Technologie

Historia Rudy'ego Huyna pokazuje, że warto się starać, gdy inni się nie starają

Jakub Szczęsny
Historia Rudy'ego Huyna pokazuje, że warto się starać, gdy inni się nie starają
Reklama

Rudy Huyn niesamowicie przysłużył się społeczności skupionej wokół platformy Microsoftu. Wtedy, gdy mówiliśmy jeszcze o denerwujących brakach w repozy...

Rudy Huyn niesamowicie przysłużył się społeczności skupionej wokół platformy Microsoftu. Wtedy, gdy mówiliśmy jeszcze o denerwujących brakach w repozytorium dla mobilnego Windows, ten tworzył z pasji nieoficjalne aplikacje dla brakujących usług.

Reklama

Okazuje się, że nie robił tego kompletnie bez celu. Choć mało zyskał na aplikacjach dla Windows Phone, jego zaangażowanie oraz doświadczenie zauważono w szeregach dużej firmy. Ta historia wskazuje nie na siłę platformy Microsoftu lecz na to, że warto się angażować na rzecz społeczności. Rudy to również dla mnie przykład, że posiadając pewną wiedzę można zrobić naprawdę wiele dobrego.

Wszystkie aplikacje Rudy'ego

Z wielu z nich korzystam do dzisiaj. Wiele osób twierdzi, że 6tag to dużo lepsza propozycja niż oficjalny Instagram dla Windows Phone. Ten gdy trafił do repozytorium Microsoftu, Rudy miał już gotową wersję aplikacji obsługującej to medium, opartą na API Instagrama. Jak to zwykle z Windows Phone bywa, Instagram nie przyłożył się do swojej aplikacji i narzekań było co nie miara.

Rudy Huyn był również jedną ze stron w "kryzysie snapchatowym", gdzie wśród użytkowników platformy zapanował kompletny popłoch, chodzi oczywiście o tych, którzy korzystają z Windows Phone. Snapchat postanowił zablokować i wycofać ze Sklepu te aplikacje do obsługiwania Snapchata, które nie są oficjalnymi. I gdyby tylko ten usługodawca zaproponował własne rozwiązanie w Sklepie, problemu by właściwie nie było. Jednak użytkownicy Snapchata korzystający z Windows Phone zostali kompletnie na lodzie.


Rudy chciał zażegnać konflikt… sposobem. Cały czas posiadał kod źródłowy własnej aplikacji i zaproponował Snapchatowi bezpłatne użyczenie go, by tylko użytkownicy platformy Microsoftu nie zostali pozbawieni dostępu do popularnej usługi. I było to całkiem zrozumiałe w kontekście oficjalnego komunikatu Snapchata, gdzie mówiono o konieczności zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa użytkownikom. Według usługodawcy, Snapcht w wersji od Rudy'ego takich norm nie spełniał.

To nieco rozsierdziło społeczność, która wytworzyła się wokół Windows Phone. Z jednej strony rozumiem ich - zauważcie, że wielu użytkowników platformy Microsoftu to młodzi ludzie, nieposiadający drogich urządzeń, celujących raczej w budżetowe słuchawki. Oni też byli całkiem lojalną wobec Snapchata grupą, ten jest dzisiaj bardzo modny wśród osób już znacznie młodszych ode mnie, a sam do "starych" nie należę mając 22 lata. Ba, spotykam się z osobami w moim wieku i starszymi, które Snapchatem się bawią... i sobie chwalą. Pewnym światełkiem w tunelu może być tutaj... Projekt Astoria. Snapchat pewien czas temu niejako potwierdził, że są plany wydania Snapchata dla Windows Phone w oparciu o most dla aplikacji Androida w Windows 10 Mobile. Zatem, należy poczekać na dziesiątkę i pewnie jeszcze odrobinę czasu na to, aż niepewna sytuacja Snapchata się nieco wyklaruje.

To Rudy'emu należało się w zupełności

Twórca brakujących aplikacji dla platformy Microsoftu oznajmił na Twiitterze, że został zatrudniony przez Dropboxa, gdzie akurat piastuje jedno z ważniejszych stanowisk. Już wcześniej było wiadomo, że Rudy współpracuje z usługodawcą chmurowym, jednak odbywało się to na mniej formalnych warunkach. Teraz już oficjalnie, Rudy dołączył do zespołu Dropboxa, gdzie nie tylko będzie pracować nad ulepszaniem Dropboxa dla Windows Phone / Windows 10 Mobile, ale i... dalej będzie rozwijać propozycje, które wyszły spod jego ręki. Rudy zapowiedział, że aplikacje nie zostaną pozostawione same sobie i tym samym społeczność nie będzie zbyt zazdrosna o nowego pracodawcę.

Reklama

Czego uczy ta historia? Warto robić cokolwiek, jeżeli się jest w czymś dobrym. Rudy to nie tylko zręczny deweloper i świetny marketingowiec, który wiedział gdzie i jak się dobrze sprzedać. Akcja ze Snapchatem przydała mu nieco popularności i w życiu czasem trzeba podjąć takie kroki, by niektóre drzwi otworzyły się nam szerzej. Cóż, wszystkiego dobrego!

Grafika: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama