Samsung

Gry mobilne podbijają świat. Na jakim sprzęcie grać?

Tomasz Popielarczyk
Gry mobilne podbijają świat. Na jakim sprzęcie grać?
20

Rynek gier mobilnych rozwija się w niesamowitym tempie. Przybywa urządzeń, rośnie liczba graczy. Szacuje się, że w tym roku pod względem wartości prześcignie on konsole. Największe firmy z branży, jak Square Enix ogłosiły już nawet strategię „mobile-first” (lub bez zapowiedzi zaczęły wcielać ją w ży...

Rynek gier mobilnych rozwija się w niesamowitym tempie. Przybywa urządzeń, rośnie liczba graczy. Szacuje się, że w tym roku pod względem wartości prześcignie on konsole. Największe firmy z branży, jak Square Enix ogłosiły już nawet strategię „mobile-first” (lub bez zapowiedzi zaczęły wcielać ją w życie). Można śmiało obstawiać, że ten trend będzie tylko się pogłębiał.

Mobilna rewolucja?

Dziś w sklepach z aplikacjami mobilnymi znajdziemy całą gamę produkcji z różnych gatunków. Twórcy coraz lepiej dostosowują je do obsługi za pomocą ekranu dotykowego. Szukamy strzelanki? Są ich tutaj setki – z czego przynajmniej za kilkudziesięcioma stoją duże budżety. Wyścigi? Serie Asphalt i Real Racing dowiodły, że akcelerometry w urządzeniach mobilnych pozwalają uczynić z nich całkiem niezłe imitacje prawdziwych kierownic. Zręcznościówki, platformówki, gry logiczne – można by tak wymieniać bez końca. A dodajmy jeszcze, że mobile stał się miejscem narodzin zupełnie nowych gatunków, jakimi są chociażby runnery, oraz rozkwitu innych, jak tower defense. Mówiąc wprost, dla każdego znajdzie się tutaj coś miłego.

Esencją gier mobilnych jest prostota i przystępność. Choć trzeba zaznaczyć, że w tym gronie znajdziemy też „duże produkcje” oferujące złożoność porównywalną ze stacjonarnymi platformami. Nie brakuje również portów klasyków sprzed lat, jak Baldur’s Gate, Icewind Dale, Colin McRae Rally, GTA, SW: Knights of the Old Republic, Final Fantasy czy Soul Calibur. Do tego wszystkiego możemy dodać dziesiątki emulatorów: NES-a, Game Boyów, PSP i innych. Niemniej to właśnie proste, casualowe produkcje cieszą się największą popularnością i trudno się temu dziwić. Dzięki krótkim, aczkolwiek intensywnym sesjom, możemy sobie pozwolić na granie na przystanku, w kolejce do kasy sklepowej czy poczekalni.

W 2015 roku rynek gier mobilnych ma wygenerować łącznie ponad 30 mld dolarów (w 2017 ma to być natomiast już 40,9 mld dol.). Rządzi się on jednak swoimi prawami i wymusza na producentach wdrażanie nowych modeli monetyzacji. Produkcje premium, za które musimy zapłacić przed zagraniem nie wiodą tutaj prymu. Aż 90 proc. ze wspomnianych wyżej przychodów to gry typu freemium. Możemy podzielić tę kategorię na wiele podgatunków: free-to-play, play-for-free, free-to-start. Niestety czasem przybiera to postać mocno krytykowanego przez graczy pay-for-win, do którego śmiało można zaliczyć większość produkcji pochodzących od wielkich koncernów, jak Gameloft, GLU czy EA. Niestety naleciałości te są coraz częściej widoczne na pecetach i konsolach, co akurat trudno oceniać pozytywnie.

Jest w co grać. A czy jest na czym?

Gry to jedna strona medalu. Drugą są urządzenia służące do ich uruchamiania. Pierwszym, co przychodzi na myśl, są oczywiście smartfony. Najlepsze doświadczenia zapewnia jednak granie na tabletach, co zwróciło uwagę wielu producentów. Pojęcie „tablet do gier” stało się bardzo popularnym sloganem marketingowym i przełożyło na kolejne premiery dziwnych konstrukcji przypominających kształtem gamepady i wyposażonych w rozwiązania sprzętowe sprzyjające mobilnemu graniu. Praktyka i wyniki sprzedaży pokazały jednak, że użytkownicy wcale nie szukają mobilnego sprzętu do grania. Tablet ma być przede wszystkim wszechstronny, a możliwość komfortowego grania na nim stanowić jedną z dostępnych opcji.

Aby jednak mobilne granie można było nazwać komfortowym, konieczne jest spełnienie kilku warunków. Pierwszy to oczywiście odpowiednio mocne podzespoły. Jako przykład niech posłuży Galaxy Tab S2, którego od kilku tygodni testuję w domu. Producent zastosował tutaj Exynosa 5433 z ośmioma rdzeniami w architekturze big.LITTLE. Mamy zatem cztery rdzenie Cortex-A57 1,9 GHz oraz cztery Cortex-A53 1,3 GHz. Dodajcie do tego GPU Mali-T760 MP6, którego taktowanie w trybie boost sięga nawet 772 MHz. Tutaj szczególnie istotne jest, żeby procesor graficzny wspierał technologię OpenGL ES w wersji 3.1, na której bazują najładniejsze mobilne produkcje oraz popularne silniki w nich stosowane. Oczywiście nie mniej ważna jest stosowna ilość pamięci RAM – 3 GB zastosowane w Galaxy Tabie S2 w tym wypadku są w pełni wystarczające.

Tablet nie musi być „do gier”, żeby na nim grać

Na nic nam jednak potężne parametry w sytuacji, gdy nasz tablet dysponuje marnym wyświetlaczem. I tutaj znów nawiązuję do testowanego Galaxy Taba S2, gdzie zastosowanie znalazł 9,7-calowy (w sprzedaży jest też mniejszy, 8-calowy wariant) ekran Super AMOLED o rozdzielczości 1536 x 2048 px. Oznacza to, że na każdy cal jego powierzchni przypada 267 pikseli. Co nam to daje? Bardziej szczegółowy, ostry i wyrazisty obraz bez poszarpanych krawędzi i niewygładzonych fontów. Co szczególnie fajne, w opisywanym modelu wyświetlacz stanowi aż 72,7 proc. całej powierzchni frontu tabletu. Mówiąc prościej – wokół mamy stosunkowo cienkie ramki, dzięki czemu gadżet jest po prostu zgrabny i smukły (5,6 mm grubości też robi swoje).

No dobrze, ale dlaczego Super AMOLED a nie na przykład bardzo popularny dziś LCD IPS? Nazwa AMOLED to skrót od Active Matrix Organic Light Emitting Diode. Jak łatwo wywnioskować, oznacza ona, że w konstrukcji tej wykorzystywane są organiczne diody, które samodzielnie emitują światło. Nie potrzebują zatem dodatkowego podświetlenia. Słówko „Super” nie jest dodane jedynie w celu podniesienia efektu. Super AMOLED w przeciwieństwie do zwykłego AMOLED-a charakteryzuje się warstwą dotykową (digitizer) zespoloną z pokrywającym ją szkłem. Tym sposobem wyeliminowano przestrzeń oraz powietrze między warstwami, czyniąc ekran jaśniejszym o 20 proc. oraz zmniejszając odbicie światła o 80 proc. W praktyce oznacza to po prostu, że grając np. na przystanku w słoneczny dzień zobaczymy cokolwiek na naszym wyświetlaczu, co w przypadku innych technologii nie jest takie oczywiste. Aby być uczciwym, warto tutaj zaznaczyć, że w panelach LCD też stosuje się podobne rozwiązanie – nosi ono nazwę One Glass Solution (OGS).

Podstawową zaletą tego rozwiązania jest zdolność ekranu do podświetlania pojedynczych pikseli. Sprzyja to energooszczędności, bo bateria nie jest marnowana na oświetlanie nieużywanej, czarnej powierzchni ekranu. Idąc dalej tym tropem, czerń w ekranach Super AMOLED jest naprawdę imponująca – głęboka, naturalna i, mówiąc kolokwialnie, czarna jak smoła. Podnosi to ogólną jakość obrazu, który dzięki temu charakteryzuje się wyższym kontrastem i głębią. A czy nie to jest właśnie ważne w grach?

Na tym zalety Super AMOLED-ów się nie kończą, bo ekrany te mogą się również poszczycić szerokimi kątami widzenia, szybkim czasem reakcji, a także mocno nasyconymi barwami. A skoro o nich mowa, w przypadku Galaxy Taba S2 pokrycie gamutu Adobe RGB wynosi 94 proc. Oznacza to, że na ekranie zobaczymy po prostu więcej kolorów. Dodajcie do tego wszystkiego jeszcze software’owy mechanizm Adaptive Display, który inteligentnie dostosowuje współczynnik gama, nasycenie i ostrość do używanej aplikacji.

Będę grał w grę

Mobilna rewolucja zatacza coraz szersze kręgi. Trudno dziś wyobrazić sobie premierę gry AAA, której nie towarzyszy debiut aplikacji mobilnej. Szczególnie mocno jest to widoczne w przypadku dużych marek. Mobilna FIFA 16 pojawiła się kilka dni przed swoim „dużym” odpowiednikiem. Od kilku dni natomiast możemy grać w Need for Speeda, który na konsolach i PC zadebiutuje dopiero pod koniec roku. Wielkie pieniądze na rynku mobilnym przyciągają wielkie inicjatywy, a truizmem będzie, jeśli napiszę, ze jednych i drugich będzie przybywać.

Dla mnie w tym trendzie najfajniejsze jest to, że współczesne urządzenia coraz łatwiej podłączyć do telewizorów. Dokupujemy bezprzewodowego pada i cieszymy się w ten sposób mobilną/stacjonarną konsolą z dostępem do setek tysięcy gier, które, wychodząc z domu, możemy zabrać ze sobą. Ale to już temat na inną okazję.

---

Tekst powstał przy współpracy z Samsung Polska.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu