Na początku nie dostrzegałem, potem wypierałem, teraz widzę i zwracam honor. „Jelly scroll” w nowym iPadzie Mini to defekt, który z tygodnia na tydzień staje się coraz bardziej widoczny
Czy efekt „jelly scroll” w iPadzie Mini się pogłębia? Po czasie kłuje w oczy coraz bardziej
Do zakupu nowego iPada Mini zbierałem się miesiącami. Niewielka waga i kompaktowa konstrukcja stawiały go na idealnym miejscu między iPhonem a MacBookiem. Skąd więc wątpliwości? Otóż świeżo po premierze dużo mówiło się o efekcie „jelly scroll”, czyli falowaniu wyświetlanej treści w trybie pionowym. Przyznam, że z początku dość mocno mnie to zniechęciło, ale nie byłbym sobą gdybym nie wypróbował tego na własnej skórze.
Jako że miałem dostęp do urządzenia przed zakupem, wielokrotnie scrollowałem, obracałem, dotykałem i oglądałem pod różnymi kątami w różnych warunkach. I nic. Z ręką na sercu nie dostrzegałem żadnych defektów. To oczywiście nie znaczyło, że problem nie występował. W sieci znajdują się liczne filmy nagrane w zwolnionym tempie, które faktycznie potwierdzają usterkę. Uznałem więc, że jeśli ta „poważna wada” nie jest widoczna dla ludzkiego oka w normalnych warunkach, to nie ma czego się obawiać. I z początku faktycznie żadnych problemów nie było. Aż do teraz.
Jelly scroll – jedni dostają zawrotów głowy, inni wątpią w jego istnienie
Efekt „jelly scroll” lub „jelly screen” wywołał w sieci niemałą burzę. Za oceanem do tego stopnia, że konsumenci zdecydowali się wejść z Apple na drogę sądową z uwagi na rzekome problemy ze zdrowiem spowodowane nierównomiernym wyświetlaniem treści. Zacznijmy jednak od wytłumaczenia, o co właściwie chodzi.
Problem leży w zastosowanym ekranie LCD. Wyświetlacz odświeża się nierównomiernie, przez co faktycznie występuje efekt falowania treści. Aby zmieścić magnetyczny port do ładowania Pencila drugiej generacji, Apple musiało pokombinować trochę z konstrukcją. Dlatego też przyciski od sterowania głośnością zostały wyjątkowo przeniesione na górną krawędź. Podobne kompromisy zastosowano wewnątrz urządzenia. Komponent, który możemy nazwać panelem kontrolnym odpowiadającym za wyświetlacz, został umieszczony na całej szerokości lewej krawędzi ekranu, a nie na górze tak jak chociażby w iPadzie Air. To prawdopodobnie z tego powodu treści nie wyświetlają się równomiernie, powodując efekt falowania. Rzucie okiem na poniższe wideo.
Ok, efekt występuje, ale czy faktycznie jest aż tak irytujący? Podobnie jak wielu internautów nie dostrzegałem go przez pierwsze miesiące. Wydawało mi się wręcz, że całe to zamieszanie ma na celu przytulenie odszkodowania od Apple, co w USA jest dość popularną praktyką. Po zakupie sprzętu jeszcze intensywniej zacząłem się przyglądać wyświetlaczowi w różnych warunkach i ustawieniach. I ponownie nie byłem w stanie nic dostrzec przy normalnym użytkowaniu. Z czasem podczas czytania dokumentów w Pages, gdzie poza białym tłem i czarnym tekstem nie było niczego innego, zacząłem dostrzegać delikatne falowanie przy szybkim scrollowaniu w górę i w dół. Jednak nie było to coś, co mógłby nazwać problematycznym, a już na pewno daleki byłem od pozwu z powodu zawrotów głowy.
Bije się pierś. Defekt iPada Mini po czasie stał się irytujący
I tak mijały kolejne tygodnie, iPad zastąpił telefon w domowym użytku i stał się narzędziem do codziennej konsumpcji treści. Im dłużej go eksploatowałem, tym większe miałem wrażenie, że problem się pogłębia. O ile w trybie horyzontalnym wszystko było w porządku, tak w pionie treści falują coraz mocniej. Z początku falowały tylko teksty na białym tle. Teraz efekt „jelly scroll” widoczny jest w zasadzie na każdej witrynie i to nawet w przypadku powolnych ruchów palcem. Obawiam się więc, że problem może z czasem pogłębić się jeszcze bardziej.
W sieci znajdziecie bez problemu dziesiątki wątków z internautami podzielonymi na dwa obozy. Jedni uważają to za absolutnie oburzający defekt, który wyklucza iPada Mini z użytku. Inni zaś uważają drugą grupę za przesadnych malkontentów, którzy szukają problemu na siłę. I mówiąc szczerze, jeszcze miesiąc temu umiejscowiłbym się w tej drugiej ekipie. Teraz jednak muszę uderzyć się w pierś i przyznać, że przynajmniej w moim przypadku „jelly scroll” przestał być nieistotną głupotą widoczną tylko w zwolnionym tempie. Defekt jest zauważalny i momentami mocno irytujący, co psuje ogólny odbiór iPada Mini, który poza tym jest świetnym sprzętem.
Apple nie ma zamiaru problemu rozwiązywać ani nawet głębiej poruszać tematu. Krótko skwitowało usterkę jako normalne zjawisko w przypadku wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, traktując tym samym wszelkie roszczenia jako bezzasadne. Jeśli więc jesteś na etapie rozważania zakupu iPada Mini przykładowo do czytania książek, to przemyśl sprawę dwa razy. Możesz przy pierwszym kontakcie nie dostrzec falującego tekstu, który z czasem będzie denerwował coraz mocniej. A szkoda, bo rozmiar i waga Mini wręcz idealnie nadają się jako bardziej uniwersalny substytut czytników.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu