Jestem przeciwnikiem zbiórek społecznościowych i choć widziałem kilka fajnych gier, które powstały na bazie zebranych pieniędzy, sama forma finansowania jest dla mnie nie nie do zaakceptowania. A tymczasem Double Fine nie tylko brnie w nią dalej, to jeszcze sprzedaje nieistniejące gry i to hurtowo.
Hurtowe sprzedawanie nieistniejących gier. Od tego wyciągania pieniędzy już mnie mdli
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Double Fine powstało w 2000 roku, kiedy to Tim Schafer odszedł z LucasArts. Lubiłem tę firmę, podobało mi się Psychonauts, bardzo ciepło wspominam Brutal Legend - pewnie ze względu na tematykę i muzykę, takich gier nie było zbyt wiele. Kolejne gry jakoś już do mnie nie trafiały, aż do 2012 roku.
Nie żeby coś w 2012 roku do mnie trafiło, ale firmę będę pamiętał jako wyciągaczy pieniędzy na Kickstarerze. Double Fine Adventure, bo tak wstępnie nazywała się gra będąca bohaterem zbiórki społecznościowej, była jedną z pierwszych finansowanych w ten sposób produkcji. Ludzie uwierzyli w bajki o wspólnym tworzeniu gier, Tim Schafer miał mocne nazwisko, które napędziło akcję, pułap 400 tysięcy dolarów udało się osiągnąć po ośmiu godzinach od startu akcji. Zebrano łącznie ponad 3,3 miliona dolarów. Rekord zbiórki pobił dopiero zegarek Pebble. Broken Age, bo tak ostatecznie nazywała się gra wyszła całkiem nieźle. Kiepsko wyszedł natomiast sposób jej dystrybucji - została podzielona na dwa akty, pierwszy dostali wspierający, na dokończenie drugiego przeznaczono pieniądze ze sprzedaży pierwszego. A, bo ten ponad 3 miliony dolarów nie wystarczyły.
Płać nie za jedną, ale za kilka gier, których nie ma
W tak zwanym międzyczasie Double Fine organizowało akcje o nazwie Amnesia Fortnight. Najnowsza właśnie się rozpoczyna i będzie trwać do 28 kwietnia. Generalnie chodzi o to, że akcja z patronatem Humble Bundle polega na płaceniu za gry, których nie ma. Otóż kiedy zapłacicie minimum 1 dolara, będziecie mogli zagłosować na któryś z 25 prototypów gier (głosowanie już się skończyło - wyłoniono 4 zwycięskie tytuły, których prototypy zostaną stworzone. A kto wie, może potem przekształcą się w normalne gry). To takie luźne pomysły na produkcję, którą stworzy (lub nie) Double Fine. Nieźle, co? Worek pomysłów, Wy decydujecie, oczywiście za pieniądze. Aczkolwiek trzeba koniecznie nadmienić, że ów dolar idzie na cele charytatywne, co oczywiście jak najbardziej popieram, bo pomysł z takim przeznaczeniem pieniędzy jest super.
Lecimy dalej - jeśli wpłacicie 5 dolarów, otrzymacie zwycięskie prototypy gier z Amnesia Fortnight 2012 i 2014. Za 15 dolarów już standardowo, jak to Humble Bundle - dodatkowo gry:
• Costume Quest (Steam + DRM-FREE)
• Stacking (Steam + DRM-FREE)
• Hack ‚n’ Slash (Steam)
• Iron Brigade (Steam)
• Spacebase DF-9 (Steam)
• prototyp Little Pink Best Buds
Kompletną listę gier możecie zobaczyć na materiałach promocyjnych wrzuconych na YouTube - zawsze to jakiś sposób na zapoznanie się z nimi.
Co z tą branżą?
Sprawę tego typu zbiórki ratuje tak naprawdę tylko przeznaczenie części wpłat na cele charytatywne. Poza tym to zwykłe wyciąganie kasy, z którego Double Fine jest już znane. Jak w zasadzie traktować to zestawienie 25 propozycji? Skoro producent sam nie jest w stanie wybrać czterech propozycji to co - nie wie, który pomysł jest dobry, a który zły? Ja rozumiem, że DF chcą wiedzieć, czego oczekują gracze, ale dlaczego producent przerzuca tę odpowiedzialność właśnie na odbiorców? Sami wiecie jak często kończą się zbiórki społecznościowe - koncept jest akceptowany przez graczy, pieniądze płyną, producent nie potrafi dopiąć całości. Może dlatego, że sam nie do końca czuje się w temacie/settingu/zaproponowanej koncepcji, a ugina się pod opinią właśnie graczy? Jakoś tylu innych twórców gier potrafi samemu trafić w gusta odbiorców i zrobić świetną produkcję, dlaczego Double Fine utraciło tę umiejętność? Czyżby Tim Schafer się wypalił? Kolejny raz prosi o zaufanie, a w tak zwany zamian daje luźne pomysły, które pewnie odrzuciłby każdy duży wydawca.
Rok 2017 jest dla gier naprawdę świetny, mamy dopiero kwiecień, a dostaliśmy już takie perełki, jak Zelda: Breath of The Wild i Persona 5. Niedawno ogrywałem świetnego NieRa, przepiękne Horizon: Zero Dawn, bardzo dobrego Resident Evil 7 - w zasadzie ten rok mógłby już się skończyć, a tu jeszcze zbliżają się kolejne hity. I żaden z nich nie powstał dzięki zbiórce społecznościowej. Zaowocowały - pomysł, kunszt twórców i zaangażowanie, a nie czcze obietnice. Zawsze ostrzegam przed crowdfundingiem, szczególnie w branży gier, a potem czytam wpisy znajomych "No wsparłem kiedyś, potem zapomniałem, a i tak nie wyszło. Trudno". No trudno, faktycznie - tyle tylko, że sygnał został wysłany - można nas naciągać na kasę, a potem olewać obiecany produkt. Nie mówię, że w przypadku Amnesia Fortnight 2017 tak będzie - nie będzie, akcja zostanie dociągnięta do końca. Tyle tylko, że marudzimy na proste gry na smartfony, a tu dzieję się praktycznie to samo. Tyle tylko, że kasa jest od nas wyciągana w inny sposób.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu