Szybkie i sprawne aktualizacje telefonów z Androidem są trochę jak Wielka Stopa. Wszyscy o nich mówią, ale nikt ich nie widział. Google jednak nie daje za wygraną i twierdzi, że teraz będzie lepiej…znowu.
Aktualizacje Androida z prawdziwego zdarzenia w końcu staną się faktem! Tak twierdzi Google
Nie ma co się oszukiwać, aktualizacja Androida to masakra. Nowe wersje systemu wydawane są co roku, ale ich wdrożenie i dostarczenie do użytkowników to już zupełnie inna historia. Porównywanie do Apple już dawno straciło sens. Nie ma co się łudzić, Google nigdy nie dogoni giganta z Cupertino w tym zakresie.
Jest to po prostu efekt filozofii, jaka stoi za Androidem. W końcu każdy producent może dorzucić swoje trzy grosze i dać swoim klientom zmodyfikowaną wersję OSa. To z kolei powoduje, że update to coś więcej niż podbicie numerku systemu, to szereg działań, które muszą zostać wykonane przez tego, kto odpowiada za Twojego smartfona.
A co z Project Treble?
Teoretycznie problem ten miał rozwiązać Project Treble ogłoszony w 2017 roku. Zadaniem tego rozwiązania była separacja samego systemu Android od innych komponentów co w zamyśle, miało ułatwić producentom dostosowanie swoich wersji. Dodatkowo uniezależniłoby (przynajmniej częściowo) aktualizacje samego systemu od producenta.
A jak wyszło? No niby jest lepiej niż przed Project Treble, ale nadal dla wielu klientów to przysłowiowa „masakra”. Można by temat olać, ale przecież update systemu to nie jest fanaberia kilku geeków, a coś, co dba na przykład o nasze bezpieczeństwo.
Google o tym wiem i idzie dalej. Ma być lepiej i szybciej, a wszystko za sprawą współpracy z Qualcomm. Obie firmy ogłosiły wspólne działania w zakresie rozszerzenia projektu Treble.
Project Treble+
Najpierw zacznijmy od podsumowania, z czego wynikają problemy producentów w zakresie aktualizacji. Trzeba tu uwzględnić trzy składowe: Android, nakładka i hardware.
Aktualizacja systemu wymaga zmian w nakładce. Dodatkowo same wersje po stronie producenta mogą być inne w zależności od komponentów wykorzystanych w danym urządzeniu. To generuje ogromne ilości zależności zarówno na warstwie oprogramowania, jak i sprzętu.
Nawiązanie współpracy ma to znacząco uprościć. Partnerstwo między Google, a Qualcomm ma doprowadzić do sytuacji, w której ten sam framework systemu operacyjnego byłby wykorzystywany na różnych chipsetach.
Oznacza to, że komponenty od Qualcomm będą wykorzystywały ten sam zestaw narzędzi, a tym samym usuną jeden z elementów odpowiedzialnych za cały ten gąszcz powiązań.
Czy to zadziała?
Nikt tego nie wie, ale ja tu cudów osobiście się nie spodziewam w najbliższych latach. Wspomniane zmiany będą dotyczyć Androida od wersji 11 i urządzeń z nowymi podzespołami Qualcomm. Pierwszym procesorem, który ma działać zgodnie z nową filozofią będzie Snapdragon 888.
W teorii obie firmy są przekonane, że dzięki tej „rewolucyjnej” zmianie, aktualizacje systemu Android będą nie tylko szybsze i częstsze, ale zapewnią oni również wsparcie poszczególnych wersji aż do 4 lat.
Sam w to absolutnie nie wierzę. Google po prostu nie radzi sobie z problemem, który stworzyło. Być może bez gruntownej zmiany warunków, na jakich poszczególni producenci mogą z systemu korzystać, nic się nie uda zrobić. Mój sceptycym bierze się z tego, że Google od lat dużo obiecuje, ale póki, co poza małymi usprawnieniami, nic sensownego w tym zakresie się nie wydarzyło.
Tak więc nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za to, aby tym razem było lepiej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu