Gry

Gracze nie dorośli do takich rzeczy. Rzucam padem i usuwam z dysku

Patryk Koncewicz
Gracze nie dorośli do takich rzeczy. Rzucam padem i usuwam z dysku
Reklama

Rematch przegrało mecz z własną społecznością. Ta produkcja cierpi na brak kultury gry zespołowej.

Prawie dwie dekady temu rozpoczęła się w Polsce transmisja serialu animowanego Galactic Football, w którym od razu się zakochałem. Marzyłem wtedy o grze piłkarskiej, cechującej się podobną dynamiką, ekwilibrystycznymi strzałami i luźnym podejściem do zasad – gdy w sieci pojawiła się zapowiedź Rematch, to pomyślałem, że moje dziecięce modły zostały w końcu wysłuchane. Na fali ekscytacji zapomniałem jednak, że ten scenariusz ma sens tylko wtedy, gdy przypadkowi gracze z internetu rozumieją ideę drużynowej współpracy – testy beta futbolowej gry od Sloclap pokazały zaś, że na ten kluczowy element nie można liczyć.

Reklama

Od Sifu do chaosu – Sloclap i ich futbolowa wizja

Ten wpis będzie – niestety – głównie narzekaniem, ale zanim zaczniemy ten przykry rant, wyjaśnimy sobie, czym Rematch w ogóle jest. Sloclap – twórcy m.in. świetnego Sifu – postanowili stworzyć coś w rodzaju Rocket League, ale zamiast samochodów, wrzucić tam humanoidalnych bohaterów.

W teorii brzmiało fantastycznie – brak spalonych, brak autów i brak fauli. Zamiast tego: ultra szybkie tempo, drybling z kosmosu i widowiskowe strzały, których nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu. Wszystko to w komiksowej oprawie graficznej i modelu wieloosobowym, w którym gracz wciela się tylko w jednego piłkarza.

Gra zrobiła sporo szumu i szybko zawładnęła mediami społecznościowymi, zbierając całkiem nienajgorsze opinie w pierwszych testach za zamkniętymi drzwiami – dlaczego więc chcę narzekać? Cóż, bo w Rematch zawodzi czynnik ludzki, a twórcy gry popełnili ten sam błąd, co EA Sports w trybie Rush, dodanym niedawno do FC 25. Założyli bowiem, że gracze są wystarczająco dojrzali, by współpracować ze sobą na boisku. W rzeczywistości jednak w Rematch każdy gra sam, a bez zgranej grupy znajomych rozgrywka nie ma żadnego sensu.

Chaotyczna wolność zamiast taktyki – Rematch gubi sens zespołowej gry

Rematch oferuje na ten moment możliwości rozgrywania meczów w trzech formatach – 3 vs 3, 4 vs 4 i 5 vs 5. Każdy z graczy przejmuje rolę nad jednym zawodnikiem, a po każdej bramce następuje rotowanie pozycji na boisku – możesz więc na początku spotkania grać na lewym skrzydle, a po zmianie wyniku na moment wcielić się w rolę bramkarza.

Reklama

To mechanika, która z jednej strony nadaje rozgrywce większej dynamiki, a z drugiej wprowadza zbyt dużo frywolności, spowodowanej brakiem odpowiedzialności za konkretną rolę – wydaje mi się, że tradycyjny podział na pozycje miałby jednak więcej sensu.

W grze nie ma żadnych pauz, nie licząc chwilowego przerywnika na cieszynkę po bramce. Zamiast linii końcowych i autów mamy bandy, od których można odbijać piłkę, a bramkarz może przechodzić w tryb lotny i dołączać do zawodników w polu podczas kreowania akcji. Jak więc widzicie, swobody jest bardzo dużo i przez pierwsze minuty naprawdę można odczuć wrażenie, że gra ma potencjał. Gdy jednak już opanujemy podstawy i chcemy zagrać mecz na „jakimś” poziomie, zderzamy się ze ścianą w postaci własnych sojuszników, którzy prędzej zwyzywają ci matkę na czacie głosowym – co serio dzieje się dość często – niż podadzą piłkę. Rematch po kilku spotkaniach zamienia się w prawdziwy test cierpliwości.

Reklama

Gdy gra bazująca na sporcie drużynowym opiera się na kontroli tylko jednego zawodnika i zmusza do współpracy z innymi graczami online, to szybko zamienia się w maszynkę do irytowania. Te katusze wielokrotnie przeżywałem w FC 25, zarówno w trybie Rush, jak i sezonach, a w Rematch ten problem jest jeszcze mocniej odczuwalny.

W piłkarskiej produkcji od twórców Sifu każdy chce grać główną rolę – dryblować, bronić i strzelać z zupełnym pominięciem kolegów z drużyny. Nie ma tu żadnej struktury, jest za to czysty chaos, gdy wszyscy rzucają się na piłkę niczym gimnazjaliści na szkolnym orliku. Gracze wydają się nie pojmować, że ta widowiskowa rozgrywka, która wywarła tak duże wrażenie na zwiastunach, nie ma racji bytu bez komunikacji i współpracy. Nie będzie dynamicznych akcji, jeśli zawodnicy nie pokażą się do piłki, i nie będzie powietrznych strzałów z przewrotki, jeśli kolega z drużyny nie dośrodkuje piłki.

Rozgrywka w Rematch opiera się na oglądaniu, jak obecnie posiadający piłkę zawodnik próbuje samodzielnie przedryblować drużynę przeciwnika. Ty zaś musisz liczyć na to, że piłka przypadkowo wpadnie pod twoje nogi – tak fatalnej organizacji drużynowego gameplayu chyba jeszcze nigdy nie widziałem.

Reklama

Równie bolesne jest to, że gra w zasadzie nie karze za wychodzenie z meczu, brak aktywności czy bramki samobójcze. Spędziłem z grą kilka dobrych godzin i niemalże na każde spotkanie przypadał co najmniej jeden toksyczny troll, próbujący zepsuć zabawę własnej drużynie. Jeśli więc chcecie potrenować przekleństwa, to serdecznie zapraszam do Rematch.

Kiedy futbol staje się glitchballem

Wiem, że to dopiero beta, która ma prawo do niedoskonałości, ale muszę wspomnieć też o kilku technicznych niedociągnięciach, wpędzających mnie w jeszcze większe zdenerwowanie. Rematch na obecnym etapie nie jest grą stabilną, a serwery najwyraźniej nie radzą sobie z obciążeniem.

Wyrzucanie z meczu jest zbyt częstym zjawiskiem, choć to jeszcze pół biedy, bo gra względnie szybko uzupełnia wylogowanego gracza następnym zawodnikiem. Znacznie bardziej uciążliwe przypadki dotykają mechanicznych błędów, takich jak znikająca czy nieruchoma piłka – dwukrotnie przydarzyło mi się spotkanie, gdy z futbolówką nie dało się wejść w żadną interakcję, więc wraz z innymi graczami przez kilka minut biegałem bez celu, w oczekiwaniu na koniec meczu.

Nie do końca precyzyjny wydaje się też system przyjmowania piłki, która czasem przykleja się do nogi bez problemu, a czasem przenika przez zawodnika, choć była skierowana centralnie w niego. Ponadto doczepić mógłbym się też bramkarzy chwytających piłkę poza polem bramkowym i nieco zbyt dużej agresywności odbiorów, przez którą gra staje się momentami chaotyczną kopaniną.

Rematch potrzebuje więcej niż patcha – potrzebuje kultury gry

Po dwóch dniach testowania Rematch mój entuzjazm niemal całkowicie zniknął. Gra wymaga jeszcze sporo pracy, większego balansu i podreperowania stabilności serwerów, ale obawiam się, że nawet załatanie wszystkich tych dziur nie rozwiąże problemu, jakim są inni gracze, którzy za nic mają sobie wspólny fun. Jeśli twórcy nie chcą, by ich nowa produkcja trafiła na śmietnik zaraz po premierze, to muszą wprowadzić surowy system kar za psucie zabawy swoim współtowarzyszom. W Rematch widzę potencjał jedynie w przypadku zorganizowanych grup znajomych, ale doskonale wiemy, że nie każdy może sobie na to pozwolić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama