Recenzja

iPad Air M2 - recenzja. To właśnie ten tablet Apple powinieneś wybrać

Kamil Świtalski
iPad Air M2 - recenzja. To właśnie ten tablet Apple powinieneś wybrać
9

iPad Air to taki „biedniejszy iPad Pro” — zwykło mówić się już o ostatniej generacji tego urządzenia. I faktycznie, jego najnowsza generacja jednoznacznie te słowa potwierdza. Co więcej stawia również pytanie o to, czy faktycznie warto dopłacić niemałą kwotę za tych kilka dodatkowych funkcji?

iPad Air: prawie to samo, co oferowały modele Pro. Czy robi to wielką różnicę?

iPad Pro to bez wątpienia najlepszy tablet na rynku. Najszybszy, z najlepszą bazą aplikacji — a od tego roku również czarujący wysokiej jakości ekranem OLED oraz wyjątkowo smukłą konstrukcją. Modele z serii iPad Air to jego młodsze rodzeństwo, które na pierwszy rzut oka trudno od siebie odróżnić. Z przodu prezentują się bowiem bliźniaczo podobnie. Z tyłu brak dopisku "Pro" zdradza tylko jedna kamera.

Kiedy przyjrzeć się temu tabletowi bliżej, nagle okazuje się, że różnic jest więcej. iPad Air bowiem nie oferuje ani ekranu OLED, ani ekranu z odświeżaniem na poziomie 120 Hz. Co więcej — zamiast wbudowanej kamerki Face ID, tablet posiada zabezpieczenie biometryczne w formie włącznika z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Ten umieszczony został na górnej krawędzi — dlatego też każdorazowo korzystając z przycisku palcem którego odcisk zarejestrowaliśmy, automatycznie go odblokowujemy.

Inne różnice to takie, których gołym okiem już nie dostrzeżemy. Chodzi bowiem o podzespoły. Ale szczerze mówiąc: mimo wszystkich kontrowersji związanych z tym, że Apple oszukało klientów mówiąc że tutejszy układ ma więcej rdzeni GPU niż faktycznie ma — myślę, że niewielu będzie użytkowników, którzy powiedzą że tablet ten działa wolno. Albo za wolno. Albo że coś z nim nie tak. Tegoroczny iPad Air oferuje jeszcze szybsze podzespoły niż debiutujący w 2022 roku iPad Pro — najbardziej high endowy tablet na rynku.

Tablet, który po dziś dzień jest demonem szybkości. Tablet, który śpiewająco radzi sobie ze wszystkimi grami i nawet najbardziej wymagającymi aplikacjami. I to samo tyczy się iPada Air. To demon szybkości napędzany układem M2, z którego korzysta się z największą przyjemnością. I nie ważne czy chodzi o sięganie po komunikatory, podstawowe zadania biurowe, konsumpcję multimediów czy gry. To wszystko po prostu śmiga — bez opóźnień, sprawnie, bez jakichkolwiek problemów.

Jeżeli chcesz zrobić coś więcej na iPadzie, to potrzebujesz akcesoriów. Bez nich tablet jest tylko maszynką do konsumpcji treści

Tablet sam w sobie to wyjątkowo wygodne urządzenie do szeroko pojętej konsumpcji treści. O ile nigdy nie korzystam z niego do czytania książek (od tego mam e-ink), o tyle z wielką przyjemnością sięgam na nim po komiksy. W podróży uwielbiam oglądać na nim filmy, seriale czy po prostu wszelkiej maści treści z YouTube'a. Lubię również przeglądać sieć i nadrabiać RSSy. Ale tak długo jak nie mam rysika Apple Pencil ani dodatkowej klawiatury — to tyle.

Pisanie na tak wielkim dotykowym ekranie najzwyczajniej w świecie jest... niewygodne. Nie wyobrażam sobie wymieniać wiadomości na komunikatorze czy pisać artykułów w takiej formie. Co innego, gdy do gry wchodzą dodatkowe akcesoria: klawiatura czy wspomniany rysik.

Przy testach iPada Air z M2 korzystałem zamiennie z dwóch klawiatur: starusieńkiego Apple Smart Folio Keyboard (mojej absolutnie ukochanej klawiatury i etui do iPada) oraz Magic Keyboard. Tablet wspiera ich starsze generacje, dzięki czemu jeśli ostały wam się one ze starszych sprzętów: będą one w pełni kompatybilne. Ale uwaga: ta kompatybilność tyczy się wyłącznie klawiatur.

Apple bowiem wykazało się najbardziej antykonsumenckim podejściem jakie widziałem od lat w kwestii wsparcia dla rysików. Tutaj ich kompatybilność została zrównana z najnowszym iPadem Pro OLED. Oznacza to nie mniej, nie więcej, a tyle, że rysiki pierwszej i drugiej generacji są bezużyteczne. Tablet obsługuje wyłącznie najnowszy Apple Pencil Pro, a także ten najbardziej podstawowy, z USB-C. Niestety, jako że ten pierwszy testował Tomasz przy okazji recenzji iPada Pro — nie miałem przyjemności go sprawdzić, bo prywatnie miałem dostęp wyłącznie do 2. generacji rysika. Przyznam że kwestia ta umknęła mi przed testami i byłem bardzo rozczarowany, gdy okazało się, że ten faktycznie nie działa.

Na szczęście cała reszta akcesoriów Bluetooth które możemy podłączyć — czy to klawiatur, czy kontrolerów do gier — nie ma takich ograniczeń. Z perspektywy gracza niezwykle mnie to ucieszyło, bo choć doceniam wiele produkcji stworzonych z myślą o dotykowych ekranach, o tyle w przypadku bardziej dynamicznych produkcji wolę zasiąść do gry z kontrolerem do Xboksa czy PlayStation w dłoni. I tutaj żadnych problemów w temacie nie było.

Ekran wysokiej jakości i jasności. Jedyny brak jest oczywisty

Ekrany w iPadach od lat są z najwyższej półki. I tak — tegoroczne iPady Pro doczekały się wymarzone OLEDa. Ale matrycom IPS i Mini-LED które przez lata królowały także w modelach Pro również niczego nie brakowało. Tak się składa, że w tym iPadzie również pozostała jeszcze matryca IPS — mam wrażenie, że nawet jaśniejsza niż w poprzednim modelu Pro. Brakuje jej jednak bardzo ważnego aspektu, które w każdej linii urządzeń Apple rezerwuje wyłącznie dla tych najdroższych: odświeżania 120 Hz.

I teraz tak — gdy mam ze sobą zestawiony model z takim odświeżaniem i porównuję go z iPadem Air z M2 — nie mogę nie widzieć różnicy i nie tęsknić. Ale gdy jest on pozostawiony samemu sobie to... czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. I naprawdę korzysta się z tabletu niezwykle przyjemnie.

Nowe umiejscowienie kamery to bardzo dobra zmiana

Przez lata Apple kurczowo trzymało się przedniej kamery na krótszej krawędzi urządzenia. Teraz nareszcie jednak coś w firmie drgnęło i postanowiono umieszczać je na dłuższej krawędzi — i bingo! Jako że najczęściej wideorozmowy (a z wykorzystaniem iPada wykonuję ich lwią część) prowadzę w poziomie, to po prostu lepiej działa i lepiej się sprawdza. Ultraszerokokątny aparat 12MP i jasnością na poziomie f/2 po prostu doskonale się w tym zadaniu sprawdza. A kiedy dodatkowo korzystamy jeszcze z FaceTime gdzie do gry wchodzi Center Stage — wygląda to naprawdę dobrze!

Czas pracy na baterii mocno mnie zaskoczył. Na plus

Przez wiele miesięcy korzystałem z iPada Pro M2 — również 12,9-calowego. I cóż mogę powiedzieć, nierzadko byłem dość rozczarowany jego czasem pracy na jednym ładowaniu. Nie żeby był zły — nic z tych rzeczy. Zawsze wystarczał on spokojnie na jeden dzień leniwego przeglądania internetu, odpowiadania na komunikatorach itd.

O ile jednak tam najczęściej zabawa kończyła się przy "zwykłym" użytkowaniu na około 8 godzinach pracy, tutaj udaje mi się uzyskać nawet 12 godzin SoT, co uważam za naprawdę dobry wynik.

iPad Air z M2 — nowy tablet, stare problemy. Bestia sprzętowa ograniczana przez oprogramowanie

Od 2020 roku opublikowałem wiele hurraoptymistycznych wpisów na temat iPadów. I cóż mogę powiedzieć -- w chwili ich publikacji podpisywałem się pod nimi całym sobą. Teraz jednak nie będę ukrywał, że moja sympatia do tego urządzenia nieco osłabła. I wbrew pozorom nie ma to nic wspólnego z tym, że urządzenie jest złe, a kolejne generacje rozczarowujące. Wręcz przeciwnie — każda generacja pokazuje, że da się pewne rzeczy zrobić jeszcze lepiej.

Problem polega na tym, że po prostu... zmieniły się moje potrzeby, a po drodze komputer z Intelem zamieniłem na ten z układem Apple Silicon. A tym co się nie zmieniło w tablecie jest oprogramowanie. iPadOS zostało bardzo daleko w tyle za macOS — i odczuwam to przede wszystkim w przypadku aplikacji, po której sięgam na co dzień i z którymi spędzam najwięcej czasu. Ot, jak chociażby Lightrooma, który w wersji na komputery oferuje znacznie więcej i po prostu odskoczył za daleko, by korzystanie z Lightrooma przy dużych nakładach fotografii traktować inaczej, niż tylko ciekawostkę.

Nowoczesne funkcje pozwalają mi zaoszczędzić sporo czasu i nerwów, a w gruncie rzeczy przy 14-calowych MacBookach Pro — noszenie komputera nie różni się wagowo drastycznie od noszenia 12,9-calowego tabletu z wygodną klawiaturą. Możliwości które dają oba te urządzenia są jednak drastycznie inne — co odczułem wielokrotnie. Stąd też mimo rozwijanemu multitaskingowi i stale poszerzającej się bazy aplikacji — tablet wciąż nie jest w stanie mi zastąpić komputera. iPadOS stworzony został jako uzupełnienie komputera, a nie jego zastępstwo. I jeżeli ktoś faktycznie montuje wideo w Final Cut na iPadzie czy edytuje zdjęcia wyłącznie na iPadzie — dobrze dla niego. Dla mnie nawet coś więcej niż pisanie tekstu na tablecie jest irytujące — czego idealnym przykładem jest ten wpis.

Powstał on na iPadzie. Ale już wprowadzenie go do panelu przeniosłem na komputer: tam łatwiej i szybciej zedytowałem, wyeksportowałem i zmniejszyłem zdjęcia. Poza tym czego by nie powiedzieć o gładziku z Magic Keyboard — znacznie wygodniej korzysta się z tradycyjnego wskaźnika na komputerze. A przynajmniej dla mnie.

Jest jeden argument, w którym iPad Air wygrywa z iPadem Pro!

Od kilku dni głowiłem się jak zakończyć ten wpis. Bo szczerze? Tak — moim wyborem zawsze pozostanie iPad Pro. Ze względu na moją miłość do Face ID i uwielbienie dla ekranów z odświeżaniem 120hz. Dlatego gdybym miał dziś decydować się na zakup iPada i miał ograniczony budżet — wolałbym poprzedniej generacji Pro, niż nowego Aira (tym bardziej, że z nim podziała również klawiatura Smart Folio i znacznie tańszy, a wciąż świetny, Apple Pencil 2. generacji).

Jednak w gruncie rzeczy to jestem ja, moje przyzwyczajenia i wymagania. Bo jeżeli nie zależy Wam na zestawie aparatów fotograficznych i LiDAR, jeszcze lepszym ekranie i Face ID — to... iPad Air z M2 jest tabletem bliskim ideału. Testy (zarówno te syntetyczne, jak i te w akcji) pokazują, że iPad Air z M2 jest tylko pół kroku za iPadem Pro z M4. To doskonały tablet, który pierwszy raz dostępny jest w większym formacie.

A wiecie co jest w tym wszystkim najpiękniejsze? Że skoro nie jest "Pro", to jest on w podstawowym wariancie znacznie tańszy. Bowiem ceny 13-calowego iPad Air (128 GB) startują od 3999 zł. Podstawowy model Pro (256 GB) to koszt 6999 zł. I nawet jeśli iPada Air zrównamy pamięcią do 256 GB — to wciąż będzie on znacznie tańszy, bo zapłacimy za niego 4499 zł. A warto pamiętać, że cena tabletu to dla wielu dopiero początek — bo dla wielu urządzenie to nabierze mocy dopiero po zakupie klawiatury i/lub rysika, które do tanich też nie należą.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu