Recenzja

Huawei MatePad 11,5 - recenzja. Najlepszy z tanich tabletów

Kamil Świtalski
Huawei MatePad 11,5 - recenzja. Najlepszy z tanich tabletów
34

Tani i dobry. W tej cenie - to prawdopodobnie najlepszy tablet, jaki można nabyć.

Tablety wydają się być rynkiem, na którym jest iPad, iPad, iPad... jeszcze trochę iPada — i jak ktoś ma dużo pieniędzy i wie co robi, to jest jeszcze Samsung. Szaleństwo na te gadżety przeminęło, wydawać się może, bezpowrotnie kilka dobrych lat temu, gdy ekrany smartfonów zaczęły puchnąć w oczach. Nagle nikt już nie potrzebował dodatkowego urządzenia z większym ekranem, bo i po co. Tym samym twórcy androidowych aplikacji przestali przykładać się do aplikacji na tablety, produkcja stanęła i... rynek wygląda, jak wygląda. Coś jednak zaczęło się ruszać wraz z zyskującymi na popularności smartfonami typu "fold" z dużym ekranem. Samych tabletów na rynku zaś może i pojawia się mniej, ale nie oznacza to, że w ogóle ich nie ma.

I choć na pytanie: jaki tablet w 2023 roku większość chórem odpowie: iPad, to warto mieć na uwadze, że wciąż można wyłowić ciekawe, budżetowe, opcje. I 11,5-calowy MatePad od Huawei jest tego idealnym przykładem.

Huawei MatePad 11,5 — specyfikacja techniczna

Huawei MatePad 11,5”
Wymiary 260 mm x 176 mm x 6 mm
Waga 499 g
Rozmiar ekranu 11,5”
Współczynnik powierzchni ekranu do obudowy 86%
Rozdzielczość 2200 x 1440 px
Kolory 16,7 mln, 100% sRGB
Matryca TFT LCD (IPS), odświeżanie do 120 Hz
Procesor Qualcomm® Snapdragon™ 7 Gen 1 Mobile Platform. 1 x Cortex-A710@2,40 GHz + 3 x Cortex-A710@2,36 GHz + 4 x Cortex-A510@1,80 GHz
CPU Adreno 644
System operacyjny HarmonyOS 3.1
RAM 6 lub 8 GB
Pamięć wbudowana 128 GB
Aparat tylni 13 MP
Aparat przedni 8 MP
Akumulator 7700 mAh
Łączność WLAN, Bluetooth, USB-C (2.0)

MatePad 11,5 — pierwsze wrażenie

Na wstępie zaznaczę, że od ponad trzech lat moim głównym tabletem pozostaje iPad Pro. Kolejno: czwartej, piątej i szóstej generacji. Tablet, który kosztuje znacznie więcej od testowanego przeze mnie MatePada, tablet który ma cały szereg asów w rękawie, a przede wszystkim tablet, który... owszem, jest lepszy, ale też po kilku tygodniach spędzonych z MatePadem 11,5" zastanawiam się, jak to możliwe że oferuje on tak wiele, za tak niewiele.

11,5-cala przy wąskich ramkach to rozmiar, który jest wręcz idealny. Tym bardziej, że sam tablet jest świetnie wyważony — i nawet w zestawie z oficjalnym etui i klawiaturą nie będzie ważył specjalnie dużo. Jego rozmiar sprawia zaś, że urządzenie idealnie sprawdzi się w drodze. Zaoferuje wygodną pracę, a jednocześnie nie dołoży nam kilku dodatkowych kilogramów do bagażu.

Sam tablet doczekał się obudowy z matowego aluminium, która automatycznie przywodzi na myśl urządzenia z wyższej półki. Ramki dookoła ekranu nie należą do szerokich, ale są na tyle zmyślnie przemyślane, że niezależnie od tego czy trzymamy go w poziomie czy pionie: możemy go komfortowo złapać bez obawy o to, że coś przypadkowo wciśniemy na ekranie.

Na obudowie znalazło się miejsce dla przycisków głośności (z prawej strony), włącznika (na górze) oraz portu ładowania USB-C na dole. Na krótszych krawędziach tabletu wbudowane zostały zaś cztery głośniki.

Ekran, na który miło popatrzeć. Głośniki, których miło posłuchać

Nie będę ukrywał, że tabletem byłem zaskoczony od wejścia. Nie spodziewałem się, że sprzęt z tej półki cenowej zaoferuje naprawdę solidny ekran IPS z odświeżaniem 120 Hz i rozdzielczością 2200 x 1440 px. Nie jest to poziom mini-ledów montowanych w większych iPadach Pro, ale nie musi być. Bo jego jakość jest więcej niż satysfakcjonująca. Zarówno pod względem pokrycia kolorów jak i kątów widzenia - trudno się do czegokolwiek przyczepić. W ustawieniach tabletu możemy aktywować filtr, który zredukuje niebieskie światło — uwielbiany przez wszystkich nocnych marków korzystających z elektroniki gdy na dworze robi się ciemno. Tutaj znajdziemy go w kategorii ochrony wzroku, a obok niego jest jeszcze tryb e-książki, który zmienia temperaturę i nasycenie barw. Nie zabrakło także możliwości wyboru częstotliwości odświeżania. Możemy pozostawić ją w trybie dynamicznym, lub "na sztywno" wybrać tryb 60 Hz lub 120 Hz.

Uzupełnieniem fajnego ekranu jest zestaw czterech wbudowanych głośników, które brzmią sensownie i choć nie zastąpią wam wysokiej jakości słuchawek czy domowego soundbaru, powinny wystarczyć by komfortowo obejrzeć film. Nawet ten polski i bez napisów.

MatePad 11,5 w praktyce: to działa

Tablet Huawei MatePad 11,5 napędza układ Snapdragon 7 pierwszej generacji. Nie jest to żadna rynkowa nowość — dostępny jest od ponad roku i był sercem wielu urządzeń ze średniej półki. W testowanym przeze mnie tablecie — wspierany jest jeszcze przez 8 GB pamięci RAM (w ofercie jest jeszcze wariant z 6 GB). I nie ma się co oszukiwać: mimo całego feelingu premium związanego z obudową i świetnym ekranem, tablet nie jest najmocniejszym urządzeniem na rynku i daleko mu nawet do nieco starszych iPadów Pro. Czy to oznacza, że warto przejść obok niego obojętnie? Tutaj najlepszą odpowiedzią będzie: to zależy, czego oczekujecie.

Jeżeli chcecie mocnego tabletu do wymagających gier i zaawansowanych aplikacji do edycji wideo czy zdjęć, które na co dzień zastąpią Wam komputer — nie tędy droga. Ale! Jeżeli potrzebujecie tabletu do pracy biurowej, przeglądania sieci i konsumpcji multimediów — czy nawet okazjonalnych sesyjek z grami wideo, MatePad 11,5" w zupełności wystarcza. System HarmonyOS pozwala korzystać z tabletu w formie podzielonego ekranu, który stanowi dla niego dodatkowe wyzwanie i czasami potrafi go przerosnąć. W codziennej pracy na dwóch oknach bez otwartych setek kart w każdym z nich, problemów nie odnotowałem.

HarmonyOS — tutaj te problemy są... jakby mniejsze?

Od kilku lat największym "ale" w przypadku sprzętów Huawei pozostaje brak usług Google. O następstwach tego braku napisano już wystarczająco wiele — i choć sam bardzo boleśnie odczuwam go przy okazji testowania smartfonów firmy, w przypadku tabletu... kompletnie mi to nie przeszkadzało.

Sam system jest czytelny, spójny i intuicyjny. Prostota obsługi bez wątpienia na plus, na minus jednak... ilość aplikacji (tudzież: skrótów do rekomendowanych przez producenta aplikacji), które na dzień dobry. Od Bookingu, przez foldery wypełnione po brzegi grami, oprogramowaniem biurowym, dla dzieci, a nawet... typowo rozrywkowym. Jest tego zdecydowanie za dużo i konieczność wprowadzania porządków na dzień dobry zaliczam do zdecydowanie mniej udanych doświadczeń. Sklep Huawei ciągle się rozrasta — jest w czym wybierać, ale wciąż są braki. Tutaj z pomocą przyjdzie nam albo ręczne doinstalowywanie aplikacji ze znalezionych APK, albo — co było znacznie wygodniejsze — skorzystanie z usług, które pozwalają na wirtualny dostęp do Google Play i cieszenie się tamtejszą bazą treści.

Jeżeli czytaliście o takim rozwiązaniu, to prawdopodobnie wiecie że ma ono swoje ograniczenia. Ograniczenia, które okazują się kluczowe na smartfonie, gdzie nie mamy dostępu do takich platform jak mObywatel, będące tutaj... bez większego znaczenia. Bo braku mObywatela czy platformy do płatności Google Pay w tablecie po prostu nie odczułem.

MatePad 11,5 — czy warto?

Tablet Huawei MatePad 11,5 okazał się dla mnie... ogromnym zaskoczeniem. Nie będę ukrywał, że nie wiązałem z tym budżetowym tabletem żadnych specjalnych oczekiwań. Tymczasem urządzenie nie tylko dobrze się prezentuje, ale też naprawdę nienagannie działa. Warto też zauważyć, że brak usług Google w tej formie doskwiera znacznie mniej, niż w przypadku smartfonów. Tablet miałem okazję testować z oficjalną klawiaturą — ta... co prawda nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia. Nie dlatego że jest zła, ale po prostu plastikowe przyciski z niskim skokiem okazały się dla mnie dużo mniej komfortowe niż prezentujące się znacznie gorzej klawisze z applowskiego Smart Folio. Niestety — nie miałem okazji sprawdzić stylusa M-Pencil 2 — ale warto mieć na uwadze, że takie akcesorium do tabletu również można dokupić.

Huawei MatePad 11,5 to prawdopodobnie najlepszy tablet w tej półce cenowej, jaki możecie kupić. Jego największą bolączką w dłuższej perspektywie może okazać się średniopółkowy procesor ORAZ brak innych wariantów pamięci na dane niż 128 GB. A tej nie da się też rozszerzyć żadną dodatkową kartą. MatePad nie ma też wariantu z łącznością komórkową — co dla niektórych może być kluczowe. Na otarcie łez jednak: warto mieć na uwadze ile ten sprzęt kosztuje.

W testowanej przeze mnie wersji 8 GB + 128 GB sam tablet kosztuje 1399 zł. Kupując go jednak w zestawie z klawiaturą: za komplet zapłacimy 1699 zł, zaś za 149 zł będziemy mogli dokupić jeszcze stylus M-Pencil (osobno kosztujący 499 zł). W tej cenie w oficjalnym sklepie Apple nie kupimy nawet nowego podstawowego iPada z 64 GB pamięci. O akcesoriach nawet nie wspominając...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu