Recenzja

Nowy król fotografii wśród smartfonów? Recenzja Huawei P60 Pro

Kacper Cembrowski
Kliknij, aby włączyć dźwięk

Huawei P60 Pro już tu jest. Czy nowy wpis w serii P ponownie zaskoczy pod względem fotografii?

O tym, z jakimi trudnościami musi mierzyć się Huawei, raczej nikogo nie trzeba uświadamiać. W 2019 roku miał miejsce przełomowy moment, który okazał się bolesny dla wielu zwolenników marki Huawei. Chińska firma przez konflikt z Departamentem Handlu Stanów Zjednoczonych nie ma dłużej dostępu do amerykańskiej technologii — co w przypadku smartfonów jest szczególnie bolesne ze względu na technologię 5G oraz usługi Google (chociaż to drugie da się obejść, o czym niedawno informowałem w tym tekście). Huawei nawet w przypadku samego Androida ma dostęp wyłącznie do wersji AOSP, czyli Android Open Source Project.

Nie zmienia to jednak faktu, że chiński gigant nie przestaje walczyć — i bardzo dobrze. Wielką nowością, z którą wiązałem spore nadzieje, jest Huawei P60 Pro. Seria P od zawsze niosła za sobą pewne rewolucje pod względem fotografii w smartfonach. Nie inaczej jest w tym przypadku, gdzie dodatkowo sama wyspa na aparaty wygląda jak… mały aparat.

Design, czyli prawdziwa perełka (dosłownie i w przenośni)

Skoro już o wyspie aparatów wspomniałem, to skupmy się na początku na designie. Smartfon dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych: klasycznej, czarnej (bardziej matowej) oraz nowej, perłowej. Miałem okazję testować właśnie ten drugi wariant i w moim odczuciu jest to strzał w dziesiątkę. Huawei zapewnia, że każdy perłowy model wygląda inaczej i różni się sposobem, w jaki perłowy materiał jest rozłożony — lecz to delikatne nadużycie i gwarantuję, że zestawiając dwa P60 Pro obok siebie, po samych pleckach nie będziecie w stanie rozpoznać, który jest który.

Wyspa na aparaty jest za to naprawdę ładna, a zaprojektowanie jej w taki sposób, żeby przypominała normalny aparat, jest doskonałym dodatkiem. Wyspa oczywiście odstaje, lecz w obecnych czasach nie jest to absolutnie niczym szokującym. Wysepka w perłowym wariancie również posiada widoczne szczegóły, co dodaje dodatkowego uroku. Cóż, mam słabość do niestandardowych designów — i Huawei trafił tutaj skardł moje serce.

Z przodu czeka na nas za to wyświetlacz OLED LTPO o przekątnej 6,67" i odświeżaniem na poziomie 120 Hz i wsparciem technologii HDR-P3 oraz HDR Vivid. Ekran pokryty Kunlun Glass ma zagięte krawędzie i pokrywa niemal 90 procent całej powierzchni, co jest imponującą statystyką. Małe okrągłe wycięcie na aparat znajduje się tutaj w samym centrum, w górnej części smartfona.

Czy bebechy są tak samo imponujące, jak design?

Sercem Huawei P60 Pro jest Snapdragon 8+ Gen 1 4G — tak jak wspomniałem na początku, Huawei nie oferuje 5G; i nie inaczej jest w tym przypadku. Czy to duża strata? Będąc szczerym, uważam, że na tym etapie absolutnie nie — lecz wiadomo, że kupując nowy smartfon, fajnie mieć dostęp do najnowszych rozwiązań — nawet, jeśli te nie są jeszcze tak rozwinięte, jak moglibyśmy tego oczekiwać.

Jeśli chodzi o RAM i pamięć użytkową, mamy opcje 8 GB + 256 GB oraz 12 GB + 512 GB. Do tego GPU Adreno, Qualcomm AI Engine siódmej generacji i nakładka EMUI 13.1 na Androida, która przede wszystkim usprawnia interfejs w aplikacji aparatu, ułatwiając robienie zdjęć jedną ręką — wszystkie najważniejsze rzeczy znajdują się teraz na dole.

Bateria i ładowanie

Co z baterią i ładowaniem? Mówimy tutaj o akumulatorze 4815 mAh, co jest niezłym, chociaż nie perfekcyjnym wynikiem. Baterię przewodowo naładujemy ładowarką 88 W, co zapewni 50 procent baterii w zaledwie 10 minut, a jeśli zdecydujemy się na ładowanie bezprzewodowe, to będziemy mieli do czynienia z mocą 50 W.

Ładowarka znajduje się w zestawie, a kostka posiada zarówno wejście USB-A, jak i USB-C. Wygodny dodatek, chociaż szkoda, że nie można korzystać z dwóch wyjść jednocześnie.

Danie główne: aparaty i zdjęcia

Przejdźmy wreszcie do tego, co najważniejsze: czyli aparaty i to, jakie zdjęcia wychodzą przy użyciu Huawei P60 Pro. Główny obiektyw P60 Pro oferuje 48 megapikseli, zmienną przysłonę od 1,4 do 4,0 oraz technologię mechanicznej stabilizacji obrazu. Wspiera go obiektyw szerokokątny 13 megapikseli z przysłoną 2,2 oraz teleobiektyw 48 megapikseli z 3,5-krotym zoomem optycznym, przysłoną 2,1 oraz OIS. Wszystkie obiektywy oferują czujnik RYYB.

Kamera selfie 13 megapikseli jest okej, ale to nie ona kradnie tutaj show. Smartfon ponadto wspiera technologię XMAGE, co oznacza, że kiedy naciśniemy spust migawki, robi on zdjęcia za pomocą wszystkich aparatów — te dane następnie są łączone, w efekcie czego dostajemy najlepszą możliwą wersję zdjęcia.

Niżej możecie zobaczyć kilka zdjęć z wyścigu Formuły E w Berlinie:

Do tego kilka zdjęć ze spacerów i wizyty w Futurium w stolicy Niemiec:

Na koniec kilka fotografii z Parku Romantycznego pod Warszawą:

Jeśli chodzi o tryb nocny, to tak prezentują się fotki z Berlina i Warszawy:

Zdjęcia... cóż, są naprawdę porządne. Jak widać, wcale nie trzeba swojego aparatu reklamować 200 MP, żeby wychodziły swego rodzaju dzieła sztuki. Plusem również jest to, że smartfon dopieszcza nasze zdjęcia w tle, nie blokując dostępu do aparatu na kilka sekund po zrobieniu zdjęcia. Mam jednak wrażenie, że w niektórych zdjęciach nocnych efekt „upiększania” jest aż zbyt mocny — z taką „surówką” ciężko jest zrobić cokolwiek w postprodukcji. Oczywiście wszystkie zdjęcia z galerii nie były przeze mnie w żaden sposób edytowane.

Cena i promocja premierowa

Co z ceną? Cóż, tanio nie jest — za wariant 8 GB + 256 GB musimy zapłacić 5499 zł, a jeśli skusimy się na 12 GB + 512 GB, to nasz portfel będzie lżejszy o 6299 złotych. Huawei przygotował jednak promocję premierową. Jeśli zakupicie ten telefon w przedsprzedaży, dostaniecie w prezencie smartwatch Huawei Watch GT 3 (w wariantach 42mm lub 46mm), o wartości około 1000 zł.

Huawei nie zawodzi. P60 Pro (debiutujący obok Mate X3) to naprawdę dobry i porządny smartfon, który działa bez zarzutu, jest idealnym narzędziem dla wszystkich miłośników instagramowej fotografii, a do tego czaruje designem. Szkoda tylko tych usług Google'a, bo w tym przypadku wydajemy wielkie pieniądze na urządzenie, na które od razu musimy zainstalować Gbox lub Gspace. Bez tego — niestety — jest to wyłącznie ładna zabawka. Jeśli jednak jesteście gotowi na pewne fikołki, żeby mieć dostęp do GMS, będzie to naprawdę niezły wybór.

Huawei P60 Pro — plusy i minusy
plusy
  • Doskonały design
  • Niezły wyświetlacz
  • Porządne podzespoły
  • Świetne aparaty
  • Bardzo dobre zdjęcia
  • Smartfon idealny dla fanów instagramowej fotografii
  • Szybkie ładowanie i obecność ładowarki w zestawie
  • EMUI 13.1
minusy
  • Brak usług Google i 5G
  • Dość wysoka cena

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu