Miałem okazję zagrać już w Ghostrunnera 2. Polski deweloper ponownie stanął na wysokości zadania!
Ghostrunner 2 wymiata, i to nawet w 120 fps. Jest dynamiczniej, ciekawiej i brutalniej!
Pierwszy Ghostrunner niespodziewanie wygrał z Cyberpunkiem
Ghostrunner to gra akcji z widokiem z pierwszej osoby polskiego studia One More Level. Produkcja utrzymana jest w cyberpunkowym klimacie, a rozgrywka skupia się na parkourowym przebywaniu przepięknych neonowych lokacji i likwidowaniu przeciwników przy pomocy broni białej oraz specjalnych umiejętności. Tytuł odróżnia się wysokim poziomem trudności, przypominającym nieco ten z Hotline Miami — jeden błąd i musimy zaczynać daną sekwencję od nowa.
Sama grafika nie ma jednak nic wspólnego z Hotline Miami — Ghostrunner wygląda po prostu nieziemsko i nawet pierwsza odsłona dziś robi ogromne wrażenie wizualne. Warto również zaznaczyć, że gra idealnie wstrzeliła się w czas oczekiwania na Cyberpunk 2077 (propozycja One More Level pojawiła się zaledwie około 1,5 miesiąca wcześniej) — ludzie byli spragnieni tego klimatu i takich widoków, a mając na uwadze problemy CD Projekt RED przy premierze ich nowego IP, to Ghostrunner zgarnął całe show i niespodziewanie stał się tą bardziej atrakcyjną grą dla graczy w cyberpunkowych klimatach w tamtym czasie.
Niedaleka przyszłość względem… dalekiej przyszłości
Akcja Ghostrunner 2 ma miejsce zaledwie rok po wydarzeniach z pierwszej części. Po tym, jak udało nam się zakończyć rządy Kluczniczki Mary, dysotopijna Wieża Dharma nie zaznała wcale spokoju. Tym razem w świecie gry mamy do czynienia z kultem SI, który jest równie niebezpieczny — i, jak to zazwyczaj bywa, na barkach głównego bohatera spoczywają losy całej populacji. Na szczęście znów wcielamy się w Jacka, więc łapiemy za katanę, skaczemy po ścianach i siekamy swoich rywali w celu zaznania spokoju.
Nie oszukujmy się — prawda jest taka, że w tego typu grach fabuła jest kwestią absolutnie drugorzędną. Oczywiście warto, żeby nasz bohater miał jakiś motyw, dialogi były ciekawe (i takie są, a często nawet postaciom zdarzy się rzucić całkiem niezłym dowcipem), ale w Ghostrunnerze chodzi przede wszystkim o gameplay. A ten… cóż, jest więcej niż miodny.
Jeszcze szybciej, jeszcze lepiej, jeszcze krwawiej
Ghostrunner 2 to sequel idealnie wpisujący się w zasadę „więcej i lepiej”. Zawsze mam trochę wyrzuty sumienia używając tego stwierdzenia, bo wygląda to tak, jakbym szedł na łatwiznę — lecz w tym przypadku naprawdę mamy dokładnie to samo, tylko że w dużo lepszej i bardziej atrakcyjnej odsłonie. Przede wszystkim, w Ghostrunnerze 2 mamy cały czas do czynienia z przedmiotami rzucanymi — shurikeny nie odstępują nas na krok przez cały czas. Coś, co w „jedynce” było dodatkiem w niektórych momentach, tu jest jedną z podstawowych mechanik; co sprawnie urozmaica rozgrywkę. Zwykłą „ninja gwiazdką” możemy rzucić w wybuchające beczki, pozbywając się kilku rywali w jednej chwili, rzucać w przyciski odblokowujące nam przejście lub używać tak zwanej „burzy”, która przesuwa niektóre elementy, pozwalając nam przechodzić dalej.
Jest tu trochę więcej zagadek oraz elementów urozmaicających przemieszczanie się po mapie. Znajdują się tutaj wentylatory (?), które wyrzucają naszego bohatera wysoko w powietrze, a czasem musimy w sprytny sposób je odblokować. Do tego jeżdżąc po poręczach dookoła areny możemy rzucać shurikenami w rywali, więc katana nie jest już jedynym przedmiotem gładzącym naszych rywali. Zrobiło się dość chaotycznie? Możliwe, ale właśnie tak wygląda Ghostrunner 2. Trudno jest złapać chwilę oddechu między skakaniem po ścianach, omijaniem pocisków w zwolnionym tempie w powietrzu, używaniem kotwiczki, ślizganiem się i przecinaniem na pół kolejnych rywali.
Walka jest nieco bardziej arcade’owa
Nieco zmian pojawiło się również w walce. Przede wszystkim zmienił się system blokowania — tutaj nie musimy odbijać już przycisków w ostatniej chwili, a możemy założyć „gardę” naszą kataną, co pozwoli nam odbić kilka pocisków ze strony rywali. Trochę ułatwia to rozgrywkę, ale dzięki temu jest zdecydowanie szybciej i bardziej dynamicznie — bo nie musimy się aż tak skupiać przy każdym starciu. To oraz shurikeny to naprawdę ekscytujące połączenie.
Wisienka na torcie
Prawdziwą gratką jest jednak… motocykl! W „dwójce” Jack wsiada na piekielnie szybki jednoślad. Inspiracja Akirą czy niektórymi momentami Final Fantasy 7? Nie wiem, ale jest to strzał w dziesiątkę i naprawdę fajne urozmaicenie w postaci innych segmentów niż „tylko” zwykła siekanka. Skupienia jednak wcale na tych etapach nie będzie mniej — jest tu sporo elementów, które będziemy musieli ominąć, oraz kilka takich, na które specjalnie musimy najechać.
W Ghostrunnerze 2 zgrywa się wszystko. To wygląda, działa i brzmi doskonale — a całość może śmigać nawet w 120 klatkach na sekundę. Czekam na premierę, która będzie miała miejsce już 26 października tego roku na konsolach PlayStation 5 i Xbox Series X oraz na komputerach osobistych z systemem Windows. Mam tylko cichą nadzieję, że polscy deweloperzy dodadzą tzw. „system flash”, który był obecny na przykład w Dead Island 2 — fajnie by było móc nieco bardziej pociachać rywali… jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu