Polska

Jest taka wioska w Polsce, gdzie tylko w dwóch domach nie ma dostępu do światłowodów

Grzegorz Ułan
Jest taka wioska w Polsce, gdzie tylko w dwóch domach nie ma dostępu do światłowodów

Problem białych plam w Polsce jest nadal aktualny, mieszkańcy większych miast zdają się go nie dostrzegać, przyznam, że należę do nich. Codziennie korzystam z internetu w domu, w drodze czy na mieście - a fakt braku zasięgu czy w ogóle dostępu do internetu jest już dla mnie sytuacją nienaturalną.

Inaczej jest w mniejszych miejscowościach i na wsiach, dostrzegamy to tylko w podróży, ale to też przez chwilę, szybko o tym zapominamy, pozostawiając w tyle za sobą mieszkańców z tych lokalizacji.

Okazuje się jednak, że są gminy w Polsce, których włodarzom i ich mieszkańcom równie mocno zależy, by zapewnić niczym nieograniczony dostęp do internetu każdemu gospodarstwu domowemu.

Należy do nich gmina Sulęcin, w której udało się doprowadzić szerokopasmowy internet już prawie do każdego domu. Pozostało jeszcze 2 tysiące domów w samym Sulęcinie, ale te mają być podłączone do końca roku.

Nie wszystko oczywiście przebiegło zgodnie z planem od samego początku, w czasie realizacji programu „Szerokopasmowe Lubuskie”, na który przeznaczono 152 mln (z czego 51 mln to dofinansowanie unijne), dochodziło nawet do absurdalnych sytuacji. W ramach tych funduszy udało się poprowadzić w województwie lubuskim prawie 1,5 tys. kilometrów światłowodów, jednak okazało się, że sam projekt zapewniał zbudowanie sieci szkieletowo-dystrybucyjnej, a nie dostępowej. W rezultacie były wioski, w których postawiono skrzynki z doprowadzonymi światłowodami, a do samych domów nie miał już kto i za co ich podciągnąć.

Nie załamało to przedstawicieli gmin i ich mieszkańców i wspólnymi siłami próbowali projekt doprowadzić do końca. Udało się to burmistrzowi Sulęcina, Dariuszowi Ejchart, który namówił Orange do inwestycji w swojej gminie:

Zaproponowali doprowadzenie światłowodów we wsiach z własnych środków, jednak mieszkańcy musieli wyrazić taką chęć. Musieliśmy zbadać rynek, czyli przeprowadzić ankiety wśród mieszkańców wsi i zapytać, czy w ogóle tego chcą.

Chcieli i to bardzo, nawet sami przekopywali swoje działki, by można było poprowadzić światłowody przez ich ziemię.

Sam Orange zainwestował w ten projekt 2,4 mln zł własnych środków, ale też nie ukrywali, że był on dla nich poligonem doświadczalnym. Chcieli się przekonać, jak silna jest determinacja mieszkańców wsi i zapotrzebowanie na dostęp do szybkiego internetu w takich małych lokalnych społecznościach.

Gazeta Wyborcza jako przykładową wioskę z gminy Sulęcin podaje Małuszów, którą zamieszkuje 100 mieszkańców. Część z nich przed podłączeniem światłowodów przeszła szkolenie z podstawowej obsługi komputera, część przeszkolona została w domach przez młodszych członków rodziny, a na koniec przeprowadzono ankietę, która miała dać odpowiedź, czy mieszkańcy chcą w ogóle korzystać z szybkiego internetu.

Okazało się, że wszyscy byli za i Orange doprowadził światłowody do ich domów. Nie było to puste głosowanie, bo na koniec okazało się, że tylko dwa domy z całej wioski nie zdecydowały się na końcowe podłączenie i korzystanie z tych światłowodów. Tak więc w rezultacie 99% mieszkańców korzysta aktualnie z internetu szerokopasmowego w swoich domach.

Krzysztof Łysenko, sołtys Małuszowa:

Tablica stała, wystawała z niej masa papierów, a chyba i tak nikt tych ogłoszeń nie czytał. Jedną kartką zaklejano kolejną. A teraz? Prosta rzecz, wysyłam do wszystkich mieszkańców maile z informacjami.

Bardzo pozytywna historia, pozwala spojrzeć trochę szerzej na problem dostępu do sieci w takich lokalizacjach. Mam nadzieję, że ten przykład posłuży innym gminom w Polsce, które wspólnymi siłami mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców doprowadzą internet wszędzie tam, gdzie jest on potrzebny, a być może już niedługo z 9% światłowodów w Polsce zrobi się 50%.

Źródło: Gazeta Wyborcza.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu