Tablety

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition – recenzja. Wyższa jakość za tak samo małe pieniądze

Kacper Cembrowski
Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition – recenzja. Wyższa jakość za tak samo małe pieniądze
3

Huawei postanowił jeszcze bardziej dopracować swój 11,5-calowy tablet. Czy warto zainteresować się Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition?

Niby nowość, a jednak udoskonalenie

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition to nie jest całkowicie nowy produkt, a specjalna wersja dostępnego już na rynku Huawei MatePad 11.5 — z tym, że tutaj mamy nowy ekran. MatePada 11.5 na łamach Antyweb recenzował już Kamil Świtalski, dumnie stwierdzając już w samym tytule, że jest to „najlepszy z tanich tabletów”. Firma z Państwa Środka postanowiła pójść jednak jeszcze dalej, oferując nową wersję z matowym ekranem — i co ciekawe, cena wcale negatywnie nie zaskakuje. A wręcz przeciwnie.

Zawartość pudełka i design, czyli wrażenie produktu premium

Zacznijmy standardowo od tego, co dostajemy w zestawie z MatePadem 11.5 PaperMatte Edition. Tablet przychodzi do nas w białym pudełku z wygrawerowaną nazwą w srebrnym kolorze i z logiem Huawei w prawym, górnym rogu. W środku wita nas oczywiście sam tablet, jednak poza nim znajdziemy tam również kabel ładujący, samą ładowarkę, makulaturę i ściereczkę z mikrofibry do czyszczenia ekranu (to bardzo miły gest, w końcu Apple sprzedaje coś takiego osobno, i to w cenie 120 zł).

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition, podobnie jak jego „błyszczący” poprzednik, ma obudowę z matowego aluminium, która sprawia bardzo dobre wrażenie i powoduje, że trzymając tablet w ręce mamy wrażenie, że to produkt ze zdecydowanie wyższej półki. Ramki dookoła ekranu są dość cienkie (współczynnik powierzchni ekranu do obudowy to 86 procent) i całość wygląda bardzo elegancko. Z prawej strony obudowy znajdziemy przyciski do regulacji głośności, na górze zaś jest włącznik, na dole — port ładowania USB-C. Do tego na krótszych krawędziach tabletu wbudowane zostały cztery głośniki, które radzą sobie zaskakująco nieźle. Na pleckach tabletu znajdziemy również pojedynczą kamerkę 13 MP, a z przodu mamy kamerkę 8 MP — bez fajerwerków, ale na potrzeby takiego sprzętu, jak najbardziej okej.

Pozytywnie zaskakuje również rozmiar — początkowo obawiałem się, że 11,5 cala to trochę za mało do komfortowej pracy; szczególnie, że PaperMatte Edition z definicji ma być sprzętem do notowania, więc przyda się tutaj również przestrzeń na działanie na dwóch oknach jednocześnie. Moje zmartwienia okazały się jednak niepotrzebne — uważam wręcz, że Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition jest idealnie wyważony. Tablet oferuje sporo przestrzeni do pracy, a przy okazji jest poręczny i bez problemu mieści się w plecaku, nawet w etui z klawiaturą. Dopełniając formalności, tablet ten ma wymiary 260 mm x 176 mm x 6 mm i waży 499 g.

Co do samej konstrukcji mam jednak jedno, wielkie zastrzeżenie. Tablet nie ma magnesu, który pozwala na przyczepienie rysika od Huaweia do tabletu. To mało zabawny żart, szczególnie w przypadku sprzętu, który jest reklamowany jako narzędzie do notatek. Etui, które dostajemy razem z klawiaturą (taki zestaw oczywiście musimy dokupić osobno, ale o cenach wspomnę później), gdzie jest magnetyczny element, do którego możemy przyczepić M-Pencila. To jednak za mało i akurat tej decyzji Huawei nie mogę zrozumieć.

Przejdźmy do dania głównego. Matowy ekran robi robotę!

Wymiary i rozdzielczość, jak już wspomniałem, pozostaje taka sama — mówimy tutaj o rozdzielczość 2200 × 1440 i proporcjami ekranu 3:2. Nowością jest wyświetlacz PaperMatte, który sprawia, że czytanie komiksów lub e-booków czy notowanie na tym sprzęcie jest dużo przyjemniejsze; a tryb e-książki w Huaweiu wreszcie ma sens. Tablet skutecznie eliminuje odblaski i radzi sobie bardzo dobrze również przy mocnym oświetleniu. Do tego matową powłokę czuć podczas pisania odręcznych notatek — rysik zdecydowanie mniej ślizga się po powierzchni ekranu, a przy tym wydaje satysfakcjonujący dźwięk. Dużym plusem, na który zwróciłem uwagę podczas testów, jest również to, że tablet nie zbiera tylu odcisków palców, co „błyszczący” odpowiednik.

Producent dumnie zapewnia, że zintegrowana matowa powłoka gwarantuje doskonałą czytelność oraz redukcję 97 procent odblasków na ekranie. Zaznaczmy tu jednak, że nie jest to żadna rewolucja na rynku — w końcu to patent znany już z niektórych urządzeń Kindle czy TCL NXTPAPER. Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition ma również wspomnianą nanostrukturę eliminującą odblaski, a do tego ekran ten uzyskał certyfikat TÜV Rheinland w zakresie skutecznego (sprzętowego) filtrowania niebieskiego światła oraz eliminacji migotania obrazu. W kwestii ekranu warto jeszcze wspomnieć o adaptacyjnym odświeżaniu do 120 Hz, co osobiście uważam za absolutną podstawę w nowych sprzętach, oraz jasności wynoszącej 420 nitów.

To wszystko brzmi super i faktycznie w większości jest super, ale nie jest to rozwiązanie idealne. Na matowym ekranie kolory są zdecydowanie mniej żywe i niestety jest to dość zauważalna różnica, a do tego w pełnym słońcu tablet ten radzi sobie nieco gorzej, niż by można było oczekiwać. Mimo wszystko, w cenie 1399 zł dostajemy sprzęt, który jednocześnie może być zwykłym tabletem i nada się do grania w gry, oglądania filmów czy seriali, a do tego posłuży jako naprawdę zacny czytnik e-booków czy komiksów i będzie świetnym kompanem do notatek. Gorsze kolory i nienajlepsza wydajność w pełnym słońcu to więc poświęcenie, na które jestem gotów.

Bebechy Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition

Bebechy Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition są niemal identyczne jak u jego poprzednika. Tablet wyposażony jest w procesor 4 nm Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1 wspierany przez 6 GB lub 8 GB pamięci operacyjnej oraz 256 GB pamięci wewnętrznej (właśnie pod tym względem jest więc lepszy od „zwykłego” MatePada, który oferował 128 GB pamięci). Nie jest więc to najmocniejszy tablet na rynku i wydajnościowa bestia… ale wcale nią być nie musi. Bo jeśli oczekujemy, że tablet będzie naszym narzędziem pracy, to raczej sięgamy po iPada Pro za wielokrotność ceny Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition.

Bateria o pojemności 7700 mAh radzi sobie naprawdę fajnie — zgodnie z zapewnieniami chińskiej firmy, ma pozwolić na 10,5 godziny odtwarzania wideo offline lub 6-godzinne spotkanie online bez konieczności ładowania, a ładowanie 20 W umożliwia pełne naładowanie urządzenia w około 140 minut. Tablet wspiera również standard Wi-Fi 6.

HarmonyOS, czyli brak Google’a nie boli tak jak na smartfonie, ale nadal przeszkadza

Nie jest tajemnicą, że największym problemem Huaweia jest brak usług Google’a. To przeszkadza szczególnie w smartfonach — bo chociaż mamy Gspace’a czy Gboksa i możemy w ten sposób zainstalować większość aplikacji, to jednak o Google Pay, mObywatelu czy Android Auto możemy zapomnieć. Tablet automatycznie eliminuje większość z tych problemów, no bo po co nam na wielkim ekranie wszystkie te funkcje?

HarmonyOS ogólnie robi dobre wrażenie. System jest ładny i bardzo intuicyjny — poruszanie się po nim jest proste i przyjemne. Nadal jednak ilość dostępnych w AppGallery aplikacji jest przeszkodą, której bez Gspace’a przejść się nie da — no bo nie wyobrażam sobie mieć tabletu, na którym nie mogę odpalić filmiku na YouTube lub serialu na Netfliksie czy innym Amazon Prime Video. Całe to kombinowanie może być jednak nieco irytujące, co sam kilka razy odczułem.

Prawdziwy as w rękawie, czyli cena

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition w Polsce debiutuje dzisiaj, 8 kwietnia. Tablet kosztuje 1399 zł — tak, tyle samo, ile kosztował zwykły MatePad 11.5 na premierę — i to jest ta niespodzianka, o której wspomniałem na początku. Wraz z premierą matowego tabletu, cena wersji ze zwykłym wyświetlaczem spadła. Takie zagrywki to rzadkość.

Nie da się ukryć, że jest to dobra i kusząca oferta — szczególnie, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że jeśli zrobimy zakupy na huawei.pl do 31 maja (lub do wyczerpania zapasów), to rysik M-Pencil 2. generacji (z wymienną końcówką, przystosowaną do matowego ekranu) o wartości 500 zł dostajemy gratis. Do tego Huawei informuje, że klienci będą mogli dobrać dodatkowe akcesoria w obniżonych cenach: mowa o myszy Bluetooth HUAWEI CD23, etui folio cover, klawiaturze HUAWEI Smart Magnetic Keyboard, a także jest możliwość dokupienia przedłużenia gwarancji o rok. Wspomniana wcześniej klawiatura z etui kosztuje 199 zł, co jest świetną ceną jak za taki dodatek.

Recenzja Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition — podsumowanie

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition to nie jest idealny tablet, któremu jednak umiem wybaczyć wszystkie jego niedoskonałości ze względu na śmiesznie wręcz niską cenę. Brak magnesu na rysik, kolory pozostawiające trochę do życzenia i brak usług Google boli, ale kiedy za niecałe 1600 zł możemy mieć naprawdę niezły tablet z klawiaturą, który nada się do każdego zadania i będzie mógł działać jak laptop, to trudno jest tutaj marudzić. Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition to nadal król opłacalności — i tym razem z matowym ekranem. Mimo wszystko, obok tego sprzętu nie powinno się przechodzić obojętnie.

Huawei MatePad 11,5 PaperMatte Edition — specyfikacja techniczna

Huawei MatePad 11,5”
Wymiary 260 mm x 176 mm x 6 mm
Waga 499 g
Rozmiar ekranu 11,5”
Współczynnik powierzchni ekranu do obudowy 86%
Rozdzielczość 2200 × 1440 px
Kolory 16,7 mln, 100% sRGB
Matryca HUAWEI PaperMatte Display, TFT LCD (IPS), odświeżanie do 120 Hz
Procesor Qualcomm® Snapdragon™ 7 Gen 1 Mobile Platform. 1 x Cortex-A710@2,40 GHz + 3 x Cortex-A710@2,36 GHz + 4 x Cortex-A510@1,80 GHz
CPU Adreno 644
System operacyjny HarmonyOS 3.1
RAM 6 lub 8 GB
Pamięć wbudowana 256 GB
Aparat tylni 13 MP
Aparat przedni 8 MP
Akumulator 7700 mAh
Łączność WLAN, Bluetooth, USB-C, Wi-Fi 6

Tablet do recenzji dostarczyła firma Huawei.

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition — plusy i minusy
plusy
  • Matowy ekran to świetny dodatek
  • Dostojny design – pod tym względem to półka premium
  • Wymiary tabletu
  • Wielozadaniowość
  • Płynne działanie
  • Niezłe głośniki
  • Aplikacje systemowe do notowania
  • Bateria daje radę
  • Niska cena – zarówno tabletu, jak i akcesoriów
minusy
  • Brak magnesu na rysik (dlaczego?!)
  • Matowy ekran w mocnym słońcu działa gorzej, niż można się spodziewać
  • Słabsze kolory
  • Nadal trzeba kombinować z usługami Google'a

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu