Największym problemem Samsunga Galaxy S6 jest... iPhone 6. Na taką opinię trafiłem gdzieś w odmętach Sieci. Ma sens? Ma: dobra sprzedaż flagowca Apple...
Największym problemem Samsunga Galaxy S6 jest... iPhone 6. Na taką opinię trafiłem gdzieś w odmętach Sieci. Ma sens? Ma: dobra sprzedaż flagowca Apple oznacza mniej liczne grono klientów zainteresowanych topową słuchawką Samsunga. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy to tylko problem? Kto wie, jaki produkt zaprezentowałby w Barcelonie Samsung, gdyby nie rywalizacja z amerykańską firmą.
Wiecie zapewne, że poprzedni kwartał był dla Apple rekordowym pod względem liczby sprzedanych smartfonów. Przyczyniły się do tego głównie dwa nowe modele, iPhone'y z dużymi wyświetlaczami. Pierwsze fablety w ofercie Apple nie znikną z niej w kolejnych kwartałach i można założyć, że ich sprzedaż nadal będzie wysoka, możliwe, że pobiją rekordy sprzedaży. A to oznacza, że konkurencja będzie w opałach: rynek nie jest z gumy, sprzedaż topowych modeli jako całości nie rośnie już dynamicznie, ludzie coraz częściej stawiają na wydajne modele ze średniej półki. Dla Samsunga, HTC czy Sony oznacza to kłopot.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, iż nowy smartfon flagowy Samsunga, chwalony i z pewnością znacznie ciekawszy od poprzednika (na dobrą sprawę dwa flagowe smartfony) są w pewnym stopniu efektem wyścigu koreańskiej firmy z konkurencją, głównie z Apple. Czy Samsung stworzyłby model S6, gdyby nie czuł na sobie presji ze strony amerykańskiej firmy? Coś z pewnością by powstało, ale czy byłoby równie efektowne (na ocenę efektywności przyjdzie jeszcze czas)?
Samsung nie zabrał się za projektowanie ostatnich flagowców po premierze nowych smartfonów Apple, to dłuższy proces i nie chodzi mi o to, że Azjaci zyskali dzięki Apple, kopiując ich rozwiązania - ten wątek był wyciągany w przeszłości i dałbym mu już spokój. Samsung jest dzisiaj zupełnie inną firmą: bardziej dojrzałą, liderem, który okrzepł w biznesie nowych technologii. Apple nadal ma jednak na niego wpływ - dopinguje Koreańczyków do działania, przypomina im, że ich pozycja największego producenta smartfonów jest zagrożona.
Mamy po prostu do czynienia ze zdrową rywalizacją: jest konkurencja, są postępy w tworzeniu produktów. Samsung, który nie odczuwałby presji ze strony Apple czy chińskich firm zdecydowanie straciłby na innowacyjności. Bo po co tworzyć coś nowego, skoro sytuacja jest bezpieczna. Tymczasem podczas targów IFA pokazali, że wchodzą w VR, a niedawno udowodnili, że są zdolni do skoku jakościowego, stworzenia czegoś świeżego. Wszystko to po gorszych wynikach kwartalnych w roku 2014. Dlatego nie odbierałbym iPhone'a wyłącznie jako zagrożenia dla Samsunga - to dla Koreańczyków także czynnik prowokujący rozwój.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu