Są w życiu rzeczy pewne. Śmierć nie ominie nikogo, podatki też trzeba płacić (cześć, Apple!). Równie pewne jest to, że Apple zgarnie znowu mnóstwo pieniędzy na swoich urządzeniach, a dzisiejsza premiera doskonale nam odpowiada na pytanie: "dlaczego". Ba, samo Apple wręcz podłożyło się z odpowiedzią pokazując, jaki to z niego nie cwaniak.
Przecież pisałem o tym tak wiele razy. Za każdym razem, gdy podnosiło się temat wyników finansowych Apple, mówiło się o głośnych, choć nie do końca pasujących wszystkim premierach wspominało się przy okazji o tym, że Apple to mistrz zarabiania pieniędzy właściwie z niczego. W Cupertino nie pracują spece, którzy nie położą się spać, jeżeli nie wymyślą danego dnia czegoś ciekawego. Obrano natomiast zupełnie inną taktykę, do której dzisiaj w subtelny sposób się przyznano. Apple to gigant, który dosłownie jest mistrzem wymyślania rzeczy na nowo. I wiecie co? To działa jak cholera.
Wymyślanie zostawmy innym, my jesteśmy lepsi w myśleniu
Absolutnie nie wiem, jak wygląda proces wymyślania "nowych" rzeczy w Apple. Ale z pewnością świta odpowiedzialna za tworzenie rewolucyjnych, innowacyjnych urządzeń zadaje sobie codziennie pytanie: "czy to może działać lepiej?". Podczas gdy reszta uparcie zastanawia się nad tym, "czy to w ogóle będzie działać" i "czy w ogóle na tym zarobimy?", Apple zmierza zupełnie inną drogą i zwyczajnie usprawnia dokonania innych producentów. Popatrzcie na takiego iPhone'a X. Gesty nie są szczególnie rewolucyjne. Logowanie twarzą? To jest już w smartfonach innych producentów. Podwójny aparat, bezramkowy ekran też już nikogo nie grzeją. Ale to właśnie iPhone X został nazwany sprzętem, który będzie dyktował trendy przez kolejne dziesięciolecie.
Wczorajsza premiera była swego rodzaju hołdem dla Steve'a Jobsa, który zmienił oblicze firmy wprowadzając nową politykę produktową. To on jest ojcem iPhone'a i to właśnie on jest odpowiedzialny za rewolucję mobilną. 10 lat po tym na scenie widzimy Tima Cooka, który wspomina zmarłego CEO Apple i odnosi się do jego dziedzictwa. Tak, w swoich czasach iPhone 2G dyktował trendy, pokazał reszcie producentów jak powinien wyglądać telefon komórkowy i co znaczy spójny ekosystem. Po dekadzie pojawia się iPhone X i Apple rości sobie prawo do dyktowania nim trendów całemu rynkowi? Dzisiaj to brzmi nieco pokracznie.
Bo spójrzcie, iPhone X to tylko kompilacja usprawnionych cech innych telefonów
Dla mnie iPhone X to fenomen, który wywołał niesamowite emocje głównie tym, że... się pojawił. A Apple zręcznie zawarło w nim funkcje takie, których oczekiwaliśmy w tego typu urządzeniach od dawna. Weźmy takie bezprzewodowe ładowanie (dostępne także w "ósemkach"). Zanim Apple dojrzało do tego, aby zaimplementować tę funkcję w swoich telefonach, musiało minął naprawdę sporo czasu. W historii mieliśmy sporo urządzeń, które promowano m. in. możliwością uzupełniania energii ich akumulatorów bez wpinania kabli. I oczywiście, nigdy tego typu rozwiązanie nie znalazło sporego poklasku rynku. Wpada jednak Cupertino, wywraca stół do góry nogami i pokazuje nowe iPhone'y ładujące się bez kabli. Wszyscy szaleją.
Bo widzicie, Apple to nieźle przemyślało. Jedna płytka do ładowania - kilka urządzeń. Zwarty ekosystem. Wystarczy, że na szafce nocnej położymy urządzenie zdolne naładować bezprzewodowo naszego iPhone'a, zegarek oraz słuchawki. Takie samo możemy mieć w biurze, w salonie, gdziekolwiek gdzie nam się przyda. I dodatkowo - stan baterii wszystkich naszych sprzętów pojawi się na ekranie smartfona. Siłą Apple jest ekosystem - niemal kompletny, ale chyba najbardziej spójny ze wszystkich. Użytkownik zwyczajnie odczuwa konkretne korzyści z posiadania telefonu, przystawki telewizyjnej, zegarka, tabletu, komputera, słuchawek z Cupertino.
Bezramkowy ekran? No, wybaczcie, ale wielu innych producentów pokazało takie urządzenia. Ale Apple wcześniej bacznie obserwowało rynek i uznało, że dopracuje swoje rozwiązanie do takiego stopnia, że zamknie wszystkim usta. O tym, czy taki wyświetlacz w iPhone'ie X jest fajny przekonamy się dopiero wtedy, gdy otrzymamy ów sprzęt do rąk, ale już teraz wiadomo, że jest to z pewnością jeden z najlepszych ekranów tego typu na rynku. I to właśnie do niego będziemy porównywać kolejne podobne konstrukcje.
Idźmy dalej - logowanie twarzą? To ma Samsung, to ma Windows 10 - nihil novi. Ale to Apple najbardziej przekonująco sprzedało tę funkcję. iPhone zaloguje Cię szybko, pod każdym kątem, nie przeszkadza mu nawet to, że zmienisz fryzurę, czy zapuścisz brodę. Tak po prostu.
Dodatkowo, ten telefon opakowano w hołd dla Steve'a Jobsa. "Ósemki" wyglądają tak samo, jak "siódemki" i "szóstki", więc żeby zaznaczyć, iż mamy najnowszy sprzęt, trzeba będzie kupić nieco różniącego się iPhone'a X. Jak dla mnie - marketingowe mistrzostwo.
I tak, Apple znowu zarobi na tym sprzęcie mnóstwo pieniędzy
Jeden ze wspominanych przeze mnie pewników nie ulegnie zmianie. To wcale nie jest tak, że Apple wyprodukowałoby nawet iPoop i ten sprzedałby się w milionach egzemplarzy. Filozofia tej firmy jest po prostu genialna i przy okazji przerażająca. W idealnym bowiem świecie wyobrażamy sobie, że wygrywa jednoznacznie najlepszy producent. A Apple? Apple jest mistrzem w wymyślaniu koła na nowo. iPhone X nie jest niczym ponad to.
Ps. Przy okazji zapraszamy do naszej materiału iPnone X recenzja, gdzie opisujemy wrażenia po testach iPhone X.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu