które wolą dopłacić za rzeczywiście topowy model pod każdym względem. Tu iPhone Xr nie ma za bardzo, czym konkurować. Niższa cena wynika z gorszej specyfikacji, m.in. ekranu, braku podwójnego aparatu czy grubszych ramek wokół wyświetlacza, a jedynym potencjalnie ważnym argumentem może być dostępność w większej liczbie wariantów kolorystycznych. Wbrew pozorom to ważna sprawa.
Sam nie dziwię się, że iPhone Xr nie jest tak często wybierany, jak Apple liczyło. Zbyt hurraoptymistycznie ktoś podszedł do jego wyceny, choć w zamian napędził on sprzedaż starszych produktów z iOS, czyli iPhone 8 i 8 Plus.
źródło: Phone Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu