Gry

Ghostrunner 2 – recenzja. Dynamiczny i brutalny parkour w kolorowej dystopii

Kacper Cembrowski
Ghostrunner 2 – recenzja. Dynamiczny i brutalny parkour w kolorowej dystopii
Reklama

Ghostrunner powraca — i robi to w wielkiej chwale. Cyberpunkowy parkour jest jeszcze bardziej dynamiczny i jeszcze bardziej brutalny.

Kawałek historii, czyli niespodziewany kolosalny sukces pierwszego Ghostrunnera

Przypomnijmy sobie okoliczności debiutu tego IP, czyli jak poradziła sobie pierwsza część Ghostrunnera, która miała chyba największą i najbardziej wymagającą konkurencję — a przynajmniej tak się wtedy wydawało. Ghostrunner to gra akcji z widokiem z pierwszej osoby polskiego studia One More Level. Produkcja utrzymana jest w cyberpunkowym klimacie, a rozgrywka skupia się na parkourowym przebywaniu przepięknych neonowych lokacji i likwidowaniu przeciwników przy pomocy broni białej oraz specjalnych umiejętności.

Reklama

Tytuł wyróżnia się wysokim poziomem trudności, przypominającym nieco ten z Hotline Miami — jeden błąd i musimy zaczynać daną sekwencję od nowa. Warto jednak zaznaczyć, że sama grafika nie ma jednak nic wspólnego z Hotline Miami — Ghostrunner wygląda po prostu nieziemsko i nawet pierwsza odsłona dziś robi ogromne wrażenie wizualne. Ponadto, o czym już wspomniałem, gra idealnie wstrzeliła się w czas oczekiwania na Cyberpunk 2077 (propozycja One More Level pojawiła się zaledwie około 1,5 miesiąca wcześniej) — ludzie byli spragnieni tego klimatu i takich widoków, a mając na uwadze problemy CD Projekt RED przy premierze ich nowego IP, to Ghostrunner zgarnął całe show i niespodziewanie stał się tą bardziej atrakcyjną grą dla graczy w cyberpunkowych klimatach w tamtym czasie.

Tak się składa, że kontynuacja Ghostrunnera również zbiegła się w czasie z futurystyczną grą CD Projekt RED — a dokładnie z rozszerzeniem do Cyberpunka 2077, czyli Widmem wolności — lecz tym razem Redzi dostarczyli kawał doskonałej historii z minimalną ilością bugów. W Dogtown nie było na co narzekać — więc na Ghostrunnera 2 możemy teraz spoglądać w nieco inny sposób. Czy głównym czynnikiem sukcesu „jedynki” były oczekiwania względem cyberpunkowego świata, czy ta gra obroni się sama?

Luka po Kluczniczce została bardzo szybko wypełniona. Wracamy do akcji zaledwie po roku

Zacznijmy od samej fabuły. Co ciekawe i możliwe, że dość niespodziewane, akcja Ghostrunner 2 ma miejsce zaledwie rok po wydarzeniach z pierwszej części. Chociaż w momencie, w którym udało nam się zakończyć rządy Kluczniczki Mary, mieliśmy spore powody do świętowania i można było spodziewać się, że dystopijny świat zdoła chociaż trochę odpocząć, to finalnie mroczna Wieża Dharma wcale nie zaznała spokoju. Miejsce największego złego bardzo szybko przejął ktoś nowy, lecz tym razem mamy do czynienia z całym kultem AI, który jest równie niebezpieczny — i, jak to zazwyczaj bywa, na barkach głównego bohatera spoczywają losy całej populacji. Na nasze szczęście znów wcielamy się w Jacka, więc łapiemy za katanę, skaczemy po ścianach i siekamy swoich rywali w celu zaznania spokoju.

Zmiana w walce — niby ułatwienie, a jednak „upłynnienie”

Kluczową zmianą w Ghostrunnerze 2, porównując do pierwszej części, jest system blokowania — mamy możliwość założenia „gardy” naszą kataną, co pozwoli nam odbić kilka pocisków ze strony rywali. Oczywiście nie możemy tego robić w nieskończoność — mamy pasek wytrzymałości, który dość szybko się wyczerpuje i wtedy nie jesteśmy w stanie ani zrobić uniku w powietrzu, ani „dasha”, ani właśnie osłonić się kataną — dodatkowo nie dzieje się to automatycznie i musimy mieć przysłowiowy łeb na karku, lecz jest to spora pomoc. Nie ma wątpliwości, że znacznie ułatwia to rozgrywkę, ale dzięki temu jest zdecydowanie szybciej i bardziej dynamicznie — bo nie musimy się aż tak skupiać przy każdym starciu. To świetny element, który pozwala robić jeszcze bardziej spektakularne akcje, a seria parkouru, odbicie kilku pocisków i wykończenie przeciwnika shurikenem jest niezwykle satysfakcjonujące.

No właśnie, a skoro już o shurikenach mowa: coś, co w „jedynce” było dodatkiem w niektórych momentach, tu jest jedną z podstawowych mechanik; co sprawnie urozmaica rozgrywkę. Zwykłą „ninja gwiazdką” możemy rzucić w wybuchające beczki, pozbywając się kilku rywali w jednej chwili, rzucać w przyciski odblokowujące nam przejście lub używać tak zwanej „burzy”, która przesuwa niektóre elementy, pozwalając nam przechodzić dalej.

Jeszcze bardziej dynamicznie i wcale nie jest łatwiej

Do tego warto zwrócić uwagę na fakt, że jest tu trochę więcej zagadek oraz elementów urozmaicających przemieszczanie się po mapie. Często na mapie spotkamy wielkie wentylatory, które wyrzucają naszego bohatera wysoko w powietrze — lecz czasem musimy trochę się natrudzić, żeby je odblokować. Do tego jeżdżąc po poręczach dookoła areny możemy rzucać shurikenami w rywali, więc katana nie jest już jedynym przedmiotem gładzącym naszych rywali. Do tego, kiedy jest naprawdę gorąco, możemy skorzystać z umiejętności Cienia, która pozwala nam zostawić własnego „klona” i przejść na chwilę w tryb niewidzialny. Nowości jest mnóstwo, a dzięki temu gra jest dużo bardziej dynamiczna.

Do tego należy wspomnieć o tym, że w większych obszarach (które są naprawdę różnorodne — nie zwiedzamy już tylko Wieży Dharma) jest naprawdę gorąco i nawet odbicie kilku przycisków nie zagwarantuje nam wyjścia z opresji. Gdyby tego było mało, walki z bossami są na tyle wyczerpujące (ale przy okazji widowiskowe i niepowtarzalne), że to wcale nie jest spacerek po łące. Właśnie dlatego Ghostrunner 2 jest dużo bardziej dynamiczny, tym samym w ogóle nie tracąc pod względem poziomu trudności.

Reklama

Baza, dialogi, szybka jazda. Ghostrunner 2 to więcej niż latanie z kataną

Twórcy zdecydowali się również na rozwinięcie niektórych elementów gameplayowych, nie spłycając Ghostrunnera 2 wyłącznie do liniowej gry akcji z parkourem i kataną. Mamy tutaj do czynienia na przykład z bazą wypadową, w której możemy trochę odsapnąć, do tego możemy wdać się w dyskusję z niektórymi NPC, a prawdziwą wisienką na torcie jest jednak motocykl. W „dwójce” Jack wsiada na piekielnie szybki jednoślad. Inspiracja Akirą czy niektórymi momentami Final Fantasy 7? Nie wiem, ale jest to strzał w dziesiątkę i naprawdę fajne urozmaicenie w postaci innych segmentów niż „tylko” zwykła siekanka. Skupienia jednak wcale na tych etapach nie będzie mniej — jest tu sporo elementów, które będziemy musieli ominąć, oraz kilka takich, na które specjalnie musimy najechać.

Dynamiczna i piękna siekanka w cyberpunkowym świecie. W teorii dystopia, a jednak… utopia?

Ghostrunner 2 to sequel idealnie wpisujący się w zasadę „więcej i lepiej”. W Ghostrunnerze 2 zgrywa się wszystko. To wygląda, działa i brzmi doskonale — a całość może śmigać nawet w 120 klatkach na sekundę. Największym grzechem tej gry jest brak „systemu flash”, który był obecny na przykład w Dead Island 2 — fajnie by było móc nieco bardziej pociachać rywali po tym, jak w spektakularny sposób pozbawimy ich kończyny w locie… jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Niemal zero błędów, wysoki poziom trudności, piękna grafika — Ghostrunner 2 ma wszystko, czego można było oczekiwać.

Reklama

Ocena: 9/10

Grę do recenzji dostarczył polski wydawca Ghostrunner 2, firma better. gaming agency.

Ghostrunner 2 — plusy i minusy
plusy
  • Grafika jest przepiękna
  • System parowania i odbijania pocisków
  • Motocykl!
  • Nowe mechaniki urozmaicające rozgrywkę
  • Baza wypadowa, rozmowy z NPC
  • Ghostrunner 2 wychodzi poza schemat – to już nie tylko parkour z kataną
  • Jeszcze większa płynność rozgrywki
minusy
  • Brak systemu flash
  • Pojedyncze błędy

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama