Jest mała, poręczna, a potrafi naładować urządzenia z mocą 65 W. Mało tego, ma dwa gniazda sieciowe i zintegrowany, wysuwany kabelek USB-C. Czy Baseus PowerCombo stanowi remedium na ładowarkowy ból głowy?
Recenzja Baseus PowerCombo 65 W. Ładna listwa i szybka ładowarka w jednym
Liczba urządzeń, które regularnie musimy ładować prądem z gniazdka, wzrasta. A jak na złość producenci przestali dołączać ładowarki. Musimy sobie zatem radzić, kupując sprzęty od firm trzecich. I tu na gwiazdy wyrastają takie marki, jak Anker, Ugreen czy Baseus. Uniwersalną 65-watową ładowarkę Powercombo tego ostatniego miałem okazję sprawdzać w akcji przez minione tygodnie.
Trochę ładowarka, trochę listwa
Baseus PowerCombo to podłużna kostka o boku 6,6 cm oraz wysokości 12,7 cm. Jej waga to zaledwie 628 gramów. I trzeba przyznać, że to całkiem urodziwy kawałek plastiku (a właściwie kilka kawałków trudnopalnego poliwęglanu).
Na froncie umieszczono błyszczący (i tym samym lubiący zbierać odciski palców) panel ze złączem USB-C oraz USB-A. Tuż pod nim mamy rozwijany kabelek USB-C o długości 80 cm. Mechanizm rozwijający działa sprawnie i jest całkiem wygodny – bez większych trudności wyciągniemy kabel na taką długość, na jaką chcemy, a potem delikatnie go szarpiąc zainicjujemy zwijanie. Zupełnie jak w odkurzaczu (tak mi się jakoś skojarzyło…). Wtyczka jest mocowana magnetycznie do obudowy, dzięki czemu całość prezentuje się schludnie i ułatwia ewentualny transport.
Na bocznych ściankach mamy dwa gniazdka sieciowe typu F (producent założył na nie gumowe zaślepki, ale są one tak luźne, że nie mają większego sensu – szybko je zgubimy). Trudno tutaj napisać cokolwiek więcej – po prostu podłączymy tutaj wszystko, co chcemy. Oczywiście listwa ma swoje ograniczenia, ale są one dość wysokie – raczej wątpię, żeby ktokolwiek podłączył do niej urządzenia o mocy przekraczającej 4000 W.
Na wierzchu mamy dotykowy przycisk służący do włączania i wyłączania zasilania, czemu towarzyszy charakterystyczne „cyknięcie”. Niemniej dobrze, że producent zastosował tutaj dodatkowe podświetlenie białym LED-em – w przeciwnym wypadku trudno byłoby ocenić, czy włączyliśmy listwę czy nie. Co istotne, podświetlenie informuje nas również o aktualnym obciążeniu – jeżeli jest ono wyższe niż 1600 W, zaczyna powoli pulsować, a w razie wykrycia nagłego skoku napięcia szybko migać.
Sam przycisk dotykowy ma swoje plusy – jest wygodny w obsłudze. Niestety, listwa nie zapamiętuje stanu włączenia po utracie zasilania. Jeżeli zatem dojdzie do awarii prądu, nie włączy się potem sama. Może to być problematyczne – jesteśmy raczej przyzwyczajeni do innego zachowania tego typu akcesoriów.
Całość podłączymy do gniazdka za pomocą zintegrowanego przewodu na tylnej ściance. Jest on bardzo gruby i sztywny, co z jednej strony może przeszkadzać, ale z drugiej wydaje się bardzo solidnym i niezawodnym rozwiązaniem. Osobiście trochę żałuję, że ów kabel nie jest odłączany – zwiększyłoby to mobilność całej konstrukcji. Bez tego Baseus PowerCombo staje się raczej produktem typowo biurkowym aniżeli podróżnym. Z drugiej strony przewód jest też zdecydowanie za krótki, bo mierzy zaledwie 150 cm. To znacząco ogranicza zastosowanie urządzenia.
W zestawie otrzymujemy też silikonową podkładkę, która pozwala na przymocowanie listwy do blatu biurka. To bardzo praktyczny i przydatny dodatek, bo bez niego nie da się za pomocą jednej ręki korzystać z rozwijanego kabla USB-C.
Wydajność i możliwości
Jak już pewnie zauważyliście, nie jest to po prostu zwykła listwa zasilająca. Zintegrowany system ładowania oparto na technologii GaN, co pozwala nam na ładowanie elektroniki z mocą do 65 W (60 W – w przypadku złącza USB-A).
Jest to oczywiście sumaryczna moc dla całego urządzenia. W praktyce wygląda to trochę inaczej. Maksymalna moc, jaką udało mi się zanotować po podłączeniu jednego urządzenia to 62 W. Jeżeli skorzystamy ze zintegrowanego kabelka i portu USB-C będziemy mieli odpowiednio 40W i 20W. Po podłączeniu trzech urządzeń – tylko kabelek będzie oferował szybkie ładowanie 40W, a pozostałe dwa gniazda będą musiały się dzielić tym, co dla nich zostało.
Jeszcze inaczej sprawy się mają, kiedy zaczniemy podłączać do Baseusa różne smartfony. Właściwie na żadnych urządzeniu tego typu nie udało mi się zanotować mocy przekraczającej 45W – nawet, jeśli producent i specyfikacja deklarowały inaczej. Jak nietrudno się domyślić, te szumnie ogłaszane rekordowe prędkości ładowania są zazwyczaj zarezerwowane dla oryginalnych ładowarek. A jeżeli urządzenie takowej nie wykrywa, często będzie aktywować różnego rodzaju zabezpieczenia. To dość racjonalne – nikt nie chce powtórki z historii Samsunga Galaxy Note.
I dlatego też mamy tutaj aż 8 różnych zabezpieczeń chroniących nasze urządzenia przed przeciążeniem, zwarciem czy skokami napięcia. W razie wykrycia skoku na poziomie 1200 J listwa ma się automatycznie wyłączyć w ciągu zaledwie 0,1 sekundy. Autorski chip BDIP ma natomiast sprawdzać status obwodu 86 400 razy na dobę.
Solidna i niedroga, ale…
Baseus PowerCombo to fajny gadżet w rozsądnej cenie (249 zł). Dwa gniazdka AC, dwa porty USB i zintegrowany kabelek na rolce to dla większości użytkowników prawdopodobnie wystarczająco, aby zasilić wszystkie swoje urządzenia. Maksymalna moc ładowania 65 W w zasadzie też powinna spokojnie wystarczyć do naładowania laptopa czy smartfona (choć jeśli będziemy to robili w tym samym czasie – łączny czas ładowania na pewno zauważalnie wzrośnie). Tym samym jest to szalenie przydatne, biurkowe rozwiązanie.
Nie polecałbym jednak rozwiązania Baseusa używać w roli ładowarki podróżnej, bo tu się sprawdzi średnio. Gruby i sztywny kabel nie jest odłączany, a w dodatku jest zdecydowanie za krótki. Problemem może być też dotykowy przycisk zasilania, który nie dość, że łatwo wcisnąć przez pomyłkę to w dodatku nie „pamięta” stanu i każdorazowo po odłączeniu listwy od gniazdka (lub awarii zasilania) będziemy musieli ponownie ją włączać. Na dłuższą metę może to być trochę irytujące.
- Naprawdę ładna jak na listwo-ładowarkę
- Wyciągany kabelek USB-C
- Ładowanie GaN 65 W
- Solidne parametry pracy i szereg zabezpieczeń
- Naklejka w zestawie do wygodnego przymocowania do blatu
- Przyzwoita cena
- Wbrew temu, co deklaruje producent, nie jest to akcesorium podróżne
- Za krótki kabel
- Irytujący przycisk włączania (który w dodatku nie zapamiętuje stanu)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu