OnePlus 6T zadebiutował niedawno i bezsprzecznie stał się jednym z największych flagowców, choć nie da się pominąć uczucia, że czegoś w nim zabrakło. Carl Pei, CEO firmy, odpowiedział jednak ostatnio, dlaczego nie wszystko dali do swojego high-enda.
Czegoś brakuje? A po co to komu?
OnePlus regularnie organizuje AMA (Ask Me Anything) na Reddicie, w trakcie których fani zadają pytania, a przedstawiciele firmy na nie odpowiadają. Moim zdaniem bardzo dobra sprawa. Tym bardziej, że Chińczycy zawsze cenili społeczność zgromadzoną wokół swojej marki, więc to wydaje się być całkiem naturalnym krokiem. Wróćmy jednak do ostatniego takiego wydarzenia.
Odbyło się ono już po oficjalnej premierze 6T. Pierwsza fala zachwytów opadła i nadszedł czas na sprawdzanie tego, czego zabrakło w nowym modelu. Na początek warto wspomnieć o diodzie powiadomień. Sam bardzo cenię to rozwiązanie i moim zdaniem jest ono bardzo wygodne, pozwalając szybko się zorientować, czy nie przyszło do nas ważne powiadomienia. Jednak zazwyczaj są wyświetlane różne kolory, w zależności od sytuacji.
Tego dodatku w OnePlus 6T już nie znajdziemy. Dlaczego? Uznano, że nie jest już potrzebny i użytkownicy mogą dotknąć ekran lub podnieść telefon, aby sprawdzić wszystkie powiadomienia. Rozumiem takie patrzenie, ale wciąż nie wydaje mi się, żeby było to najbardziej praktyczne. Przykładowo, chcemy tylko zobaczyć, czy ktoś do nas nie napisał i możemy popatrzeć na to, czy dioda się świeci, a tu będzie konieczne podejście i podniesienie sprzętu.
Trochę powiązaną z tym funkcją jest ciągle włączony ekran, tzw. Always on Display. Poprzednio producent wprowadził to do modelu 6, ale wraz z aktualizacją usunął ją. Firma przyznała, że zużywa stanowczo zbyt dużo energii względem tego, co oferuje. Cieszę się, że w końcu ktoś to dostrzegł. Tu wzorem pozostaje Motorola - ekran podglądu działa w określonych warunkach i akurat wtedy, kiedy tego potrzebujemy. Cały czas działający panel nie brzmi zbyt dopracowanie. Może jednak w przyszłości uda się komuś zaproponować coś jeszcze lepszego?
OnePlus 6T nie taki idealny
W tym wszystkim trzeba pamiętać jeszcze o braku normy wodoodporności IP. OnePlus nie zawracał sobie tym głowy, co jest dosyć zaskakujące w segmencie flagowców, gdzie reszta firm może pochwalić się odpowiednimi certyfikatami. Carl Pei odpowiedział, że ich sprzęt oferuje wytrzymałość na ciecz, ale już zadbanie o udowodnienie tego dokumentami wpłynęłoby negatywnie na cenę urządzenia. Dodał, że smartfon przeżyje zachlapania czy przypadkowy upadek do wody, ale już niekoniecznie nurkowanie. Brzmi nieźle, lecz wątpię, że ktoś koniecznie chciał to sprawdzać w praktyce.
W tym flagowcu brakuje jeszcze indukcyjnego ładowania z racji obniżania kosztów oraz złącza słuchawkowego, co jest już tradycją i od tego trendu nie ma odwrotu. Zastanawiam się tylko, w którą stronę podąży OnePlus. Czy dalej będą stawiali na rozsądny kompromis pomiędzy wszystkimi możliwościami z naciskiem na wysoką wydajność czy też będą chcieli stać się kimś więcej i w koncernie BBK Electronics staną się bardziej ekskluzywni?
źródło: Digit
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu