Xiaomi, śladem Apple, usuwa ładowarkę z pudełek modelu Mi 11. Sprawę skomentował CEO firmy.
Jeżeli mówimy o elektronice konsumenckiej, to najczęściej w kontekście jej rozwoju - nowych funkcji, rozbudowanych możliwości czy zmian, które faktycznie polepszają korzystanie z urządzenia. Co jakiś czas jednak spotykamy się z czymś, co pod płaszczykiem dobrych intencji utrudnia konsumentom życie, bądź też jest bardzo oczywistą próbą wyciągnięcia od klientów jeszcze większej ilości pieniędzy. Tak było lata temu z usunięciem gniazda słuchawkowego i niestety, ale tak jest też teraz z smartfonowymi ładowarkami. W połowie roku zaczęły się bowiem pojawiać przecieki, które finalnie okazały się prawdą - iPhony 12 nie mają bowiem w zestawie ładowarki. Niestety, "trend" ten szybko podchwyciły inne firmy. Pierwszą z nich jest Samsung i tutaj nie wiązało się to z dużym zaskoczeniem. Powiedzmy, że po prostu firma ta nie cieszy się dobrym PR'em u dużej części użytkowników. Co innego jednak Xiaomi, które przyzwyczaiło nas do tego, że "daje więcej za mniej". Cóż, chyba przyszedł czas zweryfikować ten pogląd, ponieważ
Xiaomi też usuwa ładowarkę z zestawów
Dosłownie godziny dzielą nas od premiery kolejnego flagowego urządzenia Xiaomi. Mi 11 zadebiutuje 28 grudnia i będzie pierwszym telefonem wyposażonym w Snapdragona 888. Jednak wychodzi na to, że tutaj zadziała zasada "coś za coś", ponieważ wraz z dużo większą mocą Xiaomi zabierze z zestawu ładowarkę. Dlaczego? Oficjalnie - z takich samych powodów jak Apple, czyli ekologia. Tu co prawda ma to nieco więcej sensu, ponieważ dzięki korzystaniu ze standardu QuickCharge do Mi 11 podepniemy wiele istniejących już na rynku ładowarek, jednak wciąż jest to dla mnie dosyć oczywista próba zwiększenia przychodów na sprzedaży niezbędnego do działania urządzenia kompontentu, przy jednoczesnym obniżeniu kosztów logistycznych - magazynowania i transportu.
Sprawa odbija się szerokim echem w internecie, ponieważ fani marki są mocno zaskoczeni tym, że ich firma robi coś kompletnie na przekór swojej filozofii i jako jedna z pierwszych na świecie podąża za antykonsumenckim trendem. Głos w dyskusji zabrał sam CEO Xiaomi - Lei Jun.
Jestem bardzo ciekaw tego, co szef Xiaomi powie na poniedziałkowej konferencji, ale jestem prawie pewny, że tak jak Apple, głównym powodem będzie "ochrona środowiska". I nie zrozumcie mnie źle - też jestem zdania, że dbałość o środowisko naturalne powinna być priorytetem przy projektowaniu dzisiejszych urządzeń. Jednak firmy jakoś nie kwapią się do tego, by dbać o to środowisko w sposób, który zmuszałby je redukcji swoich przychodów. Dla mnie, jeżeli Xiaomi naprawdę zależy na zmniejszeniu liczby elektroodpadów, powinniśmy zobaczyć, że kolejne urządzenia firmy będą łatwe w rozebraniu i naprawie, będą miały wymienną baterię, a także otrzymają długie (np. pięcioletnie) wsparcie w postaci regularnych łatek bezpieczeństwa i nowych wersji Androida. Jeżeli w tym temacie nic się nie zmieni, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że ochrona środowiska raczej nie leży przedsiębiorstwu na sercu, a usunięcie ładowarki z zestawu służy...
... sami wiecie czemu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu