Włączając jakikolwiek program informacyjny z miejsca dowiadujemy się o panującym w Europie kryzysie. Upadki banków, kłopoty gospodarek i dewaluujące s...
Włączając jakikolwiek program informacyjny z miejsca dowiadujemy się o panującym w Europie kryzysie. Upadki banków, kłopoty gospodarek i dewaluujące się pieniądze to prawie codzienność. Jest jednak pewna waluta, która nigdy nie traci na wartości, a jest nią informacja. Współczesnym potentatem w jej dostarczaniu jest największa internetowa wyszukiwarka od Google’a, która z pompą udostępniła Polakom swoją najnowszą funkcjonalność – Graf Wiedzy, którego niefortunny przykład użycia znajdziecie w grafice tego wpisu. Czy Google nie powinno bardziej przykładać się do sprawdzania pozycjonowania najważniejszych osób w krajach, zamiast polegać na algorytmach?
Opisywaliśmy dla Was wczoraj rękoma Jana Rybczyńskiego kulisy udostępnienia Polakom wynalazku Google’a – Graf Wiedzy dostępny po polsku - oto przyszłość wyszukiwania informacji, więc jeśli chcecie zapoznać się bliżej z nowymi funkcjami z jakich wielu z nas może już korzystać to zapraszam do tego właśnie wpisu. Ja jednak chciałbym się pochylić nad sprawą pozycjonowania wyników wyświetlanych przez Graf.
Po wpisaniu bowiem w pole wyszukiwarki frazy „premier rp” naszym oczom w pełnej krasie ukazuje się nowa funkcjonalność. Wszystko jest w porządku do momentu, gdy przeniesiemy nasz wzrok na prawo, w miejsce grafik przedstawiających wygląd Donalda Tuska. Jako że „jeden obraz znaczy więcej niż tysiąc słów” nie będą tu opisywał „lekko karykaturalnego” wyglądu premiera, a jedynie odnotuję fakt, iż dzięki Google’owi każdy Polak może teraz przekonać się na własne oczy jaką wagę korporacja przykłada do wyników wyszukiwania czołowych postaci w średniozamożnym europejskim kraju.
Nie chcę tu w żadnej mierze posądzać giganta z Mountain View o ujawnienie swoich poglądów politycznych (choć nie wątpię, że w głowach z wielu z czytelników mogły już się pojawić różne teorie spiskowe), a jedynie zwrócić uwagę Google’a na konieczność lepszego kontrolowania algorytmów pozycjonujących, na których oparte jest przecież wyszukiwanie. Myślę, że przed wprowadzeniem Grafu Wiedzy do nowego kraju, informatycy firmy, powinni dokładnie prześwietlić jej działanie zwłaszcza w kontekście tak znaczących, bądź co bądź, wyników.
Nie jest to jednak pierwszy raz kiedy Google "miesza się" w politykę przez coraz częstsze zastępowanie czynnika ludzkiego syntetycznymi kalkulacjami. Sześć lat temu było bowiem głośno, o sytuacji, kiedy po wpisaniu w wyszukiwarkę obraźliwych czy wulgarnych słów wyświetlała ona adresy stron najpopularniejszych w Polsce polityków.
Rynsztokowe słownictwo takie jak „pedał”, „debil” czy „idiota” zostało wtedy połączone ze stronami posłów ówczesnej kadencji Sejmu, a nawet byłego premiera. Jak użytkownicy mogą manipulować pozycjonowaniem pokazali też Amerykanie, którzy zorganizowali akcję połączenia „słowa failure (ang. porażka, błąd) z witryną prezydenta George’a W. Busha”.
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę także, o niedawnym skandalu jaki Google wywołało zmieniając podtytuł swojej wyszukiwarki na Bliskim Wschodzie z Google Palestinian Territories na Google Palestine.
Kończąc chciałbym pogratulować jednemu z naszych czytelników czujności i spostrzegawczości w korzystaniu z Grafu Wiedzy, a także podziękować mu za podesłanie tej informacji.
Aktualizacja
Trzeba przyznać, że Google w miarę szybko zareagowało na ten problem i na tę chwilę usunęło z wyników wyszukiwania powyższe zdjęcie Premiera RP, Donalda Tuska.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu