Recenzja

Sprawdziłem płyn do mycia ekranu za 100 złotych. Czy warto tyle zapłacić?

Kamil Świtalski
Sprawdziłem płyn do mycia ekranu za 100 złotych. Czy warto tyle zapłacić?

Whoosh! to jeden z najbardziej polecanych płynów do mycia ekranów. Ma być dla nich bezpieczny, naturalny, a korzystanie z niego być dziecinnie proste. Bez smug i bez problemów. A jak jest w praktyce?

Dbanie o gadżety elektroniczne to nie tylko regularne wywalanie śmieciowych plików i kasowanie zdjęć których robimy na potęgę. To także takie czysto fizyczne aspekty — jak ich regularna pielęgnacja. Bo choćbyśmy nie ważne jak bardzo się starali, ekrany dotykowe zbierają odciski palców na potęgę, a ekrany laptopa co jakiś czas też się upaćkają. Nawet jak bardzo o nie dbamy.

Środków do ich pielęgnacji na rynku nie brakuje. Jedni stawiają po prostu na płyny do mycia szyb, inni na specjalne chusteczki, a jeszcze inni idą w dedykowane rozwiązania. Od kilku tygodni myję ekrany urządzeń i okulary płynem Whoosh! Płynem, który jest niejako legendą i już lata temu wielu okrzyknęło go najlepszym środkiem chemicznym do czyszczenia ekranów. Co więcej — mówi się, że to właśnie z niego korzysta Apple do pielęgnacji swoich urządzeń. Jak się sprawy mają w praktyce i czy faktycznie można mówić o wielkiej rewolucji?

Whoosh! — płyn do mycia ekranów i szkła w praktyce

W przeszłości korzystałem z wielu płynów i środków do czyszczenia. Nie będę ukrywał — mycie ekranów nie jest moją najmocniejszą stroną. Przez lata żonglowałem rozmaitymi produktami do dbania o sprzęty szukając tego idealnego. O Whoosh! słyszałem wiele pozytywnych opinii. Że nie zostawia smug, że jest dziecinnie prosty w użyciu, wielu miłośników produktu przedstawia go jako rynkowe objawienie. Jak jest w rzeczywistości?

W rzeczywistości to wciąż jest płyn do mycia ekranu. To płyn, który potrafi zostawić smugi, jeżeli nie podejdziemy do kwestii czyszczenia ekranu odpowiednio, albo będziemy korzystać z nieodpowiedniej tkaniny. Zestaw który widzicie na zdjęciach to dwa płyny i dwie ściereczki. I skłamałbym pisząc, że faktycznie zauważyłem całą tę magię o której przeczytałem. Bo tak: nawet jeżeli to wysokiej jakości preparat do czyszczenia, to wciąż wymaga on odpowiedniego podejścia, odpowiedniego wypolerowania i nierzadko odpowiednie umycie zarówno ekranu jak i okularów zabiera czas. Whoosh! nie jest żadną magiczną recepturą, która sprawi że cały brud zejdzie jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki. Powiedziałbym, że dla mnie — działa on porównywalnie do innych płynów, które służą do czyszczenia ekranów. Nie widzę tej rewolucji i wielkiej zmiany — poza jedną. Mam wrażenie, że faktycznie ma on jakąś warstwę ochronną, która pozwala utrzymać urządzenia w czystości nieco dłużej, niż ma to miejsce w przypadku innych środków z jakich korzystałem.

O ile jednak Whoosh! całkiem solidnie rozprawia się z brudem i tłuszczem — to też nie jest tak, że zastąpi on wszystko inne. W przypadku okularów wciąż przed użyciem płynu — najpierw starannie myję okulary mydłem, by pozbyć się z nich tłuszczu.

Dlaczego Whoosh! jest taki wyjątkowy?

Nie brakuje użytkowników Whoosh! którzy są zachwyceni tym, jak dobrze sprawuje się płyn. Warto też mieć na uwadze, że producent obiecuje że jest to produkt w 100% bezpieczny dla naszych sprzętów. Przez to, że nie ma tam perfum, amoniaku i parabenów — jest naturalny. A ponadto nie degraduje powłoki ekranu.

Czy faktycznie jest na tyle wyjątkowy, bym mógł go polecić z czystym sumieniem? I tak - i nie. Bo... nie zrozumcie mnie źle — to płyn do czyszczenia, który bardzo dobrze radzi sobie z zadaniami, które mu rzucamy. Jednak dla mnie nie zmienił on zasad gry na tyle, by faktycznie okazał się wielką rewolucją w myciu. Może i zostawia mniej smug, ale wciąż trzeba się liczyć z tym, że to nie jest żadna magia która w sekundę poradzi sobie z zabrudzeniami i nie sprawi nam żadnych kłopotów pomiędzy. Jeżeli zaś chodzi o same aspekty związane ze składem i tym jak bezpieczny jest dla samych ekranów — mogę wyłącznie polegać na zapewnieniach producenta.

Korzysta się z niego super — i to solidny produkt. To po prostu nie jest produkt, który w cudowny sposób wyczyści wszystko bez jakichkolwiek problemów i zostawi konkurencję daleko w tyle. A w cenie zestawu za 100 złotych na który składają się dwie ściereczki i dwie buteleczki płynu (łącznie 108 ml) — wielu może tego oczekiwać.

-

Produkt do recenzji dostarczył polski dystrybutor produktów Whoosh!, firma Alstor

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu