Pewna amerykańska kancelaria obrała sobie za cel firmy, które udostępniają narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję. Właśnie rzuciła rękawicę kolejnej z nich, a konkretnie Google. Co zdecyduje amerykański sąd? Zapowiada się ciekawa batalia.
Niektóre amerykańskie kancelarie prawne są słynne na całym świecie. Dzieje się tak za sprawą głośnych spraw, w których reprezentowały swoich klientów. Do tego grona właśnie usilnie próbuje dołączyć kolejna, a konkretnie Clarkson Law. Jej pracownicy postanowili walczyć z firmami wykorzystującymi treści dostępne w internecie do trenowania AI. Jako że taką firmą jest również Google, odpowiedni pozew był tylko kwestią czasu.
Ten czas właśnie nadszedł. Do sądu federalnego w stanie Kalifornia trafił pozew, w którym pozwanymi są Google, DeepMind oraz spółka-matka Google, czyli Alphabet. Czego konkretnie dotyczy pozew?
Prawnicy od AI walczą z Google. W interesie milionów użytkowników
Cytowani przez redakcję CNN pracownicy Clarkson Law zwracają uwagę na to, jak wielką kontrowersją jest proces trenowania sztucznej inteligencje. Firmy takie jak Google czy OpenAI wykorzystują do tego treści powszechnie dostępne w internecie. Czy mają prawo to robić, skoro wszystkie dane są w sieci dostępne publicznie? Teoretycznie, skoro dostęp do nic jest powszechny, Google nie robi nic złego. Sęk w tym, że firma nie robi tego na własny użytek czy chociażby w celach naukowych. Jedynym celem jest zarabianie na narzędziu tworzonym w oparciu o te źródła. Zarabianie przy często jednoczesnym pozbawianiu przychodów autorów oryginalnych treści. A to wymaga dłuższego zastanowienia i głębszej analizy sytuacji.
Przedstawiciele Clarkson Law twierdzą, że takie wykorzystanie informacji treści dostępnych publicznie stanowi formę ich nieuprawnionego użytku. Google, co naturalnie, ma na ten temat zupełnie inne zdanie.
Google: nie robimy nic złego
W odpowiedzi na pozew prawników od AI Google poinformowało, że takie wykorzystanie treści dostępnych publicznie w żaden sposób nie narusza praw ich autorów. W opinii Google sam pozew jest bezpodstawny, a pozwana firma od wielu lat rzetelnie informuje o tym, w jaki sposób wykorzystywane są dane dostępne publicznie.
Halimah DeLaine Prado z Google stwierdziła, że amerykańskie prawo zezwala na wykorzystanie informacji dostępnych publicznie do tworzenia nowych, komercyjnych rozwiązań. Prawnicy Google mają z niecierpliwością czekać na dzień, kiedy będą mogli obalić zarzuty Clarkson Law. Czy to im się uda?
Clarkson Law o swobodzie korzystania z treści dostępnych publicznie
Przedstawiciele firmy Clarkson Law poruszyli niezwykle ciekawy wątek. Zgodnie z ich stanowiskiem to, że coś jest dostępne w internecie publicznie, nie oznacza, że z automatu można robić z tym co tylko się chce. Zwłaszcza że zastosowanie treści publicznych do trenowania AI może się negatywnie odbić na ich autorach. Ktoś kto skorzysta z generatora AI, takiego jak Bard czy ChatGPT, nie wejdzie na stronę autora oryginalnej treści, by ten zarobił pieniądze z reklam. Nie skorzysta również z niektórych narzędzi dostępnych komercyjnie, skoro AI jest w stanie wykonać tę samą pracę za darmo.
Wygląda na to, że atmosfera wokół powszechnego zastosowania generatywnej sztucznej inteligencji gęstnieje. Co przyniosą kolejne miesiące? Czekamy z niecierpliwością.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu