Trudno nie odbierać takiej informacji w kontekście jednego wielkiego śmietnika, jakim stała się platforma Steam. Ja rozumiem, że im więcej gier tym lepiej - ale serio, prawie 8400?
Steam z nowym rekordem. W 2019 roku ukazało się tam 8396 gier. Ile z nich sprawdziliście?
Wyjdę zaraz na osobę, która nie docenia rozwoju rynku elektronicznej rozrywki albo zabrania komuś robić gry. Nic z tych rzeczy - wychodzę z założenia, że im więcej gier, tym więcej osób znajdzie coś dla siebie. Tyle tylko, że przy takich liczbach dotarcie do gracza graniczy z cudem, co w gruncie rzeczy nasuwa pytanie - po co i dla kogo są te gry?
W 2018 roku na platformie Valve pojawiło się 8209 gier, więc tempo wzrostu nie jest tak zaskakująco szybkie jak wcześniej. Dla przypomnienia - w 2017 mówiło się o 6335 grach, w 2016 o 4459. Myślę, że już 3 lata temu były to liczby, które podważały w ogóle sens takiego frywolnego publikowania nowych produkcji w serwisie i choć trend zdaje się wyhamowywać, to jednak wciąż nie widzę specjalnych powodów do zadowolenia.
Co ważniejsze - ilość, czy jakość?
Pytanie ma oczywiście tylko jedną sensowną odpowiedź. Valve przyjęło jednak inną politykę i pozwala na umieszczanie w swoim sklepie w zasadzie każdej gry, która łapie się w bardzo luźne zasady - nie może łamać prawa i powstać w kategorii żartu. Czyli kontrola jakości jest zerowa i choć Steam co jakiś czas chwali się, że usunął jakieś produkcje - to jak donosi Eurogamer, ostatni tysiak, który wyleciał ze sklepu nadużywał narzędzi przeznaczonych dla wydawców i developerów. Cokolwiek miałoby to znaczyć.
Nie ma jakichś konkretnych danych dotyczących sprzedaży poszczególnych produkcji, nie da się więc stwierdzić, ile z tych 8400 gier znalazło nabywców. Ba, śmiem wątpić żeby większość wyświetliła się w ogóle użytkownikom serwisu. Sam bowiem szybko odpadam przy przeglądaniu biblioteki. Bez odpowiedniej promocji poszczególne tytuły są dla mnie jedną wielką zagadką i na pewno nie zaryzykuję zakupu w ciemno. Części gier na pewno pomagają recenzenci czy youtuberzy, którzy w jakiś sposób trafią na wartościową, nieznaną produkcję i wypromują ją przy użyciu swoich zasięgów. Ale znów - tego jest tak dużo, że normalny człowiek nie ma ani czasu ani pieniędzy żeby kupić i ograć wszystkie duże interesującego produkcje, a co dopiero brać się za taką drobnicę.
Szczególnie też, że producenci dużych, świetnie rozreklamowanych gier starają się za wszelką cenę przyciągnąć graczy na jak najdłuższy czas. Mamy więc sporo gier bazujących na sieciowej zabawie, masę płatnych lub darmowych dodatków, przepustki sezonowe, wydarzenia w grach i tym podobne. A to pożera mnóstwo czasu, którego później już nie wystarczy nawet żeby poznać trwające po kilkanaście godzin przygody przeznaczone tylko dla jednego gracza. Jasne, chciałbym mieć więcej czasu na granie i sprawdzić wszystkie duże wartościowe tytuły, ale nawet to mi się nie udaje. Może nastolatek rzucający po szkole plecak w kąt ma na to więcej czasu, ale też jest zaabsorbowany jedną, dwiema większymi grami. Gdyby tak nie było, Fortnite nie zarobiłby w ubiegłym roku zawrotnego 1,8 miliarda dolarów.
Najlepsze gry na Steam w 2019 roku
Jak zapewne wiecie, niedawno skończyło się głosowanie na najlepsze gry Steam 2019 roku. Z mniejszych produkcji w tych dość ciekawych, ale i specyficznych kategoriach pojawiły się w zasadzie dwie gry - My Friend Pedro i Gris, choć tu też trudno mówić o indykach - również dlatego, że równolegle trafiły też na innych platformach. A tak - Mortal Kombat 11, Sekiro, GTA V - to mocno promowane, duże produkcje z ogromnymi budżetami, które nijak się mają do tysięcy gier w usłudze Steam.
Warto też rzucić okiem na najpopularniejszego gry na Steam. CS:GO, PUBG, Dota 2, GTA i inne duże, kasowe produkcje, które debiutowały na rynku już jakiś czas temu. To potwierdza moją tezę, że spędzamy dużo czasu przy znanych grach i brakuje tego czasu na poznawanie nowych tytułów. Kto z Was przegląda Steama i kupuje w ciemno bazując na screenach czy kilku komentarzach? Albo wydaje pieniądze na jakiś kompletnie nieznany tytuł w myśl zasady "a może trafię coś fajnego". No chyba nikt.
Nie dziwię się natomiast temu, że Steam nie zmienia swojej polityki. Bo w zasadzie co miałby zyskać ograniczając w jakiś sposób ilość gier na swojej platformie? Nic. Bo może któraś z tych 8396 gier się sprzeda, czyli zasili ich kieszenie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu