Google

WhatsApp oskarżony o udzielenie pełnego dostępu do rozmów i plików Google w celach reklamowych

Kamil Świtalski
WhatsApp oskarżony o udzielenie pełnego dostępu do rozmów i plików Google w celach reklamowych
Reklama

W Stanach Zjednoczonych pojawia się coraz więcej oskarżeń dla internetowych gigantów. Przed Facebookiem i Google trudne miesiące.

Nie ma ostatnio dnia, w którym nie przewijałaby się prywatność — i to w kontekście technologicznych gigantów. Przedwczoraj wspominałem że do ekosystemu Apple nareszcie zawitały "etykiety prywatności", wczoraj głośno było o reklamach na całe strony największych amerykańskich dzienników w których to Facebook oskarżał Apple o robienie problemów małym biznesom przez blokowanie targetowania reklam, a dziś ponownie o Facebooku. I jego rzekomej umowie z Google. Prokurator Generalny z Teksasu ogłosił śledztwo antymonopolowe przeciwko reklamom Google. Oskarżeń w nim jest wiele, duża część dotyczy kontaktów Facebooka i Google. Ale najciekawszym z tamtejszych oskarżeń pozostaje kwestia dostępu Google do milionów prywatnych wiadomości, zdjęć, wideo oraz plików audio, które wymieniali ze sobą użytkownicy platformy WhatsApp.

Reklama


Oskarżenia tak mocne, że aż niewiarygodne

Nigdy nie wierzyłem specjalnie w dobre intencje korporacji — jakiejkolwiek. Ale jednak tutejsze oskarżenia za rzekome udostępnianie danych w 2015 roku, tuż po przejęciu komunikatora, brzmią naprawdę niewiarygodnie. Chociażby ze względu na szyfrowanie end-to-end i decentralizację informacji na temat użytkowników. Właśnie po to się je wykorzystuje, by firmy nie mogły jednym kliknięciem sprzedawać swoich użytkowników wedle kolejnej oferty.

Jak  jak zauważa Alex Stamos najbardziej logicznym wytłumaczeniem byłoby udostępnienie firmie dostępu do kopii zapasowych treści użytkowników. Te tworzone są na Dysku Google (Android) oraz iCloud (iOS). I z jednej strony... no cóż — potencjalnie jest to możliwe. Z drugiej jednak — tak jak mówię, oskarżenia te są na tyle poważne, że aż niewiarygodne. Zawsze w przypadku tak ogromnych nadużyć mówi się o bezpieczeństwie czy wygodzie, a tutaj takich pięknych tłumaczeń nie ma. Bo ma chodzić wyłącznie o lepiej targetowane reklamy.


Na ile wierzymy korporacji?

Oczywiście wszystkie te dane sami powierzamy wielkim podmiotom. Jeżeli korzystacie z usług Google — to znają wasze maile, książki adresowe, mają dostęp do plików które przechowujecie na dysku itd. Jednak CEO Google kilka miesięcy temu mówił, że firma nikomu nie sprzedaje naszych informacji — a także nie używa w celach reklamowych tych z prywatnych miejsc jak Gmail, Dysk, Kalendarz czy Zdjęcia. To kwestia zaufania, ale no trzeba być naiwnym by wierzyć, że wszystkie te usługi bez zapłacenia choćby złotówki są faktycznie darmowe. Śledztwo przeciwko Facebookowi trwało od wielu miesięcy, jednym z jego elementów był pozew Federalnej Komisji Handlu za przejęcie Instagrama i WhatsAppa. Można więc spokojnie założyć, że wiedzą więcej niż dotychczas upubliczniono. Oskarżenia są tak poważne, że aż niewiarygodne. Na finał tej sprawy jeszcze pewnie trochę poczekamy, ale biorąc pod uwagę że wczoraj 38 stanów złożyło pozew przeciwko Google. Nie chodzi jednak o WhatsApp, a... wyszukiwarkę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama