Pamiętam z dzieciństwa film pod tytułem Indianin w Paryżu, podejrzewam, że część z Was również kojarzy ten obraz. Człowiek z cywilizacyjnie/technologi...
Domagamy się coraz większych zmian technologicznych, a ludzie nie potrafią dzisiaj kupić biletu
Pamiętam z dzieciństwa film pod tytułem Indianin w Paryżu, podejrzewam, że część z Was również kojarzy ten obraz. Człowiek z cywilizacyjnie/technologicznie słabo rozwiniętego społeczeństwa zostaje przeniesiony do europejskiej metropolii. Jakoś sobie radzi, ale takie jest założenie filmu. A jak byłoby w rzeczywistości? I czy muszą to być Indianin i Paryż? Może wystarczy wykluczony technologicznie człowiek, który znajdzie się w Warszawie?
Problemem staje się biletomat
Kilka lat temu znajomy opowiadał o wizycie swojej rodziny. Pochodzili z małej miejscowości, przyjechali do dużego polskiego miasta. I nie wiedzieli jak kupić bilet w automacie z dotykowym ekranem. A byli na niego skazani: w kioskach biletów brak (o czym często informują kartki), u kierowców też coraz trudniej kupić. Pozostają automaty. Unowocześniane automaty - o tej historii przypominałem sobie parę dni temu, gdy w autobusie zobaczyłem biletomat przyjmujący wyłącznie karty płatnicze. Przywołana rodzina, starsze małżeństwo, chyba nie posiada kart płatniczych. Jednostkowy problem? Zacząłem szperać i okazuje się, że nie do końca:
Nowe automaty biletowe, w których płacić można wyłącznie kartą, miały ułatwić życie mieszkańców. Pasażerowie jednak skarżą się, że tylko utrudniają im podróżowanie. Kilka osób już zapłaciło mandaty, bo nie byli w stanie kupić biletu. Inni musieli wysiadać w trakcie podróży. Powód? Nie mieli karty płatniczej, więc nie mogli kupić biletu. Urzędnicy z nowych automatów są zadowoleni i problemu nie widzą. Tymczasem całego zamieszania można było uniknąć. Wystarczyło, by urząd lepiej przygotował dokumenty przetargowe. [źródło]
Mnie takie zmiany nie muszą irytować, wielkich emocji nie wywołają: ot, kolejne miejsce, w którym mogę płacić plastikiem. Podobnie mają pewnie miliony Polaków, które każdego dnia płacą kartą czy telefonem. Podejrzewam, że na większości z Was te automaty na kartę nie robią dużego wrażenia. Ale nie możemy zapominać o rzeszy ludzi, którzy na takie zmiany nie są po postu przygotowani. I nie chodzi tylko o biletomat.
Rozwój postępuje, dotknie wielu sfer życia
Kiedyś płaciłem człowiekowi za parkomat. Miał pieniądze, ale nie wiedział, jak obsłużyć maszynę. Kilka razy kupowałem innym osobom bilety na Polskiego Busa. U kierowcy nie można, a oni nie wiedzą, jak to zrobić przez Internet. Przybywa instytucji kultury, w których rezerwacji trzeba dokonywać w Sieci. Czasem nie jest to wymóg, ale jeśli nie załatwisz sprawy szybko za pomocą strony internetowej, to w kasie możesz usłyszeć, że bilety zostały już zarezerwowane - krótko po tym, gdy stały się dostępne. Problemem stają się nawet wprowadzane w kolejnych miejscach kody i hasła.
Pamiętacie zakończoną niedawno cyfryzację telewizji naziemnej? Wiele osób nie wiedziało, co się dzieje, co muszą kupić, by wszystko sprawnie działało. Pojawiło się pole do nadużyć i zwykłych i oszustw, kradzieży. W przyszłości może być podobnie, gdy Internet oraz inne wytwory nowych technologii będą trafiać pod nasze strzechy i na nasze ulice. Rozwój nagle się nie zatrzyma, można założyć, że będzie on przyspieszał i to w różnych sferach naszego życia. Jedni skaczą z radości, inni przełykają już ślinę ze zdenerwowania.
Wykluczeni technologicznie nie znikną nagle z naszej rzeczywistości
Rozumiem, że zmiany są potrzebne, mogą przynieść oszczędności, ułatwić nam życie (nam, czyli ludziom odnajdującym się w tym wprowadzaniu innowacji), ale spora część społeczeństwa marszczy brwi i wyraźnie nie może się odnaleźć. To zazwyczaj ludzie starsi, mieszkańcy mniejszych miejscowości, w których biletomaty na monety byłyby sporym krokiem naprzód. Gdy trafiają do technologicznie ewoluującego miasta, mogą czuć się niczym rzeczony Indianin w Paryżu. Ale ludzie z większych miast nie powinni z tego drwić - gdyby oni trafili np. do Japonii mogliby się czuć podobnie. Problem nie wynikałby jedynie z bariery językowej, przeszkodę stanowiłby wyższy poziom rozwoju technologicznego.
Na AW zajmujemy się fascynującymi rzeczami, opisujemy postęp, który sprawia, że szczęki opadają. Autonomiczne samochody, paliwa przyszłości, domy sterowane głosem, systemy miejskie rozładowujące korki, giętkie wyświetlacze i drukowane organy. Świetne rzeczy. Skorzystać mogą z nich także ci technologicznie wykluczeni, czasem nawet nie będą sobie z tego zdawać sprawy. Trudno przy tym jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy takie osoby będą znikać z naszej rzeczywistości, czy to kwestia jednego pokolenia, które zostanie zastąpione znacznie lepiej dostosowanym. Może zawsze będzie większa grupa oderwanych od tych realiów. A jeśli tak, to co zrobić z tym "fantem"?
Można rozwiązać problem siłowo, wprowadzając rozwiązania pokroju biletomatów przyjmujących tylko karty. Ale czy tak ma wyglądać postęp?
Foto: Young man angry at parking ticket to be dispensed from the ticket booth at the side of a street after making his payment via Shutterstock
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu