Gry

Bojkot ma sens. Twórcy Gran Turismo 7 obiecują łatwiejsze zdobywanie samochodów i bonusy

Kamil Świtalski
Bojkot ma sens. Twórcy Gran Turismo 7 obiecują łatwiejsze zdobywanie samochodów i bonusy
Reklama

Gran Turismo 7, jeden z największych hitów na wyłączność konsol PlayStation, znalazł się pod ostrzałem graczy. Sytuacja zrobiła się na tyle napięta, że twórcy ugięli się pod naporem graczy i zmieniają model zdobywania nowych aut.

Daleki jestem od oceny gier przez pryzmat ich sposobu finansowania. Świat się zmienił - i czy tego chcemy czy nie, gry też się zmieniają, podobnie jak sposób twórców na zarobek. Nie bez powodu najwięcej pieniędzy przynoszą produkcje udostępniane za darmo. Jako usługi po prostu mogą więcej, dłużej, lepiej. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że z tego tortu chcą sobie uszczknąć wszyscy — nawet ekipy, które sprzedają gry w pełnej cenie. W przypadku Gran Turismo 7 problem jednak był nieco większy, bowiem wersja recenzencka nie pokazywała skali mikropłatności, której można spodziewać się w grze. Dlatego też nie dziwię się, że recenzenci się wściekli, gracze się wściekli (i kilka dni temu zbombardowali grę skandalicznie niskimi ocenami), a kilka tygodni po premierze Polyphony Digital nie próbuje już bronić swojej decyzji. Wręcz przeciwnie: przeprasza i kompletnie przebudowuje system finansów w grze. Tak, aby było więcej grania, a mniej płacenia.

Reklama

Grind potrafi być fajny, ale nauczmy się stawiać granice

Nie twierdzę że grindowanie w grach jest złe od zawsze na zawsze. Odrobina dodatkowych starań jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Jeżeli jednak uczyniono z niego główny trzon zabawy i właściwie o większym progresie można zapomnieć tak długo, jak nie spędzi się przy grze kilkunastu godzin (opcjonalnie: nie zapłaci kilkuset złotych), to uważam, że coś przy projektowaniu poszło bardzo źle. I nie miałbym żadnego "ale" gdyby to była gra dystrybuowana za darmo - w modelu free-to-play. Ale cały czas nalezy pamiętać, że w przypadku Gran Turismo 7 mowa o produkcie za 339 złotych. No i co tu dużo mówić — podczas premiery trzeba już było się najeździć, by cokolwiek wyjeździć. A późniejsza aktualizacja sprawiła, że grindu jest jeszcze więcej. Czara goryczy się przelała, gracze się zirytowali. A wbrew temu na co mogli liczyć twórcy — sprawa nie ucichła po dwóch godzinach, jak to często ma miejsce w cyfrowym świecie. Wręcz przeciwnie - robiło się o niej coraz głośniej. I zamiast chować głowę w piasek i udawać, że nic się stało — firma wystosowała oficjalne przeprosiny.

Na blogu PlayStation opublikowano wpis, w którym zapowiedziano szereg zmian. Wśród najważniejszych jest więcej nagród za nasze wyścigi — i to nie marne 5 czy 10%. Średnio miałoby to być około 100%. Ponadto wszystkie wyścigi będą nagradzane, zaś sieciowe potyczki mogą liczyć na więcej dóbr wpadających na konta użytkowników. Mało? No to kolejna istotna nowość — krytykowane limity przechowywania waluty zostają zwiększone z dwudziestu, do stu milionów; poza tym powróci jeszcze możliwość sprzedaży samochodów. Wisienką na torcie zaś będzie milion kredytów, które w najbliższych tygodniach trafią na konta graczy.

Niby fajnie, ale można było tego uniknąć

Mówi się że ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. I ja się z tym całkowicie zgadzam, ale... w ostatnich latach mieliśmy już kilka sytuacji w których byliśmy świadkami tego, jak źle społeczność graczy reaguje na... po prostu słabe zagrania. Bardzo mnie cieszy to, że Polyphony Digital się zreflektowało i wraz z wydawcą (Sony Interactive Entertainment) podjęło kroki, by naprawić tę sytuację. Niestety - w ostatnich tygodniach dali się poznać od bardzo złej strony — dlatego jestem przekonany że wszyscy będą uważnie przyglądać się ich wszystkim dalszym działaniom, bo zaufanie stracić jest łatwo. Ale jego odbudowa będzie trwała długo — oby równie długo, co wsparcie samej gry.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama