Świat

Kiepskie wieści nie tylko w sztabie Clinton - GoPro się sypie

Maciej Sikorski
Kiepskie wieści nie tylko w sztabie Clinton - GoPro się sypie
Reklama

Wybory w USA, niespodziewane (?) zwycięstwo Donalda Trumpa, zdominowały doniesienia zza Oceanu. Można przyjąć, że jest to na rękę korporacji GoPro, która w tej informacyjnej lawinie przemyciła naprawdę złą wiadomość: świeżo wprowadzony na rynek dron o nazwie Karma (z tego muszą powstać dobre memy) okazał się wadliwy, producent wzywa klientów do oddania maszyny. W zamian otrzymają pieniądze, a nie nowy sprzęt, co tylko pogłębia problem. Nad firmę nadciągnęły naprawdę ciemne chmury...

GoPro jest w tarapatach. Niby nic nowego, od dawna mówi się o tym, że firma trochę się pogubiła, że zaspała, zachłysnęła się swoim sukcesem i płaci za to wysoką cenę. Dzisiaj sprawdziłem jednak notowania korporacji od chwili IPO i wysoko uniosłem brwi: niewiele ponad dwa lata temu za jedną akcję GoPro płacono ponad 90 dolarów. Dzisiaj mniej niż... 11 dolarów. A pewnie nastąpi zjazd poniżej 10 dolarów, bo wspomniane kiepskie wieści uderzą w notowania firmy. Kilka dni temu w rozmowie z kolegą żartowałem, że mamy w życiu lekko, prawdziwe problemy ma taki Nick Woodman, założyciel i CEO GoPro, który wypadł z listy miliarderów i wylądował w gronie milionerów. Jeszcze parę lat temu jego majątek szacowano na blisko 4 mld dolarów. Widać, jak niestabilne są te wyliczenia, fortuny oparte o udziały w firmach. Dzisiaj, już bez zgryźliwości, napiszę, że nie zazdroszczę Woodmanowi, bo trafił mu się naprawdę twardy orzech do zgryzienia.

Reklama

Dowiedz się więcej: GoPro 11


Przejdźmy do konkretów. W trakcie gorącego wieczoru wyborczego pojawiła się informacja, iż GoPro wzywa klientów do oddania dronów Karma. To świeży sprzęt, pisałem o nim niedawno, miał być mocnym uderzeniem firmy na koniec roku, w okresie przedświątecznym. W niespełna dwa tygodnie sprzedano tych maszyn 2,5 tysiąca - ktoś powie, że niewiele, ale trzeba mieć na uwadze, że to nie jest produkt za sto dolarów. Zresztą, prawdziwy szał zakupów miał dopiero nadejść. Możliwe jednak, że to marzenie ściętej głowy. Dlaczego sprzęt ma wrócić do producenta? Otóż pojawił się kłopot z jego działaniem. I to nie byle jaki problem, na stronie GoPro można przeczytać m.in. taki fragment: "loss of power during operation". Przypominam, że mówimy o dronie - gdyby kłopoty z zasilaniem wystąpiły podczas lotu, maszyna mogłaby po prostu runąć na ludzi. Taki scenariusz byłby dla korporacji katastrofą, więc wybrała tymczasowe wycofanie drona z rynku.

Korporacja przekonuje, że problem dotyczy niewielkiego odsetka maszyn, ale jednocześnie... przyznaje, że nie wie, co jest powodem kłopotów z zasilaniem. Przypomina to wpadkę Samsunga zmagającego się z klęska Note 7. O ile jednak Samsung nie zawali się po tej porażce, o tyle los GoPro staje pod znakiem zapytania. Nie jest to czarnowidztwo - wystarczy spojrzeć do ostatniego raportu kwartalnego korporacji.

Kilka dni temu notowania GoPro zanurkowały, wszystko za sprawą kiepskich wyników kwartalnych. Były niższe od oczekiwanych, które i tak trudno było uznać za wygórowane. Przychody spadły aż o 40% w porównaniu do analogicznego okresu roku 2015 i wyniosły zaledwie 240 mln dolarów. Zysk... zysku nie było, zanotowano 84 mln dolarów strat. Wobec 36 mln dolarów zysku rok wcześniej wygląda to naprawdę źle. Gdzie należy się doszukiwać powodów gorszych rezultatów? Jest ich kilka, ale firma mówiła m.in. o kłopotach z produkcją nowego sprzętu, w tym drona Karma. Początkowe niepowodzenia miała jednak wyrównać dobrą sprzedażą w okresie przedświątecznym. Można zatem przyjąć, że zaliczono opóźnienia, chciano to szybko nadrobić, zdążyć przed konkurencją i wszystko się posypało.

Skoro już o konkurencji mowa... DJI wypuściło drona podobnego do sprzętu GoPro mniej więcej w tym samym czasie. Ta korporacja również zmaga się z opóźnieniami, ale pewnie nie będą one tak destrukcyjne, jak wycofywanie urządzenia z rynku. To starcie GoPro może przegrać i to z kretesem. Jeśli nawet będzie zdolne powrócić z Karmą na rynek, pewnie konieczne będzie cięcie cen, by przyciągnąć klientów. Odchudzone ostatnio prognozy firmy dotyczące wyniku w 2016 roku znowu zostaną uszczuplone. Robi się nieciekawie. A najgorsze (z punktu widzenia firmy) jest to, że 2017 rok nie zapowiada się dużo lepiej. Nie zamierzam już teraz pisać o upadku GoPro, ale firma zderzyła się z naprawdę dużymi problemami, z których trudno będzie wyjść. Jak już wspomniałem: nie zazdroszczę Woodmanowi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama