Motoryzacja

Tesla zyska w końcu godnego rywala? Za kilka miesięcy mamy poznać samochód EMotion

Maciej Sikorski
Tesla zyska w końcu godnego rywala? Za kilka miesięcy mamy poznać samochód EMotion
Reklama

Wiele osób nadal uważa, że samochody elektryczne to kiepski żart na rynku motoryzacyjnym, że są raczej wynikiem działania "ekoterrorystów", niż logiczną kontynuacją rozwoju branży. Spór trwa, ale w tym czasie kolejni gracze prezentują swoje elektryki. Robią to zarówno wielkie koncerny, jak i małe, czasem bardzo młode firmy. W gronie tych ostatnich można wymienić Fisker Inc. Przedsiębiorstwo, za którym stoi znany projektant, w przyszły roku ma przedstawić killera aut Tesli.

Henrik Fisker niedawno został przywołany w komentarzu pod tekstem na AW. Pisałem o zapowiedziach Faraday Future, jeden z Czytelników stwierdził, że bardziej interesują go poczynania bohatera niniejszego wpisu. Słuszna uwaga i warto poświęcić jej chwilę, bo ostatnio Fisker mocno o sobie przypomina. Niektórym pewnie nie trzeba go przedstawiać, pozostałym w skrócie napiszę, że to Duńczyk, który pracował m.in. dla BMW, współtworzył pojazdy Aston Martin, opracowywał projekty motocykla czy jachtu. Kilka lat temu zajął się tworzeniem samochodu elektrycznego Fiskar Karma. Budowała go firma Fisker Automotive, która... dość szybko padła. Projektant wcześniej opuścił jej szeregi, część biznesu przejęli potem Chińczycy. Powodem niepowodzenia była m.in. wadliwa konstrukcja samochodu: może i był atrakcyjny wizualnie, wydawał się nowoczesny, ale jednocześnie stwarzał zagrożenie - jego akumulatory eksplodowały. Przywodzi to na myśl aferę z Galaxy Note 7 i w obu przypadkach zakończyło się śmiercią produktu.

Po jakimś czasie Henrik Fisker postanowił jednak podejść do tematu. Kilka miesięcy temu powołano do życia nową firmę, od tego momentu projektant nakręca zainteresowanie pojazdem, który ma być zaprezentowany w połowie przyszłego roku. Podkreślam przy tym, że mowa o prezentacji, a nie o wprowadzeniu na rynek. Samochód powinien trafić na tę półkę cenową, co Tesla Model S, będzie więc droższym pojazdem dla raczej zamożnej grupy odbiorców. Sportowa sylwetka ma iść w parze z przestronnym wnętrzem. A gdzie bonus, który sprawi, że ludzie wybiorą ten samochód, a nie Teslę czy elektryka od dużych firm?

Reklama

Kluczem do sukcesu mają być akumulatory nowego typu. Model EMotion, bo tak ochrzczono ten samochód, ma gwarantować zasięg około 400 mil i prędkość do 160 mil na godzinę (mila to około 1,6 km). To będzie możliwe za sprawą stworzenia akumulatorów wykorzystujących grafen. Akumulatorów, których ładowanie będzie sprawnym i szybkim procesem. Pracuje nad tym firma powołana do życia przez motoryzacyjny biznes Fiskera i Nanotech energy. Henrik Fisker mówi w wywiadach wręcz o rewolucji, o rozwiązaniach, których inni nie posiadają, a które są w stanie odmienić branżę. Mocna zapowiedź, ale po pierwsze, wcześniej też nie był oszczędny w zapowiedziach, a po drugie, nie on jeden czarował już w ten sposób.

Możliwe, że EMotion, duchowy następca Fisker Karma, rzeczywiście zostanie pozbawiony niedociągnięć poprzednika, że zapowiedzi możliwości nie są gołosłowne. Ale czy to oznacza murowany sukces? Nie sądzę. Nie jest jasne, kiedy pojazd trafi do produkcji, jak długo usuwane będą choroby wieku dziecięcego, jak w tym czasie rozwinie się konkurencja. Podkreślam też, że mowa o samochodzie dla wąskiej grupy odbiorców. Dopiero z czasem ma się pojawić pojazd będący odpowiednikiem Tesli Model 3, a zatem "elektryka dla mas". Widać kierunek rozwoju podobny do firmy Elona Muska, lecz poważnie opóźniony względem Tesla Motors (poniżej grafika prezentująca Model 3 - EMotion w jakimś stopniu do niego nawiązuje...).

Nazwisko projektanta i ambitne plany sprawy nie załatwią: za mniej więcej trzy kwartały powinniśmy zobaczyć prototyp, który nie będzie makietą z tektury. Oby Henrik Fisker i jego ekipa przestawili partnerów biznesowych, podali szczegóły techniczne, pokazali, że grafenowe akumulatory działają i nie wybuchają. Jeśli doczekamy się pokazu, Tesla może zyskać ciekawego przeciwnika. Wątpię jednak, by dzisiaj Elon Musk z niepokojem spoglądał w tym kierunku...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama